Paktowanie z diablem

2025-01-18

Paktowanie z diabłem
Melanie Phillips, 17 stycznia 2025

Zanotowano jeden natychmiastowy i bardzo publiczny skutek umowy o zakładnikach, o której przedwcześnie doniesiono, że została zawarta między Izraelem a Hamasem. Nie minęło w środę dużo czasu, gdy tysiące rozradowanych Arabów wyległo na ulice Gazy, wymachując bronią, w mundurach i insygniami i skandując, że wygrali wojnę.
Ci mężczyźni byli wyraźnie dobrze odżywieni, dobrze ubrani i wyposażeni w smartfony.
Tyle o oszczerstwach — absurdalnej kalumnii, która została rozprzestrzeniona z Gazy na cały zachód — że Izrael dokonuje ludobójstwa na palestyńskich Arabach. Jak z goryczą zauważyli niektórzy z tych, którzy obserwowali euforię w Gazie, musi to być pierwsze ludobójstwo w historii, w którym ofiary wyszły, aby ogłosić zwycięstwo.
Arabowie byli zachwyceni, ponieważ uwierzyli, że umowa umożliwi im teraz, w końcu, zniszczenie Izraela i Żydów. "Żydzi pamiętają Khaybar, gdzie Mahomet dokonał masakry Żydów" – skandowali, referując do ataku twórcy islamu w VII wieku, który do dziś pozostaje muzułmańskim okrzykiem bojowym do mordowania Żydów.
A w stolicy Kataru, Doha, przywódca Hamasu Khalil al-Hayya zareagował na umowę, wyrażając dumę z pogromu z 7 października, który zadeklarował powtórzyć.
Kiedy tylko premier Kataru, szejk Mohammed bin Abdulrahman Al Thani ogłosił, że osiągnięto porozumienie między Izraelem a Hamasem, zarówno ci, którzy demonstrowali na ulicach Izraela, aby "sprowadzić zakładników do domu teraz", jak i ci, którzy chcą, aby wojna trwała, dopóki Hamas nie zostanie zniszczony, od razu doszli do wniosku, że wojna w Gazie się skończyła.
W związku z doniesieniami, że umowa obejmowała stopniowe uwolnienie zakładników w zamian za uwolnienie znacznie większej liczby arabskich terrorystów z izraelskich więzień, a także stopniowe wycofanie Sił Obronnych Izraela z Gazy, w niektórych izraelskich kręgach zapanowała panika. Obawiano się, że Izrael był zmuszony do porażki tuz przed zwycięstwem i będzie nadal miał ludobójczego wroga, który będzie mógł się przegrupować, ponownie przejąć rządy w Gazie i powtórzyć rzeź Żydów.
I panowało przygnębiające niedowierzanie, że prezydent-elekt Donald Trump, którym wierzono umożliwi Izraelowi obronę przed jego unicestwieniem, mógł zdradzić państwo żydowskie, zmuszając premiera Izraela, Benjamina Netanjahu, do zaakceptowania katastrofalnych warunków promowanych przez administrację Bidena.
Inne głosy jednak twierdziły, że taka rozpacz byłaby nierealna i niewłaściwa. Hamas został zdziesiątkowany, Hezbollah w Libanie został unicestwiony, a Iran był osłabiony. Co najważniejsze, Izrael nie zobowiązał się do zakończenia wojny w Strefie Gazy i powróci, by zniszczyć Hamas, tak jak zawsze obiecywał. Wszystko opierało się na przekonaniu, że Trump wesprze Izrael, tak jak to zrobił. A ostatecznym celem było zniszczenie irańskiego programu nuklearnego, dla którego jego poparcie było niezbędne.
Głębsze pytanie brzmi jednak, dlaczego w ogóle odbywały się jakiekolwiek negocjacje — i dlaczego Katar, sponsor, patron i obrońca Hamasu, nadal był wykorzystywany jako uczciwy pośrednik.
Jak powiedział senator Tom Cotton (R-Ark.): "Jedynym 'porozumieniem' powinno być bezwarunkowe poddanie się Hamasu, który jest już prawie zniszczony, i powrót WSZYSTKICH zakładników. … Oto 'porozumienie', które Hamas i jego patron, Iran, powinni zaproponować: macie pięć dni na uwolnienie WSZYSTKICH zakładników albo 'rozpętamy piekło'".
Wydawało się, że to właśnie to, co Trump publicznie groził — że jeśli Hamas nie uwolni zakładników do czasu swojej inauguracji 20 stycznia, "na Bliskim Wschodzie wybuchnie piekło".
Znane jest powiedzenie o Trumpie, że ludzie powinni "traktować go poważnie, ale nie dosłownie". Zdesperowani obrońcy Izraela popełnili błąd, traktując jego groźbę "piekła" dosłownie. Uważali, że Trump miał na myśli dokładnie to, co powiedział Cotton — że jeśli Hamas nie wyda wszystkich zakładników bezwarunkowo, będzie to miało stosowne konsekwencje.
Hamas jednak potraktował Trumpa poważnie, ale nie dosłownie, i zrozumiał go poprawnie, że rozpęta piekło, jeśli nie zgodzą się na porozumienie. Co też zrobili — mimo że potem próbowali się od tego wycofać.
Oczywiście, uwolnienie któregokolwiek z zakładników należy przyjąć z zadowoleniem. Ich okropny los jest najważniejszy w umyśle każdego Izraelczyka. Wszyscy rozpaczliwie chcą ich odzyskać, ale nie wtedy, gdy ceną do zapłacenia będzie pewność porwania jeszcze większej liczby żydowskich zakładników i kolejnych morderczych ataków.
Porwanie izraelskich zakładników było nikczemnym majstersztykiem Hamasu. Jednak Ameryka ponosi dużą odpowiedzialność za pozostawienie ich własnemu losowi i pozwolenie Hamasowi na dalsze wykorzystywanie tych niewinnych ludzi jako piekielnej broni szantażu i wymuszeń.
"Piekłem", o którym mówili zarówno Trump, jak i Cotton, powinno się było zagrozić 8 października 2023 r. sponsorowi i protektorowi Hamasu, Katarowi. Gdyby administracja Bidena powiedziała Katarowi, że jeśli zakładnicy nie zostaną uwolnieni w ciągu pięciu dni, Stany Zjednoczone zakończą wszelkie porozumienia, od których zależy to państwo Zatoki Perskiej, zakładnicy zostaliby uwolnieni.
Administracja Bidena nie tylko tego nie zrobiła, ale do dziś traktuje Katar jako prawowitego rozmówcę — jednocześnie podważając desperacką próbę obrony Izraela.
Stany Zjednoczone groziły i szantażowały Izrael, by pozwolił dostarczać Gazie pomoc, której większość została skradziona przez Hamas, co pozwoliło mu zarobić miliony dolarów na wzmocnienie własnej ludobójczej machiny wojennej. Bideniści wielokrotnie instruowali Izrael, by ograniczył ataki na Iran lub jego pełnomocników, zmuszając go do walki o przetrwanie z rękami związanymi na plecach w sposób, o jakim Ameryka nigdy nie pomyślała, gdyby sama była celem unicestwienia.
Po części, postawa Bidenitów wobec Izraela — pod wieloma względami kontynuacja głębokiej niechęci byłego prezydenta Baracka Obamy do państwa żydowskiego — jest napędzana złą wolą. Ale jest też przesiąknięta przekonaniem, że Izrael nigdy nie wygra swojej wojny z palestyńskim Arabami i dlatego musi pójść na kompromis.
To z kolei ma swoje korzenie w liberalnym przekonaniu, że każdy konflikt można rozwiązać poprzez negocjacje i kompromis. Ale kiedy konflikt toczy się między tymi, co popełniają ludobójstwo i ich zamierzonymi ofiarami — jak to ma miejsce w przypadku osi irańsko-palestyńskiej i Żydów izraelskich — każdy kompromis Izraela jest równoznaczny z poderżnięciem gardła.
Trump nie podziela tego liberalnego złudzenia. A jego zaangażowanie na rzecz Izraela jest szczere i głębokie. Jednak Trump jest znany ze swojej transakcyjności. On wydaje się wierzyć, że każdy konflikt można rozwiązać poprzez umowę — pod warunkiem, że on, najwyższy praktyk "sztuki zawierania umów", nią kieruje.
I, co jest alarmujące, najwyraźniej zwrócił się do Iranu o rozpoczęcie negocjacji w sprawie jego programu nuklearnego i innych nikczemnych działań. Jednak wszelkie negocjacje z ludźmi, którzy mają niepodlegającą negocjacjom agendę, wzmacniają ich i osłabiają ich ofiary.
Trump nie chce wojny w trakcie swojej warty. Praktycznie obiecał Amerykanom, że zakończy wojnę. Ale czasami pojawia się wróg, z którym każde porozumienie jest paktem z diabłem.
Jeśli się okaże, że Netanjahu został zmuszony do zgody na klęskę Izraela w Strefie Gazy, to będzie on skończony.
Jeśli chodzi o Trumpa, to istnieje obawa, że ​​jego transakcjonizm sprawi, że skończy on odgrywając tę ​​samą rolę we wzmacnianiu zła, co administracja Bidena.
My możemy tylko czekać z zapartym tchem, co z tego wyniknie.

Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier

https://www.jns.org/dealing-with-the-devil/?    

Alex Wieseltier - Uredte tanker
Alle rettigheder forbeholdes 2019
Drevet af Webnode Cookies
Lav din egen hjemmeside gratis! Dette websted blev lavet med Webnode. Opret dit eget gratis i dag! Kom i gang