ŻYDOWSKI HUMOR
ŻYDOWSKI HUMOR
Mędrcy?
Chełm, był według żydowskich opowieści zamieszkały przez głupców, których głupota
bawiła Żydów od pokoleń. Stawieni przed problemem ci chełmscy "mędrcy" główkują
i główkują, wymyślając rozwiązania, jedno głupsze od drugiego.
Oto kilka próbek:
Doły
Grupa mieszkańców miasta Chełm była zajęta kopaniem fundamentów pod nową
synagogę, gdy nagle jednemu z robotników przyszła do głowy niepokojąca myśl:
"Co zrobimy z całą tą ziemią, którą wykopujemy?", zapytał on, "Z pewnością nie
możemy zostawić jej tutaj, bo tu zostanie zbudowana nasza świątynia".
Atmosfera podniecenia ogarnęła mężczyzn, którzy przerwali robotę i głośno
zastanawiali się nad postawionym problemem. Wiele sugestii zostało zgłoszonych
i równie szybko odrzuconych.
W pewnym momencie jeden z Chełmian uśmiechnął się i uniósł rękę, prosząc o
ciszę. "Mam rozwiązanie" - oznajmił. "Zrobimy głęboki dół i wrzucimy do niego
całą tę ziemię, którą wykopujemy pod synagogę!"
Propozycję tę powitano gromkimi brawami, aż inny Chełmianin podniósł głos w
proteście: "To w ogóle nie zadziała! Bo co zrobimy z ziemią z tego nowego
dołu?"
Ludzie próbowali uporać się z tym nowym problemem i zapanowała pełna osłupienia
cisza. Ale wkrótce odpowiedzi udzielił pierwszy Chełmianin.
"To bardzo proste", powiedział, "Wykopiemy kolejny dół i wrzucimy do niego całą
ziemię, którą teraz kopiemy, i całą ziemię, którą wydobędziemy z pierwszego
dołu. Jedyne, na co musimy zrobić, to to, że drugi dół będzie dwa razy większy
od pierwszego!".
Nikt nie dyskutował z tym przykładem chełmskiej mądrości, a robotnicy wrócili
do kopania.
Poza
zasięgiem
Wszyscy w Chełmie byli zgorszeni: złodziej włamał się do synagogi i zabrał skrzynkę
z jałmużną dla biednych. Rada Siedmiu zebrała się natychmiast i po pewnym
namyśle podjęli jednogłośną decyzję: nowa skrzynka na jałmużnę zostanie
zainstalowana, ale podwieszona pod sufitem, żeby żaden złodziej nie będzie w
stanie jej dosięgnąć.
Gdy szames [dozorca synagogi] usłyszał o tej decyzji, powiedział, że ma wątpliwości:
"To prawda, że skrzynka będzie bezpieczna przed złodziejami", oświadczył,
"ale będzie ona też poza zasięgiem dających jałmużnę".
Rada Siedmiu odbyła kolejne pospieszne spotkanie i znów zwyciężyła chełmska
mądrość. Zadekretowano, że do skrzynki na jałmużnę zostaną zbudowane schody, by
darczyńcy mogli się do niej łatwo dostać.
Wół
zjadł moje kazanie
Magid [kaznodzieja] z Chełmna wracał do domu z sąsiedniej wsi, gdzie właśnie
wygłosił kazanie. Po drodze wyprzedził go wóz z sianem.
"Czy mogę cię podwieźć?" - zapytał uprzejmie chłop, który ten wóz prowadził.
"Dziękuję", odparł magid, wspinając się na wóz.
To był ciepły, słoneczny dzień i wkrótce kaznodzieja mocno zasnął. Ale gdy
przybył do Chełmna, nie mógł znaleźć swojego notatnika, w którym trzymał swoje
noty i przypowieści.
"Musiałem go zgubić w sianie!" - wykrzyknął magid, bardzo zmartwiony. "Teraz
jakaś krowa, koza lub osioł zje to i zapozna się ze wszystkimi moimi
najlepszymi kazaniami!" Następnego wieczoru w synagodze magid zbliżył się do
bimy [ambona], spojrzał na wiernych i powiedział:
"Współobywatele Chełmianie, zgubiłem mój zeszyt w snopie paszy. Chcę,
żebyście wiedzieli, że jeśli jakiś głupi wół lub osioł kiedykolwiek przybędzie
tutaj, do tego miasta, by wygłosić kazanie, to ono będzie moje, a nie jego!"
Legalnie
Bez Pretensji
Rabin był bardzo zaniepokojony. Od tygodni nikt nie przychodził do niego ze
sprawami do osądu, a będąc biednym człowiekiem, rabin desperacko potrzebował opłat,
jakie zwykle pobierał za swoje usługi.
Pewnego dnia, gdy stał przy oknie, zastanawiając się, kiedy ktoś przyjdzie ze
sprawą do niego, zobaczył rzeźnika Icka i piekarza Szlojmego w, jak mu się
wydawało, ostrej sprzeczce. Przechodząc obok rabina rozmawiali głośno, wymachując
podekscytowani rękami.
"Aha! Dwie strony sporne!" Otworzył okno i zawołał do nich: "Pozwólcie, że
rozstrzygnę wasz spór".
"Spór? Kto się kłóci?" odpowiedział Icek.
"Mieliśmy tylko przyjacielską dyskusję", potwierdził Szlojme.
"W porządku!" - odparł bystry rabin. "Wejdźcie to do mnie i za bardzo
niewielką opłatą wydam zaświadczenie, że nie macie nic przeciwko sobie!"
Komu
należy się kredyt
Mełamed [nauczyciel] i chełmski rabin siedzieli w kawiarni i dyskutowali o
gospodarce miasta i o tym, jak ją poprawić.
"Jest jedna rzecz, która mnie gnębi", westchnął mełamed; "a jest to
niesprawiedliwość, która dotyka ubogich. Bogaci, którzy mają więcej pieniędzy
niż potrzeb, mogą kupować na kredyt. Ale biedni, którzy nie mogą związać końca
z końcem, muszą za wszystko płacić gotówką. Czy to nazywasz sprawiedliwością?"
"Nie widzę powodu, dla którego mogłoby być inaczej" - odpowiedział rabin.
"Ale to po prostu zdrowy rozsądek, że powinno być na odwrót" - upierał się
mełamed. "Bogaci, którzy mają pieniądze, powinni płacić gotówką, a biedni
powinni mieć możliwość kupowania na kredyt".
"Podziwiam twoją idealistyczną naturę", powiedział rabin, "ale kupiec, który
kredytuje biednych zamiast bogatych, wkrótce sam stanie się biednym
człowiekiem".
"No i co z tego?" odparł mełamed, "Wtedy mógłby też kupować na kredyt!"
Ogień
Pewnej nocy w Chełmie wybuchł pożar i wszyscy mieszkańcy pobiegli do gwałtownie
płonącego budynku, by ugasić pożar. Po ugaszeniu pożaru rabin usiadł przy stole
i zwrócił się do mieszkańców:
"Moi przyjaciele, ten ogień był cudem zesłanym z nieba".
W tłumie rozległy się pomruki zaskoczenia i rabin pospieszył z wyjaśnieniem.
"Spójrzcie od tej strony: Gdyby nie te jasne płomienie, jak moglibyśmy
widzieć, gdzie gasić w takiej ciemności?"