Wnuczek
Wnuczek
Ile wiem o
czasach okupacji? Chyba niewiele. To czasy moich dziadków i nawet moja matka
niewiele o tym wie, bo urodzona po wojnie. Moi dziadkowie mieszkali na Podhalu.
Moja babcia trochę o tym mówiła. Pokazywała mi nawet jedno zdjęcie, gdzie stoi
z dwoma grenschutzami i małą świnką. Ci grenschutze to byli faktycznie
Austriacy i dziwnym trafem rozumieli po polsku, o czym moja babcia wtedy nie
wiedziała. Bo kiedy szli obok zagrody i zobaczyli babcię to się zapytali, czy
mogą sobie z nią zdjęcie zrobić. Ona pod nosem burknęła, że
wołałaby mieć zdjęcie ze świnią. Na to oni powiedzieli jej po polsku, żeby
przyprowadziła z chlewni świnię. No i tak powstało to zdjęcie. Śmiesznie i
strasznie zarazem.
Czasy były okropne. Babci brat poszedł do wojska jak wojna się zaczęła.
Przeżył, ale jak poszedł, to ważył 87 kilo, a jak wrócił to ważył tylko 37
kilo. Podobno pod koniec wojny Niemcy zamknęli go z ruskimi jeńcami z bunkrze
bez jedzenia, a ludzie jedli trupy, żeby przeżyć.
Babci drugi brat był w partyzantce, a gestapo z Makowa co kilka tygodni
nachodziło wieś w poszukiwaniu Żydów i partyzantów. Ci partyzanci pod koniec
wojny zrobili pod mostem zasadzkę na Niemców, a potem te trupy zabitych Niemców
to dziadek z lodu wykuwał. Dziwnym trafem Niemcy oszczędzili wioskę, ale inne
wioski nie były takie szczęśliwe.
Na Podhalu to niektórzy wypisali się z Polaków. Jeden z działaczy na Podhalu
wymyślił, że górale to potomkowie Teutonów, a nie Słowianie. I w ten sposób zrobili z
górali Goralenvolk. 30 tysięcy górali wzięło Goralenvolk kennkarte. W tej
Szczawnicy, do której jeździli po wojnie pana rodzice na wczasy, to wzięło ją 96%
mieszkańców. Oczywiście, wtedy szczawnickich Żydów już tam nie było.
Żydzi? Ano nie było im łatwo. Ale innym też nie było dobrze.
Wiadomo było, że jak Niemcy się z Żydami uporają, to przyjdzie
kolej na Polaków. Zresztą Niemcy się dobrali do Polaków od początku okupacji.
Żydów na początku tylko odgrodzili w gettach. Pierwsze obozy niemieckie to były
dla Polaków.
Jaki był stosunek do Żydów? To trudne pytanie. Przed wojną to Polacy i Żydzi żyli
obok siebie. Jak przyszła okupacja to Niemcy zrobili z Żydów nie tylko
podludzi, ale bydło na rzeź. I dali nie tylko pozwolenie na takie
traktowanie, ale nawet zachęcali do tego. A kto chciał Żydom pomagać, to mógł
się spodziewać kary, z zabiciem nie tylko siebie, ale całej rodziny. To nawet
ci, co im było żal Żydów, nie za bardzo się do tej pomocy kwapili.
Babcia opowiadała, że kiedyś do ich zagrody zaszedł jakiś Żyd i
prosił o przechowanie. To było pewnie wtedy jak przez wieś Niemcy pędzili
resztkę jordanowskich Żydów do Makowa. Ale w tych warunkach, to dziadkowie go
przegnali.
Jak już powiedziałem, gestapo często nachodziło wieś i Żyd w pobliżu
to było niebezpieczeństwo. Potem ktoś powiedział, że widziano go
powieszonego w pobliskim lesie i mówili, że sam się z żalu powiesił.
Moja mama to miała to dziadkom za złe, ale ona urodziła się po wojnie, a jak
się w tych czasach nie żyło, to trudno jest sobie wyobrazić jak człowiek sam by
się w takiej sytuacji zachował.
Ci szwędający się w okolicy Żydzi byli dla mieszkańców wsi jak wiszące nad nimi
niebezpieczeństwo. Bo nawet jak się taki schował u nich bez ich wiedzy, to jak
by jakiś sąsiad to zakapował, to trudno by się było z tego Niemcom wytłumaczyć.
A jaka mogła być kara, to wszyscy wiedzieli. Tu nie chodziło o jakiś
antysemityzm. To był strach przed możliwym nieszczęściem, którego powodem mogli
być Żydzi. Kochać ich nigdy nie kochano, a teraz każdy kontakt z nimi był
niebezpieczny. I jakby uważano, że to oni są głównym powodem strachu
przed Niemcami. Bo gdyby Żydów nie było, to tego strachu też by
nie było.
A tak w ogóle to dziwna sprawa z tym strachem przed Niemcami. Bo przecież za
ruch oporu też groziła kara śmierci, a przecież setki
tysięcy Polaków brało w nim udział. I tu też było niebezpieczeństwo,
że ktoś doniesie na gestapo, ale to jakoś miało mniejsze znaczenie. Może,
dlatego, że jak ktoś zakapowałby Polaka z podziemnej organizacji, to ryzykował odwet
pozostałych przy życiu kolegów? Bo w
przypadku kapowania Żydów, to pies z kulawą nogą się
tym nie przejmował, chociaż znane są przypadki wyroków Podziemnego Państwa na
szmalcowników.
Jednak mimo grożącej kary śmierci ludzie Żydom pomagali, choć niebezpieczeństwo
groziło i ze strony Niemców i ze strony sąsiadów, czy zupełnie obcych ludzi. Wielu z nich
zginęło. Wielu bało się do tego przyznać nawet po wojnie.
A tak. Bo niektórym sąsiadom ukrywanie Żydów kojarzyło się z
wielką ilością złota, biżuterii i pieniędzy. Mało komu mogło się w głowie
pomieścić, że można było Żyda, który nie miał przecież okupacyjnych kartek żywnościowych, przechowywać
bez haraczu pieniężnego. We wsi dziadków ksiądz uratował jakiegoś Żyda dając mu
aryjskie papiery, ale reszta bała się pomagać.
Zresztą pomoc, to nie tylko przechowywanie. Był również przemyt Żydów
poza granice okupowanej Polski. Przemytnicy działali na Podhalu już w
przedwojennej Polsce. I to właśnie część tych przemytników zajmowała się przemytem
ludzi przez granicę.
Oczywiście, nie wszyscy przemytnicy mieli czyste ręce. Były
wśród nich kanalie, które zabijały w górach Żydów i zabierały, co można było zabrać.
Ale byli również tacy, jak Jan "Kiwa" Malec ze spiszowskiego Rzepiska, który w
czasie okupacji przeprowadził przez granicę ponad 700 Żydów.
Malec musiał uciekać z Podhala po wojnie, bo dostał list z pogróżkami od samego
Kurasia "Ognia". Potem wylądował w Ameryce, ale jego nazwiska na liście
Sprawiedliwych nie zobaczysz, bo brał za to pieniądze.
Co ja sam o tym myślę? Nie wiem, co myśleć. To były inne czasy. Nam dzisiaj
jest za dobrze. My nie myślimy, czy dzisiaj nie będziemy głodni. Nasz "problem"
jest, co kupić, a czego nie kupić. A większość ludzi w czasie okupacji miała
problem gdzie kupić i za co kupić.
Tak jak syty nie zrozumie głodnego, tak my nie wiemy i nie rozumiemy jak ludzie
w czasie wojny myśleli i dlaczego robili, co robili.
Nam łatwo ich potępiać. I tu nie mówię o
sprzedawczykach, bandziorach, szmalcownikach czy donosicielach. Ja mówię o
tych, którzy mogli pomóc, a nie pomogli.
Dzisiaj niedanie kromki chleba głodnemu uważa się za świństwo. Ale wtedy
wyglądało to inaczej.
I szczęśliwy jestem, że nie żyję w tamtych czasach.
Alex Wieseltier
Listopad 2023