DOWCIPY 2
DOWCIPY
Jak już jesteśmy przy dowcipach, to jeszcze dwa.
Dowcip 1 (stary, długi i tylko dla inteligentów):
Facet przyjechał do Warszawy w delegację. W ostatni dzień wymeldował
się z hotelu z rana, a załatwianie spraw służbowych zajęło mu tyle czasu, że mu
uciekł ostatni pociąg do Wrocławia. W hotelu wolnego miejsca nie było, a
wędrówka po hotelach w pobliżu okazała się też bezowocna.
Nie wiedząc co z sobą począć, wszedł do pobliskiej kawiarenki
i zamówił kawę.
Godzina była popołudniowa i lokal zaczął się zapełniać. W
pewnym momencie wszedł jakiś pan i widząc zajęte w koło stoliki, zapytał
naszego nieszczęśnika czy mógłby usiąść przy jego stoliku. Dostał oczywiście
zgodę i uśmiechnięty mówi: „Serdecznie Panu dziękuję! Mam pół godziny czasu, bo
zupełnie niespodziewanie muszę dzisiaj udać się do Łodzi, a bez kawy to się nie
wyrobię!” Popatrzył na naszego faceta i kontynuuje: „Widze, że Pan nietutejszy
i wygląda pan na zmartwionego. Zgadłem?” Na to nasz delikwent, że owszem, że
delegacja, ostatni pociąg i kłopot z noclegiem. Na to warszawiak: „Niech Pan się tak
nie martwi! Na wszystko jest sposób! Niech Pan zrobi tak. Niech Pan pójdzie do
Teatru Polskiego. Jest tu niedaleko. Kupi bilet na wieczorne przedstawienie i
rozglądnie się za jakąś samotną kobietą. Zapewniam Pana, że tego towaru w
naszym mieście nie brakuje. A Pan wygląda sobie niczego, to ma Pan duże szanse
na nocleg z przyjemnościami".
Facet mu gorąco podziękował za radę, szybko zapłacił za kawę
i poleciał szukać tego teatru. Dość szybko go znalazł, ale niestety wszystkie
miejsca na wieczorne przedstawienie były wysprzedane! Uprzejma kasjerka, widząc
zawiedzioną minę faceta, który za wszelką cenę chciał się dostać na
przedstawienie teatralne w Warszawie, zaproponowała mu, żeby spróbował
szczęścia w Teatrze Powszechnym. Facet pojechał tam szybko taksówką i szczęście
się do niego uśmiechnęło! Były dwa zarezerwowane bilety, ale w ostatniej chwili
zrezygnowano z jednego i ten był wolny!
Przedstawienie miało się już zacząć, a miejsce obok niego w
dalszym ciągu było puste. Tuż przed trzecim dzwonkiem usiadła tam dość dobrze
prezentująca się kobieta! Facet przez cały pierwszy akt układa sobie w głowie,
jak ma sąsiadkę zaczepić. I rzeczywiście, po opadnięciu kurtyny kobieta,
podnosząc się z siedzenia, zahacza go swoją torebką! Oboje obracają to w śmiech
i razem idą do teatralnego baru, gdzie on funduje jej zimnego drinka. W czasie
drugiego aktu facet już prawie nie patrzy na scenę, a i ta pani, jakby też był
nim trochę zainteresowana. W czasie drugiej przerwy facet tokuje jak cietrzew,
a pani śmieje się z wszystkich jego dowcipów. Po przedstawieniu facet zaprasza
panią na drinka i tam wyłuszcza jej swój problem noclegowy. Pani proponuje mu
nocleg w swoim mieszkaniu, na co rozanielony facet natychmiast się zgadza.
W mieszkaniu pani robi ostatniego drinka i oboje udają się do
sypialni. W trakcie wstępnych pieszczot i pocałunków ktoś nagle dzwoni do
drzwi! Zaskoczona Pani mówi: „Cholera! To mój mąż!” Facetowi zaczynają się trząść ręce.
„Co robimy?!” Pani na to: „Nic! Ubieraj się! Idziemy mu otworzyć!". Idą do
przedpokoju, a Pani mówi do faceta: „Wejdź na tę drabinę przy liczniku i wykręć
korki!” Po wykręceniu korków pani otwiera drzwi. „Tak szybko wróciłeś kochanie?
Dlaczego nie użyłeś swoich kluczy?” „Spieszyłem się do tej cholernej Łodzi i
zapomniałem! I wiesz co? Fałszywy alarm! Dlatego zdążyłem złapać ostatni
pociąg! A dlaczego tu tak ciemno?” „Coś mi światło nawaliło i dopiero teraz
przysłali mi elektryka!” Mąż patrzy na faceta na drabinie i widzi, że facet nie
może sobie dać rady z korkami. „Panie! Zejdź Pan! Ja to zrobię!” Wlazł na
drabinę, znalazł odpowiedni korek i w przedpokoju zrobiło się jasno! Mąż,
zadowolony z siebie zwraca się do „elektryka”: „No widzi Pan!... Panie! Ja Panu
powiedziałem, żeby Pan poszedł do Teatru Polskiego, a gdzie Pana diabli
przynieśli?!”
Dowcip 2 (Krótszy i prawie w tym samym stylu):
Facet poszedł do teatru i udało mu się poderwać babkę! Po
teatrze poszli na drinka, a ona zaprosiła go do swojego mieszkania! Kiedy już
byli w sypialni i facet już był gotowy do czynu, odezwał się dzwonek u drzwi!
Pani na to: „O mój Boże! Mąż! Wchodź szybko do szafy!” Poszła do drzwi
wejściowych i wpuściła męża. Po jakieś chwili wchodzą razem do sypialni i pani
kładzie się do łóżka. Mąż mówi: „Kochanie. Chyba zmienię pidżamę". Otwiera
drzwi od szafy, a tam...
„Panie! Co Pan tu robi?!” „Jaaa...” „Nieładnie Panie, nieładnie!
Ale ponieważ jesteśmy, jak przypuszczam, ludźmi na poziomie to załatwimy to
inaczej. Za karę będzie Pan musiał pozmywać u nas w kuchni. Akurat wczoraj
mieliśmy duże przyjęcie, to dla Pana praca jak w sam raz!” Co miał facet
zrobić? Poszedł potulnie za mężem do kuchni, a tam o Boże! Pełno niepozmywanych
garów, talerzy, kubków, szklanek, kieliszków i resztek jedzenia! „Panie! To
wszystko trzeba pozmywać w ręku i przesuszyć tymi tu ścierkami. Potem garnki
tutaj do dolnego kredensu. Talerze na tę półkę, kubki i małe talerzyki tutaj,
sztućce to tej szuflady a szklanki kieliszki do tej witryny. Wszystkie resztki
popakować do czarnych worków i postawić przy tych drzwiach. Potem zmyć
wszystkie blaty i podłogę. Jak Pan będzie gotowy, to Pana wypuszczę z
mieszkania".
Facet zabrał się do roboty. Zajęło mu to do trzeciej nad
ranem. Obudził pana domu, a ten po sprawdzeniu kuchni otworzył mu drzwi
wejściowe i powiedział: „Dozorca mieszka na parterze. Za otwarcie bramy bierze
50 złotych". Facet zszedł na parter, a cieć po pobraniu zapłaty otwiera bramę i
pyta. „Dużo tego sprzątanie dzisiaj było?! Facet zdziwiony. „Tak. A
skąd Pan to wie?!” „Bo oni po takiej zabawie zawsze jakiegoś frajera złapią do
sprzątania!”