ŻYDOWSKI HUMOR 2
ŻYDOWSKI HUMOR 2
Dowcipy Schlemiela
Czy ta postać jest głupcem czy po prostu pechowcem?
Schlemiel to facet, który nie może nic poradzić na to, że wszystko schrzani. Przodek Kramera z Seinfelda, szlemiel nie może przestać się angażować i będąc tak pierwszorzędnym naiwniakiem, rozsmiesza nas. Poniżej kilka klasycznych dowcipów o Schlemielu:
Dwóch braci
Dawno, dawno temu było dwóch braci, Zelig i Leo. Zelig był mądrym i bystrym
młodzieńcem, a Leo był głupcem - schnook pierwszej klasy [głuptak]! Zelig, jak
można się było spodziewać, był mile widziany, gdziekolwiek się udał. Z
inteligencją i humorem potrafił opowiadać dowcipne historie i fascynujące przypowieści.
Ale biedny Leo nigdy nie był nigdzie zapraszany, z oczywistych powodów.
Matka chłopców była bardzo nieszczęśliwa z powodu nieciekawej sytuacji Leona,
więc błagała Zeliga, aby nauczył go, jak zrobić się popularnym.
"Naucz go kilku zagadek, historii i zabawnych anegdot, które tak dobrze znasz.
Naucz go czegoś, aby ludzie przynajmniej go posłuchali, a może nawet chwalili".
- Dobrze, mamo, nauczę go - westchnął Zelig. Wziął więc brata na bok i
powiedział: "Posłuchaj mnie uważnie, Leo. Nauczę cię zagadki. Jutro wieczorem w
domu zgromadzeń masz wstać i powiedzieć "Wiecie jaki jestem?" Niektórzy
odpowiedzą "Jesteś głupcem!" Inni odpowiedzą "Jesteś idiotą!" Każdemu
odpowiesz: "Źle - zgadnij znowu!" Wreszcie, kiedy wszyscy się poddają, masz
odpowiedzieć na zagadkę, mówiąc: "Jestem głodny!" Czy to nie mądre, Leo?
"Wspaniałe! Wspaniałe!" wykrzyknął entuzjastycznie Leo, pokładając
się ze śmiechu.
Cały ten dzień i następny ćwiczył tę zagadkę, powtarzając każde słowo, tak jak
go nauczył Zelig. Wieczorem udał się do domu zgromadzeń, który był pełniony
ludzi. Wstał i głośno poprosił o ciszę. Kiedy zgiełk ucichł, krzyknął:
"Zagadka! Wiecie jaki jestem?"
Jak przepowiedział Zelig, wszyscy się śmiali. "Głupiec!" zawołał
krawiec.
"Źle! Zgadnij jeszcze raz!" - radośnie odpowiedział Leo.
"Idiota!" wrzasnął właściciel sklepu spożywczego.
"Źle! Zgadnij jeszcze raz!"
I tak to się ciągnęło przez jakiś czas. W końcu zgromadzeni mieli dosyć.
"W porządku, poddajemy się" - przyznali. "Powiedz nam, kim jesteś?"
"Zacznijmy jeść!" - wrzasnął dumnie Leo.
Zmęczony
Wędrowiec
Pewien chłop jechał drogą w upalny letni dzień, kiedy natknął się na niskiego
starego handlarza, niosącego na plecach ciężki ładunek towarów. Biedny
człowieczek wydawał się być całkowicie wyczerpany, ledwo ciągnąc noga za noga.
Życzliwy chłop zatrzymał konia i zaoferował zmęczonemu wędrowcy przejażdżkę do
miasta.
Jechali tak razem przez kilka minut, kiedy chłop zauważył, że jego nowy
towarzysz podroży wciąż dźwiga na plecach swoje ciężkie brzemię.
"Mój przyjacielu", powiedział, "dlaczego nie połóż swojego pakunku na wozie i
nie usiądziesz wygodnie?"
"Panie, jesteś uprzejmym człowiekiem i nie chcę wykorzystywać twojej dobroci" -
odpowiedział pokorny handlarz. "Wystarczy, że zabierasz mnie do miasta i za to
dziękuję - ale nie musisz też wieźć mój pakunek!"
Zapamiętaj swoje
nazwisko!
Seymour Kaplan, krawiec z Nowego Jorku, zaoszczędził wystarczająco dużo
pieniędzy, by pozwolić sobie na wizytę w swoim rodzinnym mieście w Rosji. Nie
mając paszportu i nie znając procedury niezbędnej do jego uzyskania, kupił
paszport za 15 dolarów od miejscowego ganefa [złodzieja], który specjalizował
się w takich sprawach.
"Musisz tylko pamiętać, że teraz nazywasz się Isaac Leibovitch" - ostrzegł
złodziej. "Po prostu zapomnij o swoim nazwisku, a nie wpadniesz w kłopoty".
Seymour w kółko powtarzał nowe nazwisko, zapamiętując je, by nikt nie odkrył,
że jest falszywe. Kiedy przybył na rosyjską granicę, odebrano mu paszport, a
władczy celnik obejrzał zdjęcie na dokumencie, a następnie dokładnie popatrzył
na twarz Seymoura. Podobieństwo nie było wielkie, ale urzędnik chciał się
upewnić. Zadał kilka pytań drżącemu człowieczkowi, który zaczął się pocić. W
końcu urzędnik zapytał: "Jak się nazywasz?"
Teraz Seymour był już tak zdenerwowany i przerażony, że w jego głowie zrobiła
się pustka. "Nazywam się... nazywam się... cóż, ja... ja..."
"No, odpowiadaj!" krzyknął ostro urzędnik. "Z pewnością znasz swoje
nazwisko!"
"Proszę pana", wybełkotał Seymour, "nazywaj mnie Pan, jak chcesz, ale na litość
boską, nie nazywaj mnie Seymour Kaplan!"
Potajemny
współlokator
Żydowski komiwojażer, który jechał do Skt. Petersburga, nie mógł kontynuować
podróży pociągiem z powodu silnej burzy śnieżnej. Zawiadowca stacji powiedział
mu, że pociągi na pewno będą znowu kursować następnego dnia o szóstej rano,
ponieważ o tej godzinie tory zostaną oczyszczone. Podróżny nie miał innego
wyjścia, jak tylko udać się do lokalnego hotelu.
Zanim dotarł do małomiasteczkowego zajazdu, wszystkie pokoje zostały już zajęte
przez innych pasażerów spóźnionego pociągu. Jednak recepcjonista był życzliwą
duszą, nie mogąc znieść myśli o wyrzuceniu znużonego nieznajomego w taką zamieć
i wpadł na pomysł.
"Słuchaj przyjacielu, we wszystkich pokojach jest jedno łóżko, więc nie mogę
prosić lokatorów, żeby cię przenocowali. Ale jest tu jeden pokój z dwoma
łóżkami.
"Dzięki Bogu!" tchnął sprzedawca. "Bałem się, że dziś wieczorem będę
musiał spać na mrozie".
"Ale chwileczkę, muszę ci coś powiedzieć", powiedział pospiesznie urzędnik.
"Gość w tym pokoju jest generałem armii carskiej. Ale zapytam się go, czy
zechce dzielić z tobą swój pokój.
- Nie kłopocz się - westchnął zrezygnowany podróżny. "Generał nigdy nie
dzieliłby swojego pokoju z Żydem". Pomyślawszy przez chwilę z rozjaśnioną
twarzą powiedział: "Słuchaj, mam pomysł! Może jednak Bede spać w tym dodatkowym
łóżku. Jest już bardzo późno, więc generał musi mocno spać. Jutro muszę wstać
wcześnie, żeby złapać pociąg o szóstej. O tej rannej godzinie on nadal będzie
mocno spał i nigdy się nie dowie, że spałem w drugim łóżku. Tylko pamiętaj,
żeby mnie obudzić na czas".
Recepcjonista zgodził się. Podróżny po cichu wszedł na palcach do pokoju
oficera carskiego i bezgłośnie - prawie bojąc się oddychać - rozebrał się i
zasnął. Rano urzędnik obudził o umówionej godzinie tajnego współlokatora
generała.
Ale w mrocznym przedświcie żydowski gość prze pomyłkę włożył mundur generała i
pobiegł na stacje. Po drodze zauważył, że wszyscy, których napotkał, kłaniali
się i witali go z największym szacunkiem.
"Skąd oni wiedzą, że dzieliłem pokój z generałem?" zastanawiał się.
Spotkał kapitana, a potem majora i obaj elegancko mu zasalutowali. W kasie
agent wręczył mu bilet pierwszej klasy i dal mu miejsce w osobnym przedziale.
"Jak to się dzieje, że Żyd jest tak wspaniale traktowany?" zadał sobie pytanie,
oszołomiony niezwykłą uprzejmością wszystkich.
W przedziale spekulował na temat prawdopodobieństwa, że spędzenie jednej nocy z
wielkim carskim oficerem mogło nadać mu rodzaj arystokratycznej aury - odbitej
aureoli. Stanął przed lustrem, wpatrując się w swoje odbicie i badając swoje
rysy pod kątem ewentualnych zmian w swoim wyglądzie, a gdy rozpoznał mundur
generała, na jego twarzy pojawił się wyraz całkowitego szoku!
"Ojej!" jęknął. "Ten schlemiel recepcjonista! Prosiłem go, żeby mnie obudził, a
on zamiast tego obudził generała. I jak ja teraz złapię ten pociąg o szóstej,
kiedy jeszcze śpię w hotelu?!
https://www.myjewishlearning.com/article/schlemiels-schlemazels/