Wstęga nienawiści Möbiusa
Wstęga nienawiści Möbiusa
Peter Savodnik
Współczuje poprzednikom,
którzy stworzyli tego raka. Oni chcieli tylko udobruchać młodych. Nie mieli
pojęcia, że w ten sposób patroszą te same instytucje, które mają chronić przed
dziećmi-idiotami.
Poprzednicy, tak zwane elity postępowe (tak zwane, ponieważ brakowało im
poczucia noblesse oblige), bali się, że znajdą się "po niewłaściwej stronie
historii". Chcieli, aby młodzi - nowi radykałowie - lubili ich, popierali ich w
mediach społecznościowych. Chcieli utrzymać swoją władzę, byli płytcy i poddani
własnej tchórzliwości. I oślepieni przez nią.
Nowych radykałów - z których najbardziej hałaśliwymi były bogate dzieci z
wielkich miast - połączyły trzy pobudzające siły: antyrasizm, antysemityzm i
sprzeciw wobec jakiejkolwiek debaty o nowym radykalizmie, co znalazło
odzwierciedlenie w ich wrogości do wolności słowa. Te trzy wątki nie były
arbitralne. Były splecione razem i żadnego nie można było oddzielić od innych.
Stanowiły wstęgę nienawiści Möbiusa.
Dla tych, którzy nie ulegli nowomowie, antyrasizm był rasizmem. Wiara w
genetyczne zło białych ludzi. Radykałowie nie sformułowali tego w ten sposób.
Oni schrystianizowali swoją nienawiść. Obrócili białość w grzech pierworodny i
odgrodzili się od oskarżeń o nienawiść, definiując ją na nowo - argumentując,
że można nienawidzić tylko z góry w dół: silni mogą być rasistami; słabi być
nimi nie mogą. Czarni antyrasiści po prostu "wykrzykiwali" o uciskaniu ich
przez białych ludzi. Biali antyrasiści pokutowali.
Antysemityzm był apoteozą antyrasizmu. Zasłonił się, jak to dzisiaj jest modne,
antysyjonizmem i co niezwykłe, na pierwszy rzut oka wydawał się być zupełnie
nie na temat. Co miał Izrael wspólnego z George'em Floydem, równością lub
"białą supremacją"? Ale to nie było nie na temat. Był to logiczny rezultat
długoletniej niegasnącej nienawiści. Oczywiście, w przeszłości Goje mogli
swobodnie prowadzić wojnę przeciwko Żydom. Ale wraz z początkiem nowych czasów,
w XVII wieku i wraz z rozkwitem Oświecenia, w XVIII wieku, tego rodzaju jawna
nienawiść do Żydów stała się nie do przyjęcia - zmieniając pod koniec XIX wieku
kierunek z religii na rasę. Problemem z
Żydami nie był Bóg, do którego się modlili, ani żaden z ich zdeprawowanych
rytuałów. (Dawno już minęły czasy oskarżania Hebrajczyków o robienie macy z
krwi chrześcijańskich dzieci). Problem z Żydami był biologiczny, co było bardzo
nowoczesnym sposobem patrzenia na sprawy. #IFuckingLoveScience! Czysty
antysemityzm, rozumiany rasowo lub naukowo, nie był tak naprawdę
antysemityzmem. To nie była nienawiść z wyboru. To było godne pożałowania
odkrycie, że ci ludzie, ci biedni, bladzi, sztetlowi ludzie z ich zacofanymi,
tajemniczymi tradycjami, nie byli w pełni ludźmi. Należeli do niższej rasy i -
niestety - nic nie można było na to poradzić. Ale potem - do cholery -
Cyklon-B, i być rasistą w stosunku do Żydów nie było już tak łatwo. Bo to by było
za nazistowskie. Przez kilka lat nieżydowski świat podziwiał (w pewnym sensie)
Żydów. Kiedy zabiedzeni tułali się po wojnie. Ale nagle - co się dzieje? - w
1947 powstaje Izrael i przekształca się w racjonalizację nowego antysemityzmu.
Dziś dobry postępowiec nie nienawidzi Żydów jako Żydów lub podrzędnych rasowo,
ale jako kolonizatorów Czarnych. Przedstawicieli nowego apartheidu. Ten Żyd
jest tylko realną wersją biało-nacjonalistycznej wersji Żyda. Zamiast narzucać
swoją wolę potajemnie, na wzór mędrców Syjonu, uciska otwarcie, w mundurze IDF,
z automatycznym karabinem wycelowanym w głowę Palestyńczyka. Jest
wszechpotężny, ale zamiast swojej białej siły, tak jak biały nacjonalista to
rozumie, on ucieleśnia białość. Patrząc przez pryzmat nowego radykalizmu,
antysemityzm jest naprawdę antykolonializmem, a antykolonializm jest naprawdę
antyrasizmem w swojej najczystszej formie. Co oznacza, że nie może być
antysemityzmem, a jeśli mówisz, że nim jest, to jesteś anty-antyrasistą. Co
jest najgorszą rzeczą, jaka można być.
Żadna z tych kwestii nie była przedmiotem debaty. Nowy radykalizm miał
intelektualny połysk - krytyczną teorię rasy, wielowarstwowość, lewicową
tożsamość - ale to była tylko politura, która miała nadać całemu projektowi
charakter i gołosłowną powagę. Były intrygujące aspekty tego charakteru - na
przykład krytyka Derricka Bella dotycząca Ruchu Praw Obywatelskich i sposoby, w
jakie te krytyki przecinają się z Foucaulta rozumieniem władzy. Ale nowy
radykalizm nie ograniczał się do uniwersytetu. On przeniknął w różnym stopniu
do większości głównych instytucji amerykańskich, w tym do Partii
Demokratycznej, biurokracji federalnej i stanowej, środków masowego przekazu,
Hollywood, Silicon Valley i setek pozornie staromodnych korporacji
międzynarodowych, i zakrzepł w zestaw religijnych wierzenia - w dogmat. Nie
była to debata filozoficzna, uniwersytecka czy szkoła myślenia. To było masowe
myślenie grupowe, które miało swój własny język, swoje rytuały i, oczywiście,
obracało się wokół kilku podstawowych przekonań. Obejmowały one założenie, że
systemowy rasizm jest wszechobecny i że był podtrzymywany przez wyjątkowo
nikczemną "białość" i że nie ma znaczenia, jak poprawny lub moralny może być
jakikolwiek konkretny biały człowiek, ponieważ wszyscy biali ludzie korzystali
z tego samego rasistowskiego systemu, któremu niby się sprzeciwiali, ale tak
naprawdę nie chcieli go zlikwidować. Obrońcy Prawdy musieli wyczuć, że dogmat
nie może trwać w nieskończoność. Bo jest pod stałą obserwacją. Dzieje się tak
nawet w stosunkowo zniewolonych społeczeństwach, a szczególnie w kraju takim
jak Stany Zjednoczone. Aby ograniczyć tę analizę, ci Przebudzeni powiedzieli
nam, że obserwatorzy byli rasistami, i powtórzyli to wielokrotnie i
ogłuszającym głosem w swoich mediach społecznościowych. Kim jeszcze mogłyby być
te wyrzutki? Z pewnością nie można być zwolennikiem wiary, kwestionując, nie
mówiąc już o odrzuceniu, któregokolwiek z głównych założeń tej wiary. Tym,
którzy kwestionowali zarzuty rasizmu skierowane przeciwko pytającym,
powiedziano, że wolność słowa jest przywilejem białych, czymś, o co dbać mogą
tylko beneficjenci systemowego rasizmu. Powiedziano im, że oni też są
rasistami. Wkrótce nikt nie chciał być kojarzony z wątpiącymi, czy
kwestionującymi krytyków wątpiących. Wkrótce nikt nie chciał mówić ani
opublikować niczego, co mogłoby być postrzegane jako rasistowskie lub zbliżone
do rasizmu, lub po prostu niewystarczająco antyrasistowskie: Skąd naprawdę
możemy wiedzieć, co miliony ludzi myślą o kolorze skóry innych ludzi? Czy różne
odpowiedzi są rzeczywiście dowodem na systemowy rasizm? Dyskurs zmienił się w
wielką, nudną mieszaniną dobra i zła. Niuansowanie stało się był rasizmem.
Wszystko poza parametrami nowego radykalizmu było rasistowskie. Niewielu wyszło
poza te parametry. To byłoby niedobre dla czyjegoś wizerunku.
W ten sposób ta wieloaspektowa nienawiść - nienawiść do liberalizmu,
pluralizmu, kapitalizmu, wiedzy, sztuki, innowacji - utrzymywała się i
podtrzymywała. Od lat kręci się to wokół uniwersytetów, ale teraz przerzuciło
się na inne pola, na duże miasta, gabinety szefów i wewnętrzne sanktuaria tego,
co kiedyś nazywano Społeczeństwem.
Tym starym, którzy trzymają się władzy, brakuje odwagi i hartu ducha dawnych
strażników porządku, by się temu przeciwstawić. Nie chodzi tylko o to, że oni
boją się młodych. Oni nie wiedzą, kim mają być, jaka jest lub nie jest ich
rola. Można wyczuć, że się wyrzekli przeszłości i wierzą, że nie mają żadnych
obowiązków wobec przyszłości. Martwią się tylko o swoje wpływy. Brakuje im
solidności i rezerwy, której można by było sobie życzyć. Są prymitywni, a ich
prostactwo czyni z ich niepozornych, mało efektywnych i miernych.
Myśl końcowa: Ci Przebudzeni rzadko, jeśli w ogóle, bronią szczegółów swoich
zbrodni przeciwko przyzwoitości i uczciwości. Oni je uspołeczniają.
Przedstawiają swój motłoch i swoje oszczerstwa jako konieczne kanonady w
historycznej walce z niesprawiedliwością. Robią to, ponieważ nie można
usprawiedliwić dyskryminacji kogokolwiek na podstawie ich niezmiennych cech, a
oni o tym wiedzą i każdy, kto milczy, wie o tym. Robią to, ponieważ są
radykałami. Nihilistami. Chcą zniszczenia. Poprzednicy, ludzie, których
zadaniem było zabezpieczenie, że ta głupota nigdy się nie wydarzy, są do
niczego. Potrzebni są nowi starzy - nowi solidni, twardzi, nieznośni ludzie
przesiąknięci mądrością i wizjami, tacy, jacy byli wcześniej, ci, którzy nie są
dobrzy na Twitterze, ci, którzy nie mają pojęcia, co to znaczy sygnalizować lub
"pojmować atmosferę", którzy powiedzą, co trzeba powiedzieć, czyli: "Dosyć -
tak się nie robi".
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier
https://peter-41908.medium.com/a-m%C3%B6bius-strip-of-hate-7581e6290be4