Zbajgiełkowany
Czy byłeś kiedykolwiek
"Zbajgiełkowany"?
Levine Kupferberg, La Jolla, USA | 21 grudnia 2007 r.
Te dni roku mogą być trudne
dla Żydów. Radość z Chanuki opadła, a my dryfujemy w morzu czerwieni i zieleni.
Nasze mieszkania wyglądają trochę pusto, kiedy większość świata stroi się w
iglaste chojaki. Blask błyskotek i małe wielokolorowe światła oślepiają nas na
każdym kroku. Obawiamy się niezręcznej pauzy po tym, gdy ktoś życzy nam czegoś
wesołego i znamy niezręczność świątecznych przyjęć świątecznych, których nie
obchodzimy.
Co można zrobić, by zwalczyć poczucie izolacji? Jak zaspokoić
pragnienie żydowskiej przynależności? Przez "bajgiełkowanie".
Wszystko zaczęło się od tego, kiedy mój przyjaciel Doodie
Miller - który nosi kipę - był na zajęciach i cierpiał z powodu nudnego
wykładu. W trakcie profesorskiego ględzenia jakaś dziewczyna szepnęła mu do
ucha: "Ta klasa jest taka nudna jak seder u mojego Zajde".
Rozumiesz, dziewczyna wiedziała, że nie wygląda na Żydówkę -
nie nosiła żadnych oznak identyfikujących, takich jak na przykład Gwiazda
Dawida. Dlatego, aby unikając niezręcznej deklaracji: "Jestem Żydówką",
dziewczyna znalazła bardziej zniuansowany - i szczerze mówiąc - ładniejszy -
sposób określenia swojego pochodzenia.
To zdarzenie zrodziło hipotezę, która odtąd będzie znana jako
Teoria Bajgiełka. Teoria Balgiełka jest twierdzeniem, że my, Żydzi, bez względu
na to, jak mało czy dużo jesteśmy związani ze sobą, mamy ogromną potrzebę
poczucia więzi. W tym celu znajdujemy sposoby na bajgielkowanie - glownie po
to, żeby dojść do "swoich".
Istnieją dwa sposoby bajgiełkowania. Odważni lub po prostu
pozbawieni wyobraźni powiedzą ci od razu, że są Żydami (zwykły bajgiełek). Ale
bardziej kreatywni wymyślą subtelniejsze, a nawet wysublimowane sposoby, aby ci
powiedzieć, że oni również należą do wtajemniczonych.
Podejrzewam, że Żydzi bajgiełkowali długo przed wynalezieniem
prawdziwych bajgiełkow. I chociaż mój mąż i ja nie wymyliśmy bajgiełkowania, to
wydaje nam się, że dostajemy nasza stałą porcję bajgiełkowania.
Nasz ulubiony pierwszy bajgiełek pojawił się, kiedy
randkowałam z moim przyszłym, noszącym kipę, mężem i byliśmy któregoś wieczora
w modnej kawiarni z przyjaciółmi. Byliśmy w trakcie grania w Boggle, gry, w
której musisz szybko tworzyć słowa z leżących na stole liter. Kilku studentów,
którzy obserwowali naszą grę przy pobliskim stole, zapytało, czy oni też się
mogą dołączyć. Po wyrzuceniu kostek z literami stol i pospiesznym wypisywaniu
słow, nadszedł czas, aby przeczytać i porównać nasze listy. Jeden ze studentów,
z kozią bródką i z Rasta nakryciem głowy, z dumą wymienił słowo "Yad". Nie
podejrzewając niczego, zapytaliśmy: "Co to jest Yad?" A on z uśmieszkiem
powiedział: "No wiesz, to ten wskaźnik, którym czytasz Torę". Tak zostaliśmy
zbajgiełkowani przy grze w Boggle.
Podczas naszego miesiąca miodowego w Rzymie staliśmy na
szczycie Schodów Hiszpańskich obok pary w średnim wieku trzymającej mapę.
Małżonek wyraził się niedwuznacznie: "Zastanawiam się, gdzie jest synagoga".
Mój mąż i ja wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenie na ten klasyczny rzymski
bajgiełek i przystąpiliśmy do rozmowy z tą uroczą parą z Chicago. Po zabraniu
ich do synagogi zaprosili się z nami do koszernej pizzerii. Gdy delektowaliśmy
się pizzą z rukoli bez sera, ale z soczystą wołowiną - najlepszą pizzą, jaką
kiedykolwiek jadłem do dzisiaj - ta mało religijna para podziwiała tą podróżną
koszerność i stwierdziła, że będą to robić w przyszłości. Z pewnością
satysfakcjonujący bajgiełek.
Przez lata nasze spotkania z bajgiełkami stały się cennymi
pamiątkami, bibelotami żydowskości z naszych rodzinnych przygód w małych
społecznościach żydowskich. Jak wtedy, kiedy chłopczyk w kafejce w Pasadenie
podszedł do mojego męża, pokazał wisząca na szyi mezuzę, uśmiechnął się i
uciekł (niewerbalny bajgiełek!). Albo nasza wycieczka na molo w San Clemente,
gdzie szelmowska dziewczyna w afrykańskich warkoczykach i bikini podbiegła do
nas, by powiedzieć "Git Szabes".
Byliśmy bajgiełowani, stojąc w kolejce do kas biletowych, w
windach i przy kasie w supermarkecie. Ja sama robię bajgiełka, gdy sytuacja
tego wymaga, na przykład, kiedy poprosiłam chasyda w samolocie, czy mógłbym
pożyczyć siddur (żydowski modlitewnik).
I w końcu, dlaczego czujemy potrzebę bajgiełkowania? Czy
wynika to z naszych wspólnych patriarchów, z naszego rodowodu pełnego
dyskryminacji i izolacji, wspólnej miłości do latkies, czy po prostu z ludzkiej
predyspozycji do bycia członkiem kliki? Uważam, że to coś więcej. Nasi mędrcy
mówią, że wszyscy Żydzi byli pierwotnie jedną wspólną duszą, która stała
jednomyślnie na górze Synaj, aby otrzymać Torę. Teraz, rozproszeni po świecie,
gdy spotykamy się z żydowskimi duszami, rozpoznajemy i łączymy się z częścią
naszej boskiej jaźni. Bajgiełek może mieć dziurę, ale my bajgiełkujemy, żeby się poczuć w
całości.
Więc następnym razem, kiedy spocony nieznajomy na siłowni
mówi do ciebie: "Nie byłem tak spragniony od Jom Kipur", uśmiechnij się. Właśnie zostałeś zbajgiełkowany -
dodając kolejne ogniwo w żydowskim kręgu połączeń.
Polskie tłumaczenie Alex
Wieseltier
Czerwiec 2020