SKOŃCZYŁEM KSIĄŻKĘ

2019-08-21

SKOŃCZYŁEM KSIĄŻKĘ
„A słońce świeciło i nie wstydziło się..."*)

Skończyłem czytanie książki Mordechaja Canina „Przez ruiny i zgliszcza". Zamieściłem tutaj kilka fragmentów jego epopei po szczątkach ponad 3-milionowej, przedwojennej populacji żydowskiej, która zginęła z rąk Niemców i ich pomagierów.
Im dalej się posuwałem za Caninem, w jego podróży do coraz to innego miejsca, gdzie ślady po żydowskiej Polsce krzyczą martwym niebytem, tym trudniej było czytać.
I trudno mi powiedzieć dlaczego. Bo niby po przeczytaniu kilku jego reminiscencji z odwiedzin w miasteczkach, gdzie nawet trudno jest się doszukać śladów po kwitnącym przed wojną żydowskim życiu, wszystko jakby się powtarza. Pobożni chasydzi, żydowska kultura i oświecenie, bieda i ciężko pracujący ojcowie rodzin, powolne zeświecczanie żydowskiej młodzieży, tęsknoty za nowym i sprawiedliwym porządkiem świata, antysemityzm, wybuch wojny, Niemcy, Ukraińcy, getto, wywózka, bestialskie mordy, zdziczali polscy chłopi, rabunek żydowskiego mienia, niszczenie synagog i cmentarzy, brukowanie ulic macewami...
Dlaczego te powtarzające się opisy nie stają się nudne, tylko drążą i pogłębiają tę niewidoczną ranę w sercu, które mimo tych opisów jest w stanie bić spokojnie, jakby nic się nie stało? Jak można kontynuować czytanie ponad siedemdziesięcioletniego świadectwa tamtych czasów, napisane przez człowieka urodzonego i wychowanego w nieistniejącym już świecie żydowskiej Polski? I dlaczego ten dystans czasowy nie koi smutku? I chociaż doskonale zdaję sobie sprawę, że piszący tę książkę patrzył na ten zaginiony żydowski świat przez różowe okulary, nie dostrzegając szarych i czarnych odcieni tego świata, tak jak widział tylko zło i nienawiść w oczach rodowitych Polaków, nie zadając sobie trudu na widzenie sytuacji i świata z ich strony, to moje serce krwawi w dalszym ciągu.
Więcej fragmentów tej książki ode mnie nie dostaniecie, chociaż jeszcze kilka można znaleźć na moim blogu.
Pytanie tylko, czy odważycie się kupić i przeczytać tę książkę.
Dla tych, co się na to odważą znajdzie się trochę niespodzianek.
Oprócz gloryfikacji przedwojennego życia w żydowskim sztetlu, jeremiady na temat zagłady i zniszczeń, zdziczałych chłopów, powojennej gorączki złota, procesu powojennych polskich stróżów obozu koncentracyjnego Oświęcim-Birkenau, którzy pod wodzą komendanta Piotrowskiego wymyślili plan „przemysłowej” eksploatacji obozowych prochów ludzkich, powojennej działalności „szmalcowników”, którzy usiłowali sprzedać Żydom „przechowane” żydowskie rzeczy, znajduje się tutaj również opis żydowskich sprzedawczyków z Judenratów i żydowskiej policji, którzy nie tylko wykonują polecenia niemieckich morderców, ale również, z własnej inicjatywy wykrywają i wydają Niemcom bojowników żydowskiego oporu w gettach. Opisane są również żydowskie szuje, bogacące się na lipnych papierach własności po zamordowanych żydowskich właścicielach. Dostaje się również centralnym żydowskim działaczom, którzy w imię „idei” tuszują sprawy handlu macewami i w nie smak im jest działalność Canina, o której donoszą „odnośnym” organom. Fragment o polskiej „Sprawiedliwej”, która musiała ukrywać fakt przechowywania Żydów nawet przed własną siostrą, oraz o księdzu, który nie udzielił rozgrzeszenia chłopce, którą nawiedzały dwie żydowskie dziewczynki, obrabowane z ubrania i wydane przez nią żandarmom, to jakby drobna okrasa do tej, zatrutej dziegciem, potrawy.

*) Hebrajski napis na tarnowskim pomniku żydowskich masowych grobów. 

Alex Wieseltier - Uredte tanker
Alle rettigheder forbeholdes 2019
Drevet af Webnode Cookies
Lav din egen hjemmeside gratis! Dette websted blev lavet med Webnode. Opret dit eget gratis i dag! Kom i gang
Dette websted bruger cookies for at sikre en korrekt funktion, sikkerhed og for at give dig den bedst mulige brugeroplevelse.

Avancerede indstillinger

Du kan tilpasse dine cookiepræferencer her. Aktiver eller deaktiver følgende kategorier, og gem dit valg.