Uniwersalność i fałsz
„What one Christian does is his own responsibility, what one Jew does is thrown back at all Jews". Anne Frank
„Uniwersalność i Fałsz”
Ostatnio kolega Paweł
Jędrzejewski zamieścił na łamach FŻP post skierowany do
pani Rachelle Halpern, gdzie polemizował on z opinią pani Halpern, która według
niego była oburzona nazwaniem niemieckich morderców - sprawców Holokaustu -
Niemcami. Przeważająca większość komentarzy popierała stanowisko pana Jędrzejewskiego
i była pracowicie lajkowana.
Ale najbardziej lajkowany był
komentarz pana Jerzego Marcińczyka (cytuję):
„Pani Rachelle skorzystała z narracji, głoszonej często na
FZP, że komunista-zbrodniarz pochodzenia żydowskiego przestawał być Żydem. Wg
tego modelu Niemiec- zbrodniarz przestawał być Niemcem- stawał się nazistą. Tak
się mści brak uniwersalności i fałsz pewnych teorii".
Po przeczytaniu wspomnianego komentarza zacząłem się
zastanawiać, co tu ma do rzeczy „oględne” wspomnienie o „żydokomunie” i o jaką
uniwersalność panu Marcińczykowi chodzi. I wygląda na to, że pan Marcińczyk
ożenił tu trzy aspekty. Czy można i w jakim przypadku nazywać pojedynczych
złoczyńców lub grupy takowych Niemcami, Polakami czy Żydami? Czy mordercze
działania w imię idei Wielkich Niemiec uzasadnia nazwanie takich ludzi
Niemcami? Czy działanie w imię własnego zysku lub odwetu, powodujące
bezpośrednią lub pośrednią śmierć polskich obywateli żydowskiego pochodzenia
uzasadnia nazwanie sprawców Polakami? Czy powojenne mordercze działania w imię
idei komunizmu, powodujące cierpienia i śmierć wielu Polaków, uzasadnia
nazywanie grupy osób żydowskiego pochodzenia, znajdujących się w komunistycznym
aparacie ucisku, Żydami?
Wygląda na to, że na wszystkie trzy pytania można udzielić
odpowiedzi twierdzącej.
Jeżeli jednak zadamy sobie pytanie, czy ci mordercy robili to
z powodu tego, że byli Niemcami, Polakami czy Żydami, to odpowiedź przestaje być prosta.
Jeżeli weźmiemy pod uwagę mordercze działania niemieckie, to
ich wyniszczanie Żydów, Polaków i innych „podludzi” było generalnie powodowane
ideą Wielkich Niemiec i dla Niemców. W tym przypadku nazwanie niemieckich
morderców Niemcami, w sensie narodu, będzie całkowicie uzasadnione.
Jak to wygląda w przypadku Polaków, którzy pośrednio lub
bezpośrednio byli winni śmierci tysięcy swoich współobywateli żydowskiego
pochodzenia? Przeważająca większość z nich robiła to dla zysku lub odwetu. Tu
nie można mówić o jakiejś polskiej racji stanu, czy korzyściach narodowych. Tak
więc oskarżanie w tym przypadku całego narodu polskiego za czyny jednostek, czy
nawet grup, nie powinno mieć miejsca. I taki jest pogląd ogółu Polaków. Co nie
oznacza, że takowe oskarżenia nie padają, czy nie są kolportowane w światowych
środkach masowego przekazu.
Sprawa się komplikuje, kiedy zaczynamy mówić o morderczych
działaniach grupy osób żydowskiego pochodzenia, które znajdowały się
komunistycznym aparacie ucisku. Działalność tych osób nie była spowodowana
jakąś żydowską racją stanu, czy miała propagować jakieś żydowskie cele, a jej
celem była eliminacja faktycznych, czy wyimaginowanych wrogów idei światowego
komunizmu, Ta sama idea przyświecała również rdzennie polskim osobnikom tego
aparatu. Pomimo tego, że szefem tego aparatu był rdzenny Polak i że rdzenni
Polacy stanowili jego większość, to nigdy się nie słyszało o „polakokumunie".
Za to o „żydokomunie” dosyć często. Jakby osoby uciskające i mordujące swoich
współziomków w imię idei łatwiej było strawić, niż takich, którym można było również
wytknąć etniczna obcość.
A pogląd, że Żydzi byli winni represjom i uciskowi, jaki spotkał Polaków po zakończeniu
wojny, jest w dalszym ciągu bardzo popularny w Polsce. Nawet wśród członków
naszego Forum, którzy, jak pan Marcińczyk, mienią się być zwolennikami
wzajemnego zrozumienia.
Alex Wieseltier
Październik 2020