Pomnik kolejarza
Pomnik kolejarza w Treblince
W ostatnim swoim
mailu mój przyjaciel wspomniał o pomniku postawionym człowiekowi, który podobno
został zastrzelony za dostarczenie wody Żydom i dyskusji, jaka się na ten temat
wywiązała.
Temat ten był chyba wałkowany na FZP w grudniu, ale jakoś mi uszedł uwagi. Całe przedsięwzięcie było prowadzone przez
Instytut Pileckiego w ramach akcji "Zawołani po imieniu", która ma na celu przywrócenie
pamięci o ludziach (Polakach), którzy zginęli z rąk niemieckich nosząc pomoc
swoim żydowskim współobywatelom. Odsłonięcie tablicy odbyło się w pobliżu wsi
Treblinka, gdzie w czasie okupacji znajdowała się bocznica kolejowa, skąd składy
wagonów z Żydami były odwożone na teren znajdującego się w pobliżu obozu zagłady.
Uczczenie pomnikiem jednego człowieka (Polaka) obok miejsca, gdzie zginęło około
miliona Żydów wywołało oburzenie tych, którzy uważali, że proporcje pamięci ofiar
hitlerowskiej maszyny zagłady zostały tutaj zdrowo zachwiane. Instytut
Pileckiego został oskarżony o celowe "zakłamywanie historii". Oprócz cytowania źródeł
o tym, że osobnicy podający znajdującym się w wagonach Żydom wodę, brali za to pieniądze
i złoto, wysunięto również argument, że przypadek owego kolejarza opiera się na
trudnej do zweryfikowania historii. Z podkreśleniem braku proporcji, bo na
tablicy umieszczono jedno zdanie o kolejarzu razem z jednym zdaniem o 900 tysiącach
żydowskich ofiar zamordowanych w pobliskim obozie.
Nie mam zamiaru analizować, na ile prawdziwe mogłoby być stwierdzenie, że ten kolejarz
chciał sprzedać Żydom wodę za pieniądze czy złoto. Faktem jest że został zabity
tam, gdzie pociągi z Żydami przychodziły. I płyta pamiątkowa (nie pomnik) została
postawiona na miejscu starej bocznicy, a nie w samym obozie. I dotyczy ona
tylko jednego człowieka, Jana Maletki. Nie będę również deliberował na tym, czy
Instytut Pileckiego miał swoją agendę przy wyborze właśnie tego jednego człowieka
w miejscu zagłady ponad 900 tysięcy Żydów lub oceniał czy pokazanie jednego człowieka,
bezinteresownie pomagającemu Żydom, nie stawia w dziwnym świetle pozostałych mieszkańców w sąsiadujących z obozem wioskach.
Cała historia przypomina mi innego kolejarza, który obsługiwał pociągi właśnie
na tej stacji. Jego relację i więcej o obozie zagłady w Treblince możecie sobie
przeczytać w urywku książki Mordechaja Canina "Przez ruiny i zgliszcza", która zamieściłem
na tym forum kilka lat temu:
See: Czytam Książkę 5 (F)