To wymaga wielkiej odwagi
To wymaga wielkiej
odwagi.
Jotham Confino, 27 marca. 2025, BT
Zasada obowiązująca na Bliskim Wschodzie brzmi: nie należy popadać w zbytni
optymizm. Kiedy dobre wiadomości od czasu do czasu przedostają się do mediów,
zwykle robimy dwa kroki naprzód i jeden wstecz.
Jednak demonstracje przeciwko Hamasowi w Strefie Gazy, które miały miejsce w
tym tygodniu i w których wzięła udział na początku tylko garstka osób, a które
potem urosły do kilku tysięcy, są tak rzadkim wydarzeniem, że zasługują nie
tylko na uwagę, ale i na głębszą analizę.
Mimo miłości lewicy do Gazy, enklawa ta jest jednym z najbardziej zagorzałych,
mizoginicznych, homofobicznych, islamistycznych i kochających terror miejsc na
Ziemi.
Trzeba wielkiej odwagi, żeby wyjść na ulice z transparentami i hasłami
przeciwko grupie terrorystycznej, która sprawuje władzę w Gazie.
Każdy mieszkaniec Gazy wie, jaki może być koszt sprzeciwienia się Hamasowi.
"Kolaboranci" są torturowani i zabijani. A jeśli jesteś na tyle bezczelny, żeby
narzekać na pomoc humanitarną Hamasu, zostaniesz pobity na ulicy.
To sa historie i sceny, o których bardzo rzadko mówią zachodnie media. Bo
sytuacja, kiedy Palestyńczyk zostaje zabity przez innego Palestyńczyka, nigdy
nie jest zbyt interesująca. Najlepiej, żeby był w to zamieszany jakiś Żyd, to
wtedy ludzie poderwą się ze stołków.
Protestujący w bastionach Hamasu w Beit Lahiya, Shijaiyah i Jabalia w północnej
części Strefy Gazy wyszli na ulice, ryzykując życie.
Naiwnością byłoby sądzić, że ci sami ludzie jutro usiądą, zaakceptują prawo
Izraela do istnienia i zapomną o okropnościach, jakie przyniosła wojna.
Gniew skierowany był także w stronę Izraela i skorumpowanej Autonomii
Palestyńskiej, która mocno konkuruje z Hamasem, kto bardziej zawiedzie
społeczeństwo palestyńskie.
Ale gniew wobec Hamasu był wyraźny; "Hamas, odejdź" i "Hamas nas nie reprezentuje"
– skandowali niektórzy demonstranci.
Siedemnaście miesięcy po masakrze 7 października i spustoszeniu Strefy Gazy
przez walki między Izraelem a Hamasem, część społeczeństwa w końcu ma tego
dość.
Zrozumieli oni to, co większość racjonalnie myślących ludzi na świecie rozumie
już od dawna – że Hamas nigdy nie da im tego, czego najbardziej pragną: ładu,
pokoju i suwerenności.
Ten ostatni punkt jest już najprawdopodobniej skończony, ponieważ naród
izraelski już dawno zrezygnował z pomysłu utworzenia państwa dla narodu, który
chce utopić wszystkich Izraelczyków w morzu.
Ale lad i pokój są teraz dla mieszkańców Gazy najpilniejsze.
Upór Hamasu w przetrzymywaniu niewinnych ludzi w podziemnych komorach tortur
przyniesie jedynie jeszcze więcej śmierci i zniszczeń w Gazie.
Hamas stoi teraz przed poważnym problemem.
Albo akceptuje się demonstracje w nadziei, że wkrótce gaz z tego balonu uleci,
bo przecież kilka tysięcy ludzi to niewiele w stosunku tych dwóch milionów
ludzi znajdujących się w Strefie Gazy. Albo trzeba zniszczyć ten ruch w samy
zarodku. Inspiracje do tego można wziąć od innych dyktatur na Bliskim
Wschodzie, którym udało się stłumić Arabską Wiosnę.
Ponieważ prawa człowieka są dla Hamasu pustym dźwiękiem, oczywistym byłoby
zabicie lub torturowanie protestujących. Niezależnie od tego, co się stanie, w
tym tygodniu byliśmy świadkami czegoś, co przypomina początek palestyńskiej
wiosny.
Organizacje pozarządowe i popierający Palestyńczyków powinni posłuchać ludzi,
którzy mieszkają w Strefie Gazy, i udzielić im wszelkiego możliwego wsparcia w
walce z Hamasem.
Nie powinniśmy jednak oczekiwać zbyt wiele od tych ugrupowań, które przez lata
przymykały oczy na okrucieństwa Hamasu.
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier
https://www.bt.dk/udland/bts-mellemoest-korrespondent-om-sjaeldne-scener-det-kraever-et-stort-mod?