Chanuka, serowe latkies i nieczyste sumienie
Chanuka, serowe latkies i nieczyste sumienie
I znowu mamy Chanukę,
radosne Święto Świateł. Co tu robić, kiedy Korona odcięła nas od radości tego
świata? Odwiedziny u krewnych i znajomych ograniczone, bo i oni i ja
przestrzegają zaleceń służby zdrowia i rządu. Właśnie w Chanukę rząd postanowił
zamknąć 80% kraju (Dania) do końca roku. To, że Boże Narodzenie będzie miało
taki sam przebieg jak Chanuka w tym roku, to małe pocieszenie.
Wiec może zabrać się do pieczenia chanukowych przysmaków? No tak. W zeszłym
roku popisałem się latkies, czyli plackami ziemniaczanymi. To może zrobić
sufaganiyot, takie chanukowe pączki?
No to popatrzmy na przepis. Opakowanie drożdży, trzy szklanki mąki, ćwiartka
szklanki cukru, 50 gram margaryny, dwa duże żółtka, ćwierć litra cieplej wody
lub mleka, odrobinę soli, 80 gram galaretki lub dżemu truskawkowego, olej do
smażenia i cukier puder do dekoracji. Ujdzie w tłoku. Ale zaraz, zaraz. Totalny
czas na zrobienie tych pączków cztery i pół godziny?! Odpada w
przedbiegach!
Hm! Co można jeszcze? Aha! Sam pisałem o tej Yehudit i jej kozim serze. To może
serowe latkies? Przepis wygląda prosto. Olej, dwa ziemniaki, 300 gram koziego
sera, dwa jajka, dwa ząbki czosnku, pól łyżeczki pieprzu, ćwierć łyżeczki soli,
ćwiartka łyżeczki proszku do pieczenia i dwie i pól łyżki mąki macowej.
Już raz to próbowałem. Ale dwa dni temu coś musiałem spartaczyć, bo mieszanina
była za bardzo lejąca i te cholerna placki przyklejały się do patelni. Mimo
niezbyt ciekawego wyglądu dały się zjeść, ale z tym smakiem to wolałbym placki
ziemniaczane.
Wiec tym razem musi być lepiej. Na pewno więcej oleju na patelni, bo może było
go za mało? I tylko pól tej porcji sera, to może konsystencja będzie bardziej
przypominająca placki i tylko jedno jajko, bo więcej nie mam! I jak się doda
więcej mąki, to na pewno będzie gites!
No to jazda! Ziemniaki obrać, pokroić w kostkę i ugotować. Odfajkowane! Utłuc
ugotowane kartofle. Zrobione! Nawet lepiej, bo znaleziony tłuczek z Tupperware
robi to lepiej niż ten młotek do mięsa, który użyłem za pierwszym razem. I
nadaje się znakomicie do zmieszania kartofli z serem. Nawet chwacko poszło! No
to chlap mąką. Teraz jajko i przyprawy. I mieszać. I mieszać. Zaraz. Czemu to
takie suche? Pies gryzł. Można nabierać porcje rękami. Trochę się to klei do
palców, ale na patelni smaży się jak ta lala. I żadnego przyklejania się! Za
foremne ten nakładane ręką placki, to nie są. Ale kolorek znakomity!
Udało się. Jeszcze tylko posypać pokrojonym szczypiorkiem i można już jeść,
maczając placuszki w śmietance. Jeszcze tylko odłożyć cztery placuszki, com je
przyrzekł wnuczce i można było zasiąść do stołu!
Wyglądały nieźle i smakowały też dobrze.
A dzisiaj popatrzyłem na te cztery serowe latkies i...je zjadłem! Na zimno
smakowały jeszcze lepiej!
Ojej! A co z wnuczką? Sorry Bella! Jestem Ci krewny cztery placki! Ale jak się do
nich zabiorę jeszcze raz, to na pewno odłożę dla Ciebie.
Alex Wieseltier
Grudzień 2020