Piękny cios
"Piękny cios w żydokomunę"
Niedawno na naszym Forum pan Jędrzejewski zamieścił wpis pana Marka Szarka, który ma mieszane uczucia odnośnie nieżyjącego już Mosze Turbowicza,
bardziej znanego pod nazwiskiem Marian Turski, który przeżył obóz zagłady
Auschwitz i w trakcie obchodów 75 rocznicy wyzwolenia powiedział następujące
słowa:
"Auschwitz nie spadło z nieba. Zaczęło się
od drobnych form prześladowania Żydów. To się wydarzyło, to znaczy, że się może
wydarzyć wszędzie. Dlatego trzeba bronić praw człowieka, demokratycznych
konstytucji.
Ważne jest też jedenaste przykazanie: Nie bądź obojętny.
Nie bądźcie obojętni, kiedy widzicie kłamstwa historyczne, nie bądźcie
obojętni, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, nie bądźcie
obojętni, kiedy władza narusza umowę społeczną. Oto co chciałbym powiedzieć
przede wszystkim mojej córce, mojej wnuczce i ich rówieśnikom, młodemu
pokoleniu".
Pan Szarek ma wątpliwości, czy
taki pan Turski jest odpowiednim wzorem moralnym dla innych, z powodu jego
działalności w początkach formowania komunistycznej władzy w Polsce. Bo pan Turski,
zaraz po powrocie z niemieckich obozów koncentracyjnych, mając 19 lat, zapisał
się do PPR, a potem do PZPR i brał czynny udział w jednej z komisji wyborczych,
fałszujących wyniki referendum "3 razy TAK", No cóż, Turski był wtedy młody
nieopierzony i pewnie wierzył w te 3 razy TAK, których sfałszowanie i
techniczne szczegóły ustalili doradca NKWD przy MBP, Siemion Dawydow, razem
Bolesławem Bierutem i Władysławem Gomułką, a MBP pod wodzą Stanisława
Radkiewicza napisało na nowo prawie 6000 protokołów wyborczych.
Inna sprawa, że choć kariera polityczna Turskiego skończyła się w zasadzie po
roku 1956, to do końca swojej kariery zawodowej był zatwardziałym komunistą. I
rzeczywiście milczał o Katyniu, o prześladowaniu Akowców, terrorze MBP,
masakrze stoczniowców, czy górników Kopalni "Wujek". I nigdy nie kajał się za
swoją komunistyczną działalność. I wygląda na to, że za jego życia nikt go o to
nie zapytał. Pewnie to byłoby niezręczne, po tym jak go okrzyknięto ikoną
moralną Holokaustu. To mniej więcej tak jak z Nelsonem Mandelą, który siedział
w południowoafrykańskim więzieniu za zabójstwo wiceburmistrza Kapsztadu, a
potem był ikoną wyzwolenia kraju z okowów apartheidu i gołąbkiem pokoju.
Dlaczego nie wybrano na ikonę oświęcimską jakiegoś Polaka, który ten obóz przeżył?
Pewnie dlatego, że towarzysz Cyrankiewicz się do tego nie nadawał, bo był jeszcze
bardziej prominentnym przedstawicielem komunistycznego ustroju, a reszta z
tych, co przeżyli, nie miała ochoty się w to bawić. Więc z braku laku wzięto z pocałowaniem
ręki Turskiego. I dopóki ten człowiek żył, wszyscy się cieszyli i często powtarzali
jego 11 przykazanie.
A teraz, po jego śmierci, niektórzy zaczynają się zastanawiać.
Żyd, aparatczyk i ikona? Jak to można pogodzić? Jak można uczyć młodych Polaków,
że tak prawdziwe słowa o historycznych kłamstwach, dyskryminacji i obojętności powiedział
człowiek, który sam brał udział w politycznych kłamstwach i milczał na temat niesprawiedliwości
dziejącej się Polakom za komuny.
Akurat udział młodego człowieka w politycznych kłamstwach, w które on wtedy wierzył,
można by było wybaczyć. Ale wybaczyć obojętność i milczenie w wieku dojrzałym,
kiedy widział i wiedział, co się działo, jest trudniej. Tak, jak mnie w dalszym
ciągu boli obojętność i milczenie moich znajomych i przyjaciół po roku 1968.
Z drugiej strony, mam wrażenie, że tu znowu idzie się nie za piłką a za nogą. Że
to nie chodzi o treść przekazu, tylko o człowieka, który to przekazał. Że z
powodu historii tego człowieka, sam przekaz staje się problematyczny i dlatego
problematyczne jest przekazywanie jego młodym Polakom.
A po przeczytaniu
zamieszczonych pod wpisem komentarzy ma się wrażenie, że najważniejsza jest
krytyka i dyskredytacja Turskiego, która przez niektórych czytających została odczytana
jako "piękny cios w żydokomunę". No bo Turski był przecież Żydem i
partyjniakiem i jako taki był pewnie za pan brat z innymi Żydami w partii, UB,
wojsku, milicji, aparacie państwowym i gdzie się tylko dało. A tam Żydzi
wprowadzali przecież swoje, żydowskie/komunistyczne porządki. Bo ta większość rodzimych
Polaków w wierchuszce partii i UB i te 3 miliony rodzimych partyjniaków, to
byli tylko komuniści albo karierowicze, ale Żydzi byli nie tylko komunistami.
Oni nie byli Polakami. I dlatego byli o wiele większym złem, o którym nie wolno
zapomnieć.
No i wszystko już wiadomo.