Ojczyzna
OJCZYZNA?
"Ojcowizna to nie moja
ni niczyja
tylko ziemia
z kamieniami w swym wnętrzu..."
(Anna Frajlich)
Po latach spędzonych w Danii
czuję się jak bohater tej, przerobionej na mój strój, duńskiej piosenki:
"Jeg er Dansker, født i Rusland
Polen er mit fædreland
Taler engelsk som en Tysker
For jeg er en Jødemand"
Czyli w wolnym tłumaczeniu:
"Jestem Duńczyk rodem z Rosji
Polska moich ojców kraj
Mój angielski brzmi niemiecko
Bo jam jest żydowskie dziecko"
Polska moich ojców kraj?
Znaczy ojczyzna?
Na pewno moich dziadków. Oni innego kraju nie
znali. Oni innej ojczyzny nie mieli.
Oni tam się urodzili. Oni tam żyli. Oni tam
zostali zamordowani.
Tam też nie pozostał po nich żaden ślad.
Trochę gorzej z ojcami, którzy nie mieli do czego
wracać.
A co ze mną?
Wychowany na Kraszewskim, Kochanowskim,
Krasickim, Sienkiewiczu, Słowackim, Mickiewiczu, Tuwimie i Gałczyńskim. A
jednak niewracający swoją "duszą utęsknioną" do ...czego?
Do wspomnień z dzieciństwa i młodości? Tak.
Do wspomnień o przyjaźniach i wspólnych eskapadach?
Tak.
Od czasu do czasu do starych kątów, gdzie się to
działo? Tak.
Do tej garstki przyjaciół tam żyjących? Tak.
Ale odwiedzanie ziemi moich rodziców? Nie!
Do pustki krzyczącej tym, czego tam już dawno nie
ma? Nie!
Co z niej pozostało?
Czy stoją jeszcze te domy, w których oni się
urodzili?
Czy są jeszcze widoczne ślady po mezuzach, które
moi pradziadkowie tam przybijali?
A może już dawno śladów po nich nie ma?
Co stoi na tym miejscu? Kto tam teraz mieszka?
Kto posiada ziemię mojego dziadka?
Pojechać? Zapytać się? Co im powiedzieć?
Że jestem wnukiem Cukiermanów
z Wolbromia i Adelistów ze Skały?
To już nie moja ziemia. Nigdy przecież moją nie
była.
Ci ludzie, którzy tam teraz mieszkają, nawet o
tym nie wiedzą.
Zresztą, co mogliby mi powiedzieć?
"Panie! Czep się Pan tramwaju! I to nie tu, a w
mieście, bo tutaj nic po Panu!"
No i racja! Przecież oni, urodzeni po wojnie,
nie mieli żadnego wpływu na to,
co się wówczas działo. Co oni mogą mieć z tym
wspólnego?
Z wyjątkiem wspomnień.
Moi rodzice nigdy tam nie wrócili, bo to było
dla nich zbyt bolesne.
Bo nie było po co. Żadnych szczątków ciał czy
kości.
Nic do pochowania czy postawienia pomnika.
To po cholerę ja się mam w to mieszać? Nic tu po
mnie.
Polska moich ojców kraj, Polska moich ojców kraj,
Polska moich wspomnień kraj...
(Pamięci Luby Blimy, z Cukiermanów, Wieseltier, urodzonej w Wolbromie, Michała Adelista, urodzonego w Skale koło Ojcowa i Salomona Wieseltiera, urodzonego w Hajworonce niedaleko Tarnopola).