Osadnictwo i konflikt bliskowschodni
Osadnictwo nie ma żadnego znaczenia dla konfliktu na
Bliskim Wschodzie
Christian Loft
W pięknym
przemówieniu Sjúrðura Skaale, wygłoszonym podczas ostatniej sesji duńskiego
parlamentu, Izrael został niedawno opisany jako jedyny jasny punkt na Bliskim
Wschodzie. W wystąpieniu nie zabrakło również krytyki, m.in. osiedli
izraelskich. Pośród wielu problemów tego regionu, osadnictwo izraelskie jest
jedną z rzeczy, na której skupiliśmy się najbardziej i która stanowi największy
problem do zrozumienia i zaakceptowania w Danii. To było coś, co w przeszłości
spowodowało wiele potępień i doprowadzało umysły do wrzenia w naszym skądinąd
spokojnym kraju. Czy to jest kolejne potwierdzenie?
Popatrzmy jak to wygląda w praktyce:
Golan
Zaanektowany Golan,
to miejsce, gdzie Żydzi i Druzowie żyją razem w pokoju. Druzowie są zwolnieni ze
służby wojskowej w Izraelu, ale 85% z nich melduje się ochotniczo do służby
wojskowej.
Jedynie Stany Zjednoczone uznały aneksję Golanu.
Gaza
Gazę zamieszkują
głównie arabscy Palestyńczycy. Od 2005 r. żadnych izraelskich osiedli tam nie
ma. W Danii główne głosy krytyki przedstawiają Gazę, jako teren okupowany. A
prawdą jest tylko embargo na broń, ponieważ Gaza jest w stanie wojny z Izraelem
we własnym imieniu i jako agent (Iranu).
Judea I Samaria
Judea i Samaria,
zwane także Zachodnim Brzegiem, są podzielone na trzy strefy: Strefa A ma
arabski samorząd palestyński, Strefa B to współrząd
izraelsko-arabskopalestynski, a strefa C jest pod kontrolą Izraela.
Dla arabskopalestynskich grup ludności na Zachodnim Brzegu i w Gazie izraelskie
osiedla wcale nie były tak ważne dla Al-Aksa Flood (napadu z 7 października),
jak to często sie u nas twierdzi. Sondaż opinii wykazał w tym czasie, że jako
główny powód tego napadu podano, zgodnie z deklaracją Hamasu, zbezczeszczenie
meczetu Al-Aksa przez obecność Żydów na jego terenie (34%), potem wyzwolenie
"Palestyny" (29%) , a następnie zniesienie blokady Gazy (21%). Blokady, jak
wiemy, częściowo ominiętej hamasowskimi tunelami.
Jerozolima
Izrael uważa całą
Jerozolimę za swoją niepodzielną stolicę, a kilka krajów, m.in. Stany
Zjednoczone przeniosły do niej swoje ambasady, uznając suwerenność Izraela nad
miastem. Arabscy Palestyńczycy żądają Wschodniej Jerozolimy, jako stolicy
proponowanego przez nich państwa, a ONZ i duża część społeczności
międzynarodowej nie uznaje jej aneksji.
Konflikt
Chociaż często
podkreśla się znaczenie Jerozolimy, jako centralnej części konfliktu, to atak z
7 października ujawnił jego realną podstawę. Centralne jest istnienie Izraela jako państwa żydowskiego. Jerozolima jest symbolem, ale prawdziwym punktem
spornym jest to, czy państwo żydowskie może istnieć w historycznej ojczyźnie
Żydów.
Często mówi się o meczecie, który znajduje się na szczycie ruin świątyni
żydowskiej, ale jak wykazały sondaże z okresu około 7 października, jako powód
podawano obecność tam Żydów.
Więc jeśli my w Danii uważamy, że izraelskie osiedla są centralnymi lub
wystarczającymi spornymi punktami, żeby je wymieniać, to nie jesteśmy zgodni z
grupami ludności w Gazie i na Zachodnim Brzegu,
Punktem spornym jest sama obecność Żydów w "Palestynie". Punktem spornym jest
państwo żydowskie w ojczyźnie Żydów, zgodne z rezolucją ONZ w 1947 r. Nie jest
to nic nowego. Widzieliśmy to także w przypadku PLO.
Dlaczego osiedla?
Nie zmieniając opinii
co do tego spornego punktu, należy jednak zapytać, dlaczego Izraelczycy się nie
wycofają z tych osiedli, skoro teraz także społeczność światowa za
pośrednictwem ONZ, wyrażając sie jasno i wyraźnie na temat prawa Arabów do ziem
arabskich, wyraża się bardzo dwuznacznie na temat prawa Żydów do ziemi
żydowskiej i postrzega osady izraelskie jako źródło wszelkiego zła.
Obecna wojna
uwidoczniła problem terroru wobec Izraela i dla nas Duńczyków może być kluczem
do zrozumienia izraelskiego osadnictwa, jako czegoś, o czym Izraelczycy wiedzieli
i czym żyli przez wiele lat.
Bardziej niż kiedykolwiek musimy zdać sobie sprawę, że osady pomagają
powstrzymać i mogą działać jako bufor przed terrorem. Analizując konflikty od
momentu powstania Izraela, widzimy wyraźny obraz: Izrael zawsze był zagrożony przez
samo swoje istnienie i musiał się bronić. Terror szedł za terrorem. Izraelskie
osady to m.in. środki bezpieczeństwa powstałe jako wynik nieprzestrzegania pokojowego
planu ONZ, Unii Europejskiej, USA i Rosji, który przede wszystkim wzywał do
położenia kresu terrorowi. Dlatego osady izraelskie należy rozumieć w
kontekście terroryzmu.
Następnym
argumentem jest to, że dopóki Palestyńczycy nie uznają Izraela, Izrael ich nie
uzna ich roszczeń do samodzielności, bo Jordania i Egipt tych obszarów też nie
chce.
Trzecim argumentem
jest, że współistnienie obok siebie powinno być możliwe, a skoro Arabowie
mieszkają w Izraelu, to Żydzi również powinni mieć również możliwość
bezpiecznego życia na arabskich obszarach. Dlaczego Żydzi nie mogą mieszkać w
krajach arabskich? Dlaczego Żydzi nie mogą mieszkać na tych terenach?
Czwartym argumentem
jest to, że terror nie powinien się opłacać. Ataki na Izrael nie mogą być
wynagradzane. Jeśli się zna historię, zrozumie się izraelskie osadnictwo.
Piątym argumentem
przemawiającym za izraelskimi osadami jest to, że Żydzi w przeszłości mieszkali
na tych obszarach. Jerozolima została założona przez Żydów. Dla Żydów Zachodni
Brzeg to Judea i Samaria. Historyczna ziemia żydowska. Żydowska ojczyzna.
To nie jest to coś, o czym Duńczycy mówią. To coś, o czym wielu z nich
prawdopodobnie nie zdaje sobie sprawy.
Jordania
Pisałem już
wcześniej o arabsko-palestyńskiej kradzieży tożsamości i ideologii tworzenia
państwa, której pomysłodawcą był Arafat w latach sześćdziesiątych. Dużą rolę w
odniesieniu do tej tożsamości odgrywa także sąsiednie państwo, Królestwo
Jordanii, które powstało dwa lata przed Izraelem. Mandat Palestyny, utworzony
przez Ligę Narodów w 1920 roku, obejmował Izrael i Jordanię. Podział na dwa
państwa, czyli realnie to faktyczne "rozwiązanie dwupaństwowe".
Po wojnie w 1948
roku Jordania wraz z zaanektowanym Zachodnim Brzegiem stała się miejscem
zamieszkania dla wielu arabskich Palestyńczyków, których potomkowie stanowią
dziś znaczną część populacji Jordanii.
Hamas rości sobie
prawa do ziemi Izraela, ale nie do Jordanii. Wielu postrzega jednak Jordanię jako część swojej nieistniejącej, narodowej ojczyzny, "Palestyny": z Zachodnim
Brzegiem, Gazą, Izraelem, Jordanią i prawdopodobnie Golanem.
W 1970 r. OWP
podjęła próbę faktycznego przejęcia władzy w Jordanii podczas tzw. "Czarnego
Września".
Uznanie czy aneksja?
Nikt nie lubi się
mylić. Hiszpańskie, norweskie i irlandzkie uznanie "Palestyny" za państwo jest
wzięte z powietrza w takim samym stopniu, jak nasze "rozwiązanie dwupaństwowe".
Porażką "rozwiązania dwupaństwowego" jest to, że zawiera ono tożsamość "palestyńską"
bez uwzględnienia tego, o czym tak naprawdę mówi, czyli o posiadaniu obszaru.
Jest mało
prawdopodobne, że oni sami lub my bylibyśmy w jakikolwiek sposób w stanie
widzieć siebie w takim państwie. Jesteśmy obecnie świadkami próbki takiego
państwa w Gazie i widzimy w innym świetle "prawo powrotu".
Kiedy siły
nienawiści rosną, wzmacnia się retoryka i nasilają się ataki. Szwedzkie uznanie
"Palestyny" w najlepszym przypadku nie zrobiło żadnej różnicy.
Sytuacja się od tego czasu pogorszyła. Nie możemy marzyć i wiwatować na rzecz
pokoju. Nie możemy też oczekiwać, że niedemokratyczne narody staną się
pokojowymi i demokratycznymi, jeśli będzie się im potakiwać i dawać im większe
pole do działania. Izrael usunął swoje osadnictwo z Gazy, opuścił ten obszar, a
Gaza dostała de facto własne państwo. Czy to pomogło?
Konkluzja
Niechciani sąsiedzi
nie mogą być powodem do zabijania. Jeśli chcemy rozumieć punkty kontrolne i
embargo na broń jedynie w kategoriach emocji i jeśli widzimy je jako
upokorzenia i dyskryminację, to zapomnieliśmy o ich celu i zapomnieliśmy o
samych sobie.
Nikt nie wprowadza punktów kontrolnych ani embarga na bron, aby upokorzyć. One
są niezbędne dla ratowania życia.
Sukces izraelskich
osiedli zależy od oczu, które na nie patrzą, Ale to nie one są najważniejsze w
tym konflikcie. Spór o izraelskie osadnictwo jest jedynie przejawem
arabsko-palestyńskich zaborczych roszczeń do całego regionu.
Izraelskie osiedla
to nie jest coś, co ma sympatię wszystkich Duńczyków, ale jakie inne
realistyczne środki mogą zapewnić bezpieczeństwo i, w dalszej perspektywie,
stopniową normalizację w postaci demokratyzacji, demilitaryzacji,
wieloetniczności, wielokulturowości i multireligijności na danym obszarze z
narodem wplątanym w nienawiść i pragnienie napaści?
Co innego może zapewnić bezpieczeństwo?
Nie możemy prosić
Izraela, aby ryzykował własne bezpieczeństwo tylko po to, żebyśmy my, miłujący
pokój i bardzo mądrzy Duńczycy, mogli bez zastrzeżeń wskazywać palcami na ataki
terrorystyczne.
Izrael nie może
płacić życiem swoich mieszkańców za naszą naiwność. Nikt inny na jego miejscu
też by tego nie zrobił.
ONZ nie jest rozwiązaniem. Starania Izraela o własne bezpieczeństwo są
najlepszą ofertą dla wszystkich.
To, co Dania,
Norwegia, Szwecja, Hiszpania, Irlandia i wszystkie kraje w Europie i na
Zachodzie powinny zrozumieć, jest to, że światełko Izraela na Bliskim
Wschodzie, na warunkach izraelskich, obejmuje izraelskie osady i aneksję.
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier