UPIORY, KTÓRE DZIEDZICZYMY
UPIORY, KTÓRE DZIEDZICZYMY
Duńska telewizja nadała niedawno film dokumentarny zrobiony przez Zuzannę
Kovacs, potomka węgierskich Żydów, którzy przeżyli Holokaust.
Jej babcia zawsze mówiła, że nie można opisać
obozów koncentracyjnych. Można popatrzyć na papiery obozowe. Można je
sfotografować. Ale reszta leży gdzieś głęboko w niej. Więcej nigdy nie chciała
powiedzieć.
Wygląda na to, że wojna dla rodziny Zuzanny
nigdy się nie skończyła, a przeżycia jej babci wpłynęły również na jej życie i
życie reszty rodziny. Wszyscy byli wpleceni w swoje losy jako rodzina. Ale o
tym, jak to na nich wpłynęło, nigdy nie rozmawiano.
Kiedy Zuzanna była dzieckiem, dziadkowie byli w
pewnym sensie najciekawszymi ludźmi, jakich znała. Było w nich coś nobliwego.
Rozmawiali z nią jak z małym dorosłym i nie traktowali jej jak dziecko. Mimo to
czuła, że babcia jej nie kocha. Albo raczej, że nie jest w stanie jej kochać.
Że to było po prostu niemożliwe z jej bagażem życiowym i tym, co jej ona
przypominała. Babcia zawsze była ambiwalentna wobec niej. Jednego dnia mogła
być lekceważąca, a drugiego ciepła i słodka jak cukierek.
Problem polegał na tym, że matka Zuzanny była
Niemką. I w oczach babci ona także nią była.
Dla Zuzanny wszyscy byli ofiarami historii,
która zdecydowała o ich stosunkach i zamknęła ich w z góry ustalonych rolach.
Jakby właśnie oni zostali wpisani w tę historię nie mając na to żadnego wpływu.
Zuzanna jako dziecko spędzała wakacje z
dziadkami. Ojciec ją przywoził, ale zbyt długo nigdy tam nie pozostał.
Babcia brała ją na wycieczki. Chodziły do
muzeów. Jadły jej pyszne naleśniki, otaczane w cukrze i w kakao.
I jeździły jej małym Saabem. Była dla niej
słodka. Ale czasami kończyło się niedobrze.
Kiedy była w domu u babci i dziadka, oni
potrafił także powiedzieć: "Twoi drudzy dziadkowie, to mordercy". I mieli na
myśli jej niemiecką Oma i jej niemieckiego Opa.
Babcia wyciągała albumy, a dziadek opowiadał o
członkach rodziny, którzy poszli do gazu podczas wojny. "Oni byli w twoim wieku
Czy wiesz, co oni wtedy czuli?"
Zuzanna wiedziała, że takich rzeczy nie powinno
się opowiadać dziecku. Ale nie wiedziała, co na to powiedzieć. Zaczynała
płakać, a dziadek stawał się jeszcze bardziej rozeźlony. Często kończyło się na
tym, że zamykała się w łazience, a dziadek wrzeszczał pod drzwiami. Babcia
szarpała od czasu do czasu za klamkę i prosiła, żeby już wyszła.
To się skończyło po jakimś czasie, ale osad
został.
Kiedy Zuzanna przegląda stare zdjęcia, jej
babcia jest na nich przeważnie uśmiechnięta. Ale ona pamięta ją zupełnie
inaczej.
To samo widać na starych zdjęciach dziadków z
jej ojcem i zdjęciach z sąsiadami i przyjaciółmi, dla których dziadkowie
urządzali częste przyjęcia.
Czy zdjęcia kłamią? Czy to, co tam widać, to
tylko politura, przykrywająca grubą warstwą sklejone kawałki i głębokie,
zaszpachlowane rysy?
Jak to opowiadał jej ojciec, przeżycia babci
były dominującym czynnikiem w życiu całej rodziny. Zuzanna postanowiła tę
sprawę rozwikłać i spróbowała poruszyć ten temat ze swoją babcią. Przebicie
muru, za którym się jej babcia schowała, nie było łatwe i niezupełnie udane. Te
trudne rozmowy, razem z niemniej trudnymi rozmowami z ojcem oraz kontaktem z
żyjącą kuzynka dziadka dały jej jaki taki obraz sytuacji.
W 1944 r. w ciągu sześciu tygodni Niemcy zamordowali
około 500 000 węgierskich Żydów.
Babcia miała wówczas 15 lat, ale była bardzo
wysoka i dlatego przeżyła. Jeśli mogłeś udawać, że masz 16 lat, mogłeś zostać
wybrany do pracy. Jeśli miałeś mniej niż 16 lat, byłeś od razu wysyłany do
komory gazowej.
Babcia była w obozach Ravensbrück i Venusberg.
Pod koniec przeniesiono ją do Mauthausen, gdzie została wyzwolona.
Dziadek nigdy nie powiedział, w jakim był
obozie. Po wyzwoleniu dziadek wrócił do swojej wioski. I nie znalazł nikogo.
Los reszty rodziny był nieznany. Czekał więc, czy wrócą do domu, czy nie. Po
wojnie utworzono specjalne urzędy, gdzie można było dostać wiadomość o
zaginionych członkach rodziny. Ludzie czekali od rana do wieczora na zewnątrz
budynku. Ze zdjęciami w ręku i pytaniem, czy ktoś słyszał lub spotkał osobę na
zdjęciu.
Matka dziadka, Erzebet, i jego ojciec, Lajos,
zostali zamordowani w Auschwitz. Razem z jego 18 krewnymi.
Wszyscy czekający byli strasznie samotni. Może
dlatego dziadek poślubił tę słodką, młodą dziewczynę, która została babcią
Zuzanny? Bo normalne życie to było posiadanie rodziny.
W latach pięćdziesiątych dziadek uciekł z
rodziną z Węgier do Danii. By tam rozpocząć nowe życie. Dziadkowie mieli duży
krąg znajomych i bliskich przyjaźni, trwających przez całe ich życie w Danii.
Żaden z ich duńskich przyjaciół nie wiedział nic o ich przeszłości. Ani o ich
żydowskiej tożsamości.
W domu nie było ani świeczników, ani gwiazd
Davida. Nie wspominano o tym, że byli Żydami. Słowo "Żydzi" było zakazane. Tak
jak wielu innych chcieli zapomnieć, że są Żydami. Wychowywali swoje dzieci jako
nie-Żydów, żeby przynajmniej oni nie byli już nigdy prześladowani.
W tym czasie nikt nie poddawał się autoanalizie.
Przeszłość była przeszłością i trzeba było żyć normalnym życiem. Jak to
wpłynęło na czyjąś psychikę? To nie był temat, o którym się mówiło.
Dziadek był często bardzo gwałtowny i stosował
zaawansowaną formę, trudnego do opisania, sadyzmu psychicznego.
Ojciec nie miał u niego ani imienia, ani nawet
numeru. Dziadek nazywał go psem "cuja", parszywym psem, śmierdzącym padalcem,
"rohag", kaleką.
I tak bez przerwy. Aż do kompletnego do
wyczerpania, a czasami dłużej. Aż do momentu załamania, gdzie bezradnie jęczał:
"Fa-fa-fa-faszyści! Gy-gy-gy-gyilikos. Mordercy". Potem zabierał się do
bicia i z pomocą babki wrzucał ojca do łazienki. Ojciec siedział tam zamknięty
i miał wrażenie, że nigdy stamtąd nie wyjdzie. Babka mówiła tylko: "Mincha
bocsanate", powiedz "bocsanat", "przepraszam", i wszystko będzie dobrze.
Wkrótce potem dziadek dał ojcu nowiutki,
czerwony rower, ale ojciec czuł wtedy do niego tylko pogardę. Matka nigdy nie
stanęła w jego obronie. Wręcz przeciwnie. Funkcjonowała jako jego echo. To była
poważnie okaleczona psychicznie rodzina. I według ojca to, co się w niej działo,
nie miało w zasadzie nic wspólnego z nazizmem.
Ojcu było trudno opisać swoją matkę. Jej
nastroje były bardzo niestabilne, by nie powiedzieć ekstremalnie niestabilne. W
jednym momencie była ona rozpieszczoną córką z dobrze usytuowanej rodziny, by
nagle zmienić się w więźnia obozu koncentracyjnego, czy lojalną żonę popierająca
we wszystkim swojego męża, czy też nieodpowiedzialne małe dziecko.
To było trudne, ponieważ jej zmiany nastroju
były bardzo częste.
Około roku po przyjeździe rodziny do Danii
babcia miała regularne załamanie nerwowe i wylądowała w szpitalu.
Ojciec nigdy nie dowiedział się od babki całej
historii. Tylko rwane, wykrzykiwane fragmenty.
Jego stosunki z matką nie były dobre. Czuł
zawsze pewien dystans.
Nawet nie jest pewny, jak wielką rolę w tym
odegrał pobyt babki i dziadka w obozach koncentracyjnych.
Ojciec odsunął się od familii. Postanowił ułożyć
sobie własne życie. Dołączył się do popularnych w tym czasie hipisowskich
dzieci-kwiatów, gdzie poznał swoją przyszłą zonę, matkę Zuzanny. Ojciec był
matką oczarowany. Miała jakąś klasyczną kulturę i mógł z nią rozmawiać o
wszystkim. Miała także swoisty urok i wyglądała całkiem nieźle. Pół roku po
poznaniu ojciec i matka postanowili się pobrać. Dla nich miłość była
najważniejsza, a wszystko inne nie miało znaczenia. Matka i ojciec pobrali się
wierząc, że mogą być wolni od przeszłości. Ojcu wydawało się to łatwe i pełne
przygód. Zaczęło się łatwo i nie wydawało im się, że rodzina może tyle znaczyć.
Najważniejsze było to, że było im dobrze ze sobą. Historia rodziny nie powinna
była mieć wpływu na ich życie.
Matka Zuzanny urodziła się już po wojnie w 1949
r. Więc choć ta niemiecka historia jej ciążyła, nie myślała, że to przeszkodzi
jej to w przynależności do żydowsko-węgierskiej rodziny.
U dziadków została przyjęta z otwartymi rękami.
To babcia zorganizowała ślub. Dzień przed ślubem dziadkowie rozmawiali poważnie
z mamą na te tematy, ponieważ miała być częścią ich rodziny. Przyszli teściowie
powiedzieli jej, że mieszkanie ojca i matki w Niemczech, czy rodzenie tam ich
wnuków, absolutnie nie może wchodzić w rachubę. Więc matka musiała im obiecać,
że będą żyli w Danii.
Kiedy matka zaszła w ciążę i powiadomili o
tym babcię i dziadka, dziadek był całkowicie zszokowany. Nie chciał wnuka
urodzonego z Niemki. Jedyne rozwiązanie to miała być aborcja!
Matka Zuzanny stonowała bardzo swoją niemiecką
część. Matka postanowiła nie rozmawiać z córką po niemiecku. I przyjęła
obywatelstwo duńskie, jak tylko to było możliwe.
Ale co z tą niemiecką stroną? Zuzanna dogrzebała
się do Żelaznego Krzyża 2 klasy, który przyznano bratu jej niemieckiego dziadka
za "walkę o wolność Wielkich Niemiec".
Sam jej dziadek był przez krótki okres
niemieckim żołnierzem w Normandii, gdzie został schwytany przez wojska
alianckie, wiec jako jeniec nie mógł nic złego zrobić. Ale chociaż nie był
przekonanym nazistą, tak jak jego bracia, to jej dziadek uczestniczył w wojnie,
czyniąc się w ten sposób winnym.
A co z problemem prawie nieistniejących
stosunków między ojcem a babcią?
Jak się z tym wszystkim uporać? Kim ona ma się
czuć? Co ma zrobić z rozterką tożsamości? I jak uporać się z bólem rozdartego
serca?
Ojciec twierdził, że jej ból jest niczym w
porównaniu z tym, czego on sam doświadczył. Może jej dziadek powiedział to samo
jej ojcu? I pewnie obydwaj mieli rację.
Bo wszystko to blednie w stosunku do tego, co
przeżyli jej babcia i dziadek i w stosunku do okrutnego losu, jaki spotkał jej
pradziadków, Erzebet i Lajosa.
Czy ona może czuć się związana ze swoją żydowską
częścią, pomimo tego, że właśni dziadkowie jej tego odmawiali?
W ostatnich rozmowach babcia wyraziła nadzieje,
że tak jest. Babcia zmarła kilka tygodni później i została pochowana w
nieoznaczonym grobie, tak jak sobie tego życzyła. Ostatni jej telefon był do
ojca Zuzanny. Więc może było w dalszym ciągu jakieś ciepło rodzinne między nimi?
Jedyne pocieszenie, że babcia uznała, że Zuzanna
należy narodu żydowskiego i że dzieli ich wspólną historię. Również tą okropną
i trudną do przełknięcia.
I pewność, że rany się kiedyś zagoją. Chociaż to
będzie trudne.
Alex Wieseltier
Styczeń 2020