UPIORY, KTÓRE DZIEDZICZYMY

2020-01-23

UPIORY, KTÓRE DZIEDZICZYMY

Duńska telewizja nadała niedawno film dokumentarny zrobiony przez Zuzannę Kovacs, potomka węgierskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust.
Jej babcia zawsze mówiła, że nie można opisać obozów koncentracyjnych. Można popatrzyć na papiery obozowe. Można je sfotografować. Ale reszta leży gdzieś głęboko w niej. Więcej nigdy nie chciała powiedzieć.
Wygląda na to, że wojna dla rodziny Zuzanny nigdy się nie skończyła, a przeżycia jej babci wpłynęły również na jej życie i życie reszty rodziny. Wszyscy byli wpleceni w swoje losy jako rodzina. Ale o tym, jak to na nich wpłynęło, nigdy nie rozmawiano.
Kiedy Zuzanna była dzieckiem, dziadkowie byli w pewnym sensie najciekawszymi ludźmi, jakich znała. Było w nich coś nobliwego. Rozmawiali z nią jak z małym dorosłym i nie traktowali jej jak dziecko. Mimo to czuła, że babcia jej nie kocha. Albo raczej, że nie jest w stanie jej kochać. Że to było po prostu niemożliwe z jej bagażem życiowym i tym, co jej ona przypominała. Babcia zawsze była ambiwalentna wobec niej. Jednego dnia mogła być lekceważąca, a drugiego ciepła i słodka jak cukierek.
Problem polegał na tym, że matka Zuzanny była Niemką. I w oczach babci ona także nią była.
Dla Zuzanny wszyscy byli ofiarami historii, która zdecydowała o ich stosunkach i zamknęła ich w z góry ustalonych rolach. Jakby właśnie oni zostali wpisani w tę historię nie mając na to żadnego wpływu.
Zuzanna jako dziecko spędzała wakacje z dziadkami. Ojciec ją przywoził, ale zbyt długo nigdy tam nie pozostał.
Babcia brała ją na wycieczki. Chodziły do muzeów. Jadły jej pyszne naleśniki, otaczane w cukrze i w kakao.
I jeździły jej małym Saabem. Była dla niej słodka. Ale czasami kończyło się niedobrze.
Kiedy była w domu u babci i dziadka, oni potrafił także powiedzieć: "Twoi drudzy dziadkowie, to mordercy". I mieli na myśli jej niemiecką Oma i jej niemieckiego Opa.
Babcia wyciągała albumy, a dziadek opowiadał o członkach rodziny, którzy poszli do gazu podczas wojny. "Oni byli w twoim wieku Czy wiesz, co oni wtedy czuli?"
Zuzanna wiedziała, że takich rzeczy nie powinno się opowiadać dziecku. Ale nie wiedziała, co na to powiedzieć. Zaczynała płakać, a dziadek stawał się jeszcze bardziej rozeźlony. Często kończyło się na tym, że zamykała się w łazience, a dziadek wrzeszczał pod drzwiami. Babcia szarpała od czasu do czasu za klamkę i prosiła, żeby już wyszła.
To się skończyło po jakimś czasie, ale osad został.
Kiedy Zuzanna przegląda stare zdjęcia, jej babcia jest na nich przeważnie uśmiechnięta. Ale ona pamięta ją zupełnie inaczej.
To samo widać na starych zdjęciach dziadków z jej ojcem i zdjęciach z sąsiadami i przyjaciółmi, dla których dziadkowie urządzali częste przyjęcia.
Czy zdjęcia kłamią? Czy to, co tam widać, to tylko politura, przykrywająca grubą warstwą sklejone kawałki i głębokie, zaszpachlowane rysy?
Jak to opowiadał jej ojciec, przeżycia babci były dominującym czynnikiem w życiu całej rodziny. Zuzanna postanowiła tę sprawę rozwikłać i spróbowała poruszyć ten temat ze swoją babcią. Przebicie muru, za którym się jej babcia schowała, nie było łatwe i niezupełnie udane. Te trudne rozmowy, razem z niemniej trudnymi rozmowami z ojcem oraz kontaktem z żyjącą kuzynka dziadka dały jej jaki taki obraz sytuacji.
W 1944 r. w ciągu sześciu tygodni Niemcy zamordowali około 500 000 węgierskich Żydów.
Babcia miała wówczas 15 lat, ale była bardzo wysoka i dlatego przeżyła. Jeśli mogłeś udawać, że masz 16 lat, mogłeś zostać wybrany do pracy. Jeśli miałeś mniej niż 16 lat, byłeś od razu wysyłany do komory gazowej.
Babcia była w obozach Ravensbrück i Venusberg. Pod koniec przeniesiono ją do Mauthausen, gdzie została wyzwolona.
Dziadek nigdy nie powiedział, w jakim był obozie. Po wyzwoleniu dziadek wrócił do swojej wioski. I nie znalazł nikogo. Los reszty rodziny był nieznany. Czekał więc, czy wrócą do domu, czy nie. Po wojnie utworzono specjalne urzędy, gdzie można było dostać wiadomość o zaginionych członkach rodziny. Ludzie czekali od rana do wieczora na zewnątrz budynku. Ze zdjęciami w ręku i pytaniem, czy ktoś słyszał lub spotkał osobę na zdjęciu.
Matka dziadka, Erzebet, i jego ojciec, Lajos, zostali zamordowani w Auschwitz. Razem z jego 18 krewnymi.
Wszyscy czekający byli strasznie samotni. Może dlatego dziadek poślubił tę słodką, młodą dziewczynę, która została babcią Zuzanny? Bo normalne życie to było posiadanie rodziny.
W latach pięćdziesiątych dziadek uciekł z rodziną z Węgier do Danii. By tam rozpocząć nowe życie. Dziadkowie mieli duży krąg znajomych i bliskich przyjaźni, trwających przez całe ich życie w Danii. Żaden z ich duńskich przyjaciół nie wiedział nic o ich przeszłości. Ani o ich żydowskiej tożsamości.
W domu nie było ani świeczników, ani gwiazd Davida. Nie wspominano o tym, że byli Żydami. Słowo "Żydzi" było zakazane. Tak jak wielu innych chcieli zapomnieć, że są Żydami. Wychowywali swoje dzieci jako nie-Żydów, żeby przynajmniej oni nie byli już nigdy prześladowani.
W tym czasie nikt nie poddawał się autoanalizie. Przeszłość była przeszłością i trzeba było żyć normalnym życiem. Jak to wpłynęło na czyjąś psychikę? To nie był temat, o którym się mówiło.
Dziadek był często bardzo gwałtowny i stosował zaawansowaną formę, trudnego do opisania, sadyzmu psychicznego.
Ojciec nie miał u niego ani imienia, ani nawet numeru. Dziadek nazywał go psem "cuja", parszywym psem, śmierdzącym padalcem, "rohag", kaleką.
I tak bez przerwy. Aż do kompletnego do wyczerpania, a czasami dłużej. Aż do momentu załamania, gdzie bezradnie jęczał: "Fa-fa-fa-faszyści! Gy-gy-gy-gyilikos. Mordercy". Potem zabierał się do bicia i z pomocą babki wrzucał ojca do łazienki. Ojciec siedział tam zamknięty i miał wrażenie, że nigdy stamtąd nie wyjdzie. Babka mówiła tylko: "Mincha bocsanate", powiedz "bocsanat", "przepraszam", i wszystko będzie dobrze.
Wkrótce potem dziadek dał ojcu nowiutki, czerwony rower, ale ojciec czuł wtedy do niego tylko pogardę. Matka nigdy nie stanęła w jego obronie. Wręcz przeciwnie. Funkcjonowała jako jego echo. To była poważnie okaleczona psychicznie rodzina. I według ojca to, co się w niej działo, nie miało w zasadzie nic wspólnego z nazizmem.
Ojcu było trudno opisać swoją matkę. Jej nastroje były bardzo niestabilne, by nie powiedzieć ekstremalnie niestabilne. W jednym momencie była ona rozpieszczoną córką z dobrze usytuowanej rodziny, by nagle zmienić się w więźnia obozu koncentracyjnego, czy lojalną żonę popierająca we wszystkim swojego męża, czy też nieodpowiedzialne małe dziecko.
To było trudne, ponieważ jej zmiany nastroju były bardzo częste.
Około roku po przyjeździe rodziny do Danii babcia miała regularne załamanie nerwowe i wylądowała w szpitalu.
Ojciec nigdy nie dowiedział się od babki całej historii. Tylko rwane, wykrzykiwane fragmenty.
Jego stosunki z matką nie były dobre. Czuł zawsze pewien dystans.
Nawet nie jest pewny, jak wielką rolę w tym odegrał pobyt babki i dziadka w obozach koncentracyjnych.
Ojciec odsunął się od familii. Postanowił ułożyć sobie własne życie. Dołączył się do popularnych w tym czasie hipisowskich dzieci-kwiatów, gdzie poznał swoją przyszłą zonę, matkę Zuzanny. Ojciec był matką oczarowany. Miała jakąś klasyczną kulturę i mógł z nią rozmawiać o wszystkim. Miała także swoisty urok i wyglądała całkiem nieźle. Pół roku po poznaniu ojciec i matka postanowili się pobrać. Dla nich miłość była najważniejsza, a wszystko inne nie miało znaczenia. Matka i ojciec pobrali się wierząc, że mogą być wolni od przeszłości. Ojcu wydawało się to łatwe i pełne przygód. Zaczęło się łatwo i nie wydawało im się, że rodzina może tyle znaczyć. Najważniejsze było to, że było im dobrze ze sobą. Historia rodziny nie powinna była mieć wpływu na ich życie.
Matka Zuzanny urodziła się już po wojnie w 1949 r. Więc choć ta niemiecka historia jej ciążyła, nie myślała, że to przeszkodzi jej to w przynależności do żydowsko-węgierskiej rodziny.
U dziadków została przyjęta z otwartymi rękami. To babcia zorganizowała ślub. Dzień przed ślubem dziadkowie rozmawiali poważnie z mamą na te tematy, ponieważ miała być częścią ich rodziny. Przyszli teściowie powiedzieli jej, że mieszkanie ojca i matki w Niemczech, czy rodzenie tam ich wnuków, absolutnie nie może wchodzić w rachubę. Więc matka musiała im obiecać, że będą żyli w Danii.
Kiedy matka zaszła w ciążę i powiadomili o tym babcię i dziadka, dziadek był całkowicie zszokowany. Nie chciał wnuka urodzonego z Niemki. Jedyne rozwiązanie to miała być aborcja!
Matka Zuzanny stonowała bardzo swoją niemiecką część. Matka postanowiła nie rozmawiać z córką po niemiecku. I przyjęła obywatelstwo duńskie, jak tylko to było możliwe.
Ale co z tą niemiecką stroną? Zuzanna dogrzebała się do Żelaznego Krzyża 2 klasy, który przyznano bratu jej niemieckiego dziadka za "walkę o wolność Wielkich Niemiec".
Sam jej dziadek był przez krótki okres niemieckim żołnierzem w Normandii, gdzie został schwytany przez wojska alianckie, wiec jako jeniec nie mógł nic złego zrobić. Ale chociaż nie był przekonanym nazistą, tak jak jego bracia, to jej dziadek uczestniczył w wojnie, czyniąc się w ten sposób winnym.
A co z problemem prawie nieistniejących stosunków między ojcem a babcią?
Jak się z tym wszystkim uporać? Kim ona ma się czuć? Co ma zrobić z rozterką tożsamości? I jak uporać się z bólem rozdartego serca?
Ojciec twierdził, że jej ból jest niczym w porównaniu z tym, czego on sam doświadczył. Może jej dziadek powiedział to samo jej ojcu? I pewnie obydwaj mieli rację.
Bo wszystko to blednie w stosunku do tego, co przeżyli jej babcia i dziadek i w stosunku do okrutnego losu, jaki spotkał jej pradziadków, Erzebet i Lajosa.
Czy ona może czuć się związana ze swoją żydowską częścią, pomimo tego, że właśni dziadkowie jej tego odmawiali?
W ostatnich rozmowach babcia wyraziła nadzieje, że tak jest. Babcia zmarła kilka tygodni później i została pochowana w nieoznaczonym grobie, tak jak sobie tego życzyła. Ostatni jej telefon był do ojca Zuzanny. Więc może było w dalszym ciągu jakieś ciepło rodzinne między nimi?
Jedyne pocieszenie, że babcia uznała, że Zuzanna należy narodu żydowskiego i że dzieli ich wspólną historię. Również tą okropną i trudną do przełknięcia.
I pewność, że rany się kiedyś zagoją. Chociaż to będzie trudne.

Alex Wieseltier
Styczeń 2020

Alex Wieseltier - Uredte tanker
Alle rettigheder forbeholdes 2019
Drevet af Webnode Cookies
Lav din egen hjemmeside gratis! Dette websted blev lavet med Webnode. Opret dit eget gratis i dag! Kom i gang