OKUPACJA – PAPIEREK LAKMUSOWY PRZEDWOJENNEJ SYTUACJI
Żydzi w Polsce:
Od czasu zezwolenia królewskiego na imigrację Żydów z miejsc,
gdzie byli oni prześladowani, populacja żydowska próbowała się dostosować do
specyficznych warunków polskich, przeżywając zarówno czasy dobrych edyktów
królewskich, jak i czasy złe, gdy Żydzi nie mieli prawa osiedlania się w
miastach, wykonywania pewnych zawodów czy posiadania ziemi. Przez cały ten czas
społeczność żydowska trzymała się kurczowo swojej religii i jej nakazów,
przystosowanych do przeżycia tego narodu w diasporze. Co oczywiście stawiało
ich poza marginesem rodzimej populacji tego kraju, z którą z powodu religii nie
mogli się mieszać. Wszelkie zawieruchy dziejowe, które odbijały się również na
społeczności żydowskiej, były przyjmowane metodą wierzby na wietrze: ugiąć się
i przeżyć. Potakiwać i służyć temu, kto ma władzę.
Początek Polski międzywojennej.
Społeczność żydowska ma tylko mgliste pojęcie o Palestynie,
kolebce Izraelitów. To Polska jest krajem ich ojców od wieków. Tutaj jest ich
życie. To tutaj, po odzyskaniu niepodległości, dostają oni wszystkie prawa
obywatelskie. To tutaj, chcąc czy nie chcąc, wtapiają się w nowy system
zarządzania krajem. Szczególnie w małych miasteczkach, gdzie ich populacja jest
znaczna, a czasami przewyższa populację rodzimych Polaków. To tutaj zaczyna się
trend do rozszerzenia horyzontów wiedzy nie tylko poprzez studiowanie Talmudu,
ale również poprzez studiowanie na uczelniach wyższych, wchodzenie w wolne
zawody, kulturę i sztukę polską, a czasami również politykę, której wachlarz
jest oszałamiający. Od syjonizmu do internacjonalizmu. To tutaj mamy nowy trend
asymilacji totalnej, chociaż większość żydowskiej populacji trzyma się w
dalszym ciągu kurczowo swojej religii.
Polacy po 1918 roku:
Porozbiorowe upojenie odzyskaną niepodległością, która dla
ludzi na zabitych deskami wioskach miała początkowo bardzo małe znaczenie.
Pobudzanie nacjonalizmu przez obóz narodowo-demokratyczny. Szukanie wspólnego
mianownika (wroga lub elementu obcego), który pomógłby w osiągnięciu tego celu.
A takowy element był tuż za miedzą/ścianą. Element znany od setek lat. Żyjący w
dalszym ciągu w swoim zamkniętym kręgu religijno-kulturalnym. Nie mieszający
się z rodzimą ludnością, łatwo rozpoznawalny z powodu odmiennego wyglądu,
ubrania i złej polszczyzny. Cechujący się przedsiębiorczością i
wykorzystywaniem możliwości zarobkowych, często kosztem mniej przedsiębiorczej
ludności rodzimej. Znakomita większość tych „odmiennych” klepała taką samą biedę
jak ich polscy pobratymcy, ale nie ci byli widoczni. Widoczni byli ci
„odmienni”, którzy w ten czy inny sposób byli na świeczniku. Ich pierwsza grupa
to ci od mniejszych, czy większych geszeftów. Mało lubiani, ale akceptowani
jako normalny obraz Żyda, który wykorzystuje okazję do zarobienia kosztem tych
„głupszych". Doskonały obraz dla Endeków i ich akcji - „nie kupuj u Żyda".
Druga grupa to ci, którzy wchodzą w sferę wolnych zawodów, gdzie ich żydowskość
jest o wiele mniej widoczna z powodu zawodu i poprawnej polszczyzny. Ta grupa
nie afiszuje się swoją odmiennością religijną, choć część tej grupy jest w
dalszym ciągu praktykująca. Trzecia grupa to ci, którzy asymilują się totalnie.
Ta część chce się czuć Polakami, odrzucając prawie zupełnie swoje korzenie religijne,
a czasami nawet przechodząc na katolicyzm.
To właśnie te dwie ostatnie grupy powodują wzrost niechęci do
„intruzów”, nadreprezentowanych w sądach, gabinetach lekarskich, wyższych
uczelniach, teatrach, filmach, prasie i gdzie tylko się da.
Jak to jest odbierane przez polskie społeczeństwo? Większość
społeczeństwa ma większe problemy niż zajmowanie się Żydami. Ogólny stosunek to
obojętność z domieszką niechęci. Przypadki nienawiści do „obcych”, choć
nagminne, są bardzo sporadyczne, jeżeli wziąć pod uwagę wielkość populacji
żydowskiej w przedwojennej Polsce. Problem tylko w tym, że ilość publikacji
negatywnych Żydom jest bardzo duża, a język tych publikacji jest raczej
niewybredny. Dodając do tego bardzo mało polskich głosów pozytywnych populacji
żydowskiej, ma się odczucie wzmagającego się antysemityzmu w Polsce. Nadchodzi wojna:
Żydzi są na celowniku niemieckim, stają się łowną zwierzyną.
Tutaj zaczyna się papierek lakmusowy. Zacofane elementy na wsi znajdują
możliwość odegrania się na tych "obcych". Odegrania się za wszystkie krzywdy — te prawdziwe i te urojone. No i możliwość polepszenia własnego bytu kosztem
tych, którzy i tak skazani są na zagładę. Aspekt materialny w bardzo wielu
przypadkach doprowadza do zatracenia poczucia przyzwoitości i człowieczeństwa.
Świadoma polityka okupanta popiera zwyrodniałe akty okrucieństwa i morderstw.
To samo dzieje się w mniejszej skali w miastach. Skala okrucieństw i morderstw
jest stosunkowo nieliczna, ale denuncjowanie Żydów z powodów materialnych
korzyści dość nagminne.
Papierek lakmusowy przedwojennej sytuacji:
Część tych, którzy w okresie międzywojennym byli niechętni
Żydom, otwiera oczy na nieszczęście, które ich spotkało, i stara się im pomóc.
Bo tu nie chodzi o Żydów. Tu chodzi o ludzi w potrzebie. To samo dzieje się w
mniejszym lub większym stopniu na prowincji. To tutaj, oprócz występków
zwyrodnialców, można zobaczyć prawdziwych ludzi, dla których własne sumienie
jest ważniejsze niż przesądy religijne i grożąca kara śmierci za pomaganie
Żydom.
I znowu pytanie: jaki był ogólny stosunek polskiego
społeczeństwa? Jak duże były grupy zwyrodnialców, kapusi, szmalcowników i
grabieżców pożydowskiego mienia? Jak duża była grupa tych, którzy pomagali
Żydom lub stracili własne życie za taką pomoc?
Trudno odpowiedzieć na te dwa ostatnie pytania. Na pewno były
one względnie liczne. Ale w nie stosunku do całej populacji polskiej. Można by
zaryzykować stwierdzenie, że te dwie przeciwstawne grupy były w czasie okupacji
prawie jednakowo liczne, ale nie stanowiły reprezentatywnego odłamu
społeczeństwa. Jeśli przyjmiemy założenie, że te dwie grupy były liczebnie w
wysokości tych 60 tysięcy Żydów, którzy przeżyli okupacje w Polsce, to ta
liczba w stosunku do tych 26 milionów Polaków żyjących w okupowanej Polsce jest
bardzo mała.
Wiec co ze znakomitą większością? Ta większość miała większe
problemy z przeżyciem okupacji, niż zajmowanie się swoim stosunkiem do Żydów, a
była tego cala paleta. Od całkowitego braku zainteresowania (większość),
poprzez współczucie (duża ilość) do pewnej satysfakcji (mniejszość).
Czy to wyczerpuje temat?
Na pewno nie. W dalszym ciągu będzie przepychanka na temat
liczebności tych dwóch ostatnich grup. W dalszym ciągu będzie oskarżanie o
zniesławianie imienia narodu, chociaż szumowiny nigdy nie reprezentowały narodu
polskiego. Zawsze będzie to oskarżenie o obojętne przyglądanie się zagładzie
żydowskich pobratymców, chociaż nikt w tych warunkach nie robiłby nic innego.
Zawsze będzie oskarżenie o polski antysemityzm, bo to właśnie w Polsce zginęło
3 miliony polskich Żydów, chociaż to zrobili Niemcy, a nie Polacy. Zawsze
będzie oskarżanie o antypolonizm, bo ci Żydzi, zamiast być wdzięczni za
wielosetletnie możliwości życia w Polsce, "zawsze starali się trzymać w swojej
kupie i nigdy nie przepuścili okazji do gnojenia Polaków i szargania ich
opinii".
September 2017
Alex Wieseltier
(Published on FZP Portal September 2017)