Szpieg Boga: Kurt Gerstein
Szpieg Boga: Kurt Gerstein -
ofiara, bojownik, sprawca czy wszystko po trochu?
Torben Jørgensen, Historyk, Folkedrab.dk
Oto historia Kurta Gersteina. Jego historia wygląda zbyt nieprawdopodobnie, by mogła być prawdziwa. Znamy ją, częściowo z jego powojennych przesłuchań, a częściowo z jego pisemnego sprawozdania ("Raport Gersteina"). Historia pochodzi dodatkowo z dużej ilości zachowanych listów pisanych jego ręka, z opowiadań ludzi, którzy go znali lub spotkali, i wreszcie z niektórych oficjalnych dokumentów Trzeciej Rzeszy. To oczywiste, że listy i raporty Gersteina należy czytać w sposób krytyczny.
W maju 1933 r., po naradzie rodzinnej, Kurt Gerstein wstąpił do NSDAP, partii nazistowskiej. Później tłumaczył się, że zapisał się, żeby łatwiej dostać pracę. Dodał jednak, że nie zgadzał się z nazistami w wielu sprawach. Podobnie jak wielu innych z jego pokolenia, Kurt Gerstein był przekonanym nacjonalistą i pokładał duże nadzieje w Hitlerze. Z biegiem czasu Gerstein stał się coraz bardziej krytyczny wobec nazistów. Szczególnie nazistowskie antychrześcijańskie tendencje były dla Gersteina nie do przełknięcia. W rezultacie tego został on aresztowany, przesłuchany przez Gestapo (tajną policję) i osadzony na krótko w niemieckim obozie koncentracyjnym.
W OPOZYCJI
W 1935 roku na niemieckich scenach pojawiła się
nazistowska sztuka. To przedstawienie, "Wittekind", było bardzo krytyczne wobec
chrześcijaństwa. Gerstein był na tej sztuce w sali, która była zapełniona
członkami partii i członkami SA (Oddziałów Szturmowych). Wśród tego wszystkiego
powstał on i zawołał: "Nie możemy pozwolić, aby naśmiewano się z
naszego Boga, Jezusa Chrystusa!". Został mocno pobity, stracił kilka zębów
i wyrzucono go z teatru. Już poprzednio zwrócił na siebie uwagę krytycznymi
uwagami o nazizmie w chrześcijańskim ruchu młodzieżowym, który został
podporządkowany Hitler-Jugend. Tutaj Gerstein wzywał liderów do wypisania się z
Hitler-Jugend i powrotu do organizacji chrześcijańskich. Incydent w teatrze nie
zmienił poglądów Gersteina. Zaczął pisać i kolportować antynazistowskie, a
raczej nazi krytyczne artykuły, które dołżczał do gazetek ruchu młodzieżowego.
Za te działania został on we wrześniu 1936 r.
aresztowany przez Gestapo i uwięziony w Saarbrücken na sześć tygodni. Niedługo
potem został wyrzucony z NSDAP. Ponadto dostał Berufsverbot; to znaczy
wyrzucony z pracy jako inżynier górnictwa z zakazem wykonywania zawodu. Wtedy
rozpoczął studia teologiczne, ale wkrótce potem postanowił studiować medycynę.
W 1937 roku ożenił się. Gerstein nie zaprzestał jednak swojej antynazistowskiej
działalności; praca nad tajnymi pismami protestacyjnymi była kontynuowana.
Latem 1938 r. został on ponownie aresztowany i tym razem posadzony w obozie
koncentracyjnym Welzheim pod Stuttgartem. Zwolniony po kilka miesiącach wznowił
swoje studia.
DO SS
Na początku 1940 r. rozpoczęto w Niemczech tak
zwany program eutanazji. Był to tajny program, w którym większa część pacjentów
umieszczonych w krajowych instytucjach - niepełnosprawnych, chorych
psychicznie i innych miała być wymordowana. Osoby te zostały zagazowane w
sześciu różnych zakładach w Niemczech i Austrii, o rodziny otrzymały fałszywe
akty zgonu. Jeden z tych zakładów o nazwie Hadamar znajdował się między
Frankfurtem a Kolonią. Właśnie tam zamordowano wiosna 1941 r. jednego z
żeńskich członków rodziny Kurta Gersteina. Tajemnica otaczająca jej zgon i
silne podejrzenie państwowego udziału skłoniły Kurta Gersteina do podjęcia
niepospolitej decyzji: Wstąpić do SS i działać jako "szpieg Boga i dywersant Pana".
Dlatego w marcu 1941 r. Gerstein wstąpił do SS i
jako inżynier został wysłany do Instytutu Higieny Waffen-SS. Jego pierwszym
zadaniem było zaprojektowanie stacji uzdatniania wody do użytku żołnierzy w
terenie. W tym czasie były w wojsku poważne problemy z tyfusem plamistym wiec,
kiedy Gerstein szybko i sprawnie wykonał zadanie, zarząd instytutu higieny były
bardzo zadowolone z nowego pracownika. To było bardzo ważne, bo kilka miesięcy
później, jesienią 1941 r., NSDAP dowiedziała się, że Gerstein jest teraz
członkiem SS. Próbowano go usunąć, ale sukces oczyszczalni wody sprawił, że
instytut higieny nie chciał się go pozbyć. Przeciwnie, Gerstein awansował w
styczniu 1942 r., stając się szefem działu dezynfekcji technicznej instytutu.
Ta sekcja pracowała także z toksyną Zyklon B. Ten niezwykle toksyczny gazowy
kwas chlorowodorowy był pierwotnie używany do dezynfekcji odzieży, ale jesienią
1941 r. przeprowadzono eksperymenty z masowym uśmiercaniem przy użyciu Cyklonu
B w Auschwitz, i ten gaz stał się potem preferowanym sposobem uśmiercania,
zwłaszcza Żydów w Auschwitz i niektórych innych obozach. Gerstein miał za
zadanie dostarczać Cyklon B do Auschwitz.
RAPORT GERSTEINA
W 1942 r. większość masowych zabójstw,
wykorzystując gazowy tlenek węgla w postaci spalin z silników samochodowych,
przeprowadzono w obozach zagłady Bełżec, Sobibór i Treblinka, znajdujących się
w okupowanej przez Niemcy Polsce. W sierpniu 1942 r. Gerstein został wysłany do
tych obozów, aby spróbować przekonać tamtejsze kierownictwo do korzystania z
Cyklonu B. Ciężarówką pełną tego trującego gazu Gerstein pojechał do Bełżca,
gdzie był masowego gazowania ludzi. Według własnego oświadczenia powiedział on
komendantowi (który zresztą nie chciał używać Cyklonu B), że ten gaz stał się
niestabilny, a zatem niebezpieczny w użyciu dla personelu. Gaz znajdujący się w
pojemnikach został następnie zakopany. Potem Gerstein twierdził, że w celu
zapobieżenia masowym zabójstwom używał tej taktyki także przy innych okazjach,
to znaczy twierdził, że gaz stał się niestabilny i dlatego powinien zostać
zdestruowany.
To, co zobaczył w obozach, zszokowało go do
głębi. Tak mówi on w swoim raporcie z 1945 roku o gazowaniu ludzi, którego był
świadkiem podczas swojej wizyty w Bełżcu:
"Ludzie depczą sobie po nogach. 700 - 800 na 25 metrach kwadratowych, w 45
metrach sześciennych! SS fizycznie upycha ich razem, ile można.
Drzwi się zamykają. W tym samym czasie inni
czekają nago na zewnątrz. Ktoś mi mówi: "To samo w zimie!" "Tak, ale oni
mogliby umrzeć z powodu zimna" - mówię. "Tak, dokładnie po to tu są!", mówi do
mnie esesman po niemiecku. Teraz w końcu rozumiem, dlaczego cała instalacja
nazywa się Fundacja Hackenholta. Hackenholt to niski technik obsługujący
silnika Diesla, a także twórca tej instalacji. Ludzie są zabijani spalinami z
silników Diesla. Ale Diesel nie działa! Przychodzi Hauptmann Wirth. Widać, że
czuje wstyd, że dzieje się to akurat dzisiaj, kiedy tu jestem. Zgadza się, widzę
wszystko! I czekam. Mój stoper uczciwie zarejestrował wszystko. 50 minut, 70
minut [?] - Diesel nie chce zastartować! Ludzie czekają w swoich komorach
gazowych. Na próżno! Słychać ich płacz, szloch ... Hauptmann Wirth bije
Ukraińca, który pomaga Unterscharführer Hackenholt 12,13 razy w twarz. Po dwóch
godzinach i 49 minutach - stoper zarejestrował wszystko dobrze - Diesel
startuje. Do tego momentu ludzie są żywi w tych 4 pomieszczeniach, cztery razy
750 osób na 4 razy 45 metrach sześciennych! Znowu minęło 25 minut. Tak, wielu
już nie żyje. Widać to przez małe okno, w którym światło elektryczne na chwilę
oświetla komory. Po 28 minutach tylko niewielu wciąż żyje. Wreszcie po 32
minutach wszyscy są martwi!"
Gerstein opowiadał innym ludziom o tym, co widział.
W drodze powrotnej z Polski spotkał w pociągu
szwedzkiego dyplomatę, barona Görana von Otter. Kiedy zaczęli ze sobą
rozmawiać, Gerstein zaryzykował i opowiedział Szwedowi o Bełżcu, Treblince i
nazistowskim masowym mordowaniu Żydów w Polsce. Von Otter zapamiętał, że pociąg
zatrzymał się w polu niedaleko Warszawy:
Obaj zeskoczyliśmy z pociągu, by zaczerpnąć
świeżego powietrza. [...] Na jego czole świeciły koraliki potu. W oczach miał
łzy. A jego głos był ochrypły, gdy nagle powiedział: "Widziałem wczoraj coś potwornego.
Czy mogę odwiedzić Pana w Konsulacie? "
Von Otter zaproponował, by rozmawiać w pociągu i
zapytał Gersteina: "Czy chodzi o Żydów?" - zapytał. "Tak" -
odpowiedział Gerstein. "Widziałem dzisiaj śmierć więcej niż dziesięciu
tysięcy".
W trwającej kilka godzin gorączkowej rozmowie
poprzez płacz i papierosowy dym wypłynęła historia Gersteina. Von Otter
wspominał później w swoim opisie spotkania, że:
"Trudno było nakłonić Gersteina do mówienia
po cichu. Staliśmy tam razem przez całą noc, może sześć lub osiem godzin. A
Gerstein w kółko powtarzał to, co widział. Szlochał z twarzą ukrytą w dłoniach.
Od samego początku, gdy Gerstein opisywał okrucieństwa, płacząc ze złamanym
sercem, nie miałem żadnej wątpliwości co do szczerości jego humanitarnych
intencji ".
Po powrocie do Berlina Gerstein skontaktował się
również z przedstawicielem papieskim w Niemczech i liderem kościelnym Otto
Dibeliusem i opowiedział o obozach.
Von Otter przekazał raport Gersteina rządowi
szwedzkiemu, a Watykan prawdopodobnie również został powiadomiony. Żadnej
reakcji!
Przez następne kilka miesięcy Gerstein
poinformował setki ludzi, w tym dyplomatów i duchownych, o tym, co wiedział.
Według samego Gersteina tak często, jak to było możliwe, sabotował on w tych
latach dostawy Cyklonu B do Auschwitz i innych obozów. Nawet jeżeli to prawda,
nie miało to żadnego albo bardzo nikły efekt; Auschwitz zaopatrzono w
dostateczną ilość Cyklonu B, by zagazować około milion Żydów, zanim krematoria
i komory gazowe zamknięto w styczniu 1945 r. Gerstein tak naprawdę był tym
człowiekiem, który zaopatrywał Auschwitz w gaz, czy tego chciał, czy nie.
PO WOJNIE
Wiosną 1945 r. Kurt Gerstein został aresztowany
przez wojska francuskie. Kiedy dowiedziano się o jego roli w SS, przeniesiono
go do specjalnego więzienia wojskowego w Paryżu. Tutaj został poddany serii
intensywnych przesłuchań i tutaj napisał swój raport, tak zwany Raport
Gersteina. W rzeczywistości napisał on kilka wersji w maju i czerwcu 1945 r.,
Niektóre po francusku, inne po niemiecku. Nie są on całkowicie jednakowe.
Raporty zawierają opis tego, co Gerstein doświadczył w Bełżcu i Treblince, a
także własną wersję swojej dziwacznej ścieżki życiowej oraz własne tłumaczenie dokonanych
wyborów. Francuzi uważali go za przestępcę obarczonego ciężkimi zarzutami i
odpowiednio do tego go traktowali.
25 lipca 1945 r. strażnicy zastali Gersteina
wiszącego w swoje celi. To, czy sam się powiesił, czy też został zabity przez
innych oficerów SS, którzy siedzieli w tym samym więzieniu i uważali Gersteina
za zdrajcę, nigdy nie zostało zbadane. Przyjaciel Gersteina, pastor Martin
Niemöller, powiedział o nim: "Był bardzo szczególnym typem świętego,
ale zupełnie czystym i z nienaganna postawa. Był gotowy
do poświęceń i naprawdę poświęcił swój honor, swoją
rodzinę i swoje życie".
Niemöller widział zatem Gersteina jako świętego,
który był gotów poświęcić wszystko. Na drugiej szalce mamy fakt, że Gerstein
był odpowiedzialny za dostawy gazu do Auschwitz i innych obozów zagłady, który został
wykorzystany do zabicia setek tysięcy ludzi.
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier