Niuanse
Dlaczego niuanse mogą być naszą jedyną obroną
przed ekstremizmem
Margaret Morghen, 14 listopada 2025
Oglądałam wczoraj
"Nurenberg", film Jamesa Vanderbilta, i najbardziej uderzyło mnie to,
jak zaciekle unikamy niewygodnej prawdy o ekstremizmie.
Stworzyliśmy odruch kulturowy, który mówi, że moralna odpowiedź na faszyzm jest
prosta: "Po prostu bij nazistę".
To satysfakcjonujące emocjonalnie, ale całkowicie niweczy złożoność tego, jak
ekstremizm się zakorzenia. Film pokazuje coś, co rzadko chcemy przyznać. Że nazizm
nie zaczął się od gęsiego marszu karykatur. Nazizm zaczął się od zranionej
tożsamości, upokorzenia, propagandy i kultury, która nagradzała ideologiczny
konformizm długo przedtem, nim ktokolwiek zaczął przypominać łotra.
Wolimy, żeby zło było oczywiste. Bo jeśli naziści byli zwykłymi ludźmi
ukształtowanymi przez siły społeczne i polityczne, to wszyscy musimy przyjrzeć
się bliżej naszym własnym społecznościom.
Jako Amerykankę niemieckiego pochodzenia dotyka to mnie
osobiście.
Moja rodzina żyła w tym systemie. Wielu ludzi lubi słuchać, że mój dziadek
został uwięziony w Esterwagen w 1933 roku za polityczny sprzeciw. Ta historia
pasuje do preferowanej narracji o "dobrym Niemcu", osobie sprzeciwiającej się,
wyjątek.
Ale mój ojciec urodził się w 1937 roku, w pokoleniu celowo wybranym przez reżim
nazistowski. Kiedy był już wystarczająco dorosły, by dołączyć do Hitlerjugend,
jego członkostwo było obowiązkowe. Nie było to kwestią wyboru, lecz struktury
społecznej. (Mam zdjęcie jego klasy przedszkolnej, gdzie jego nauczycielka ma
wąsik i zaczesaną na bok fryzurę w stylu Hitlera, bo to było wtedy modne).
Większość niemieckich dzieci, w tym moi krewni, została wciągnięta w
Hitlerjugend, ponieważ:
• szkoły zostały znazifikowane
• podręczniki zostały do niego dostosowane
• rodzice, którzy stawiali opór, byli karani
• przynależność i bezpieczeństwo zależały od partycypacji
• indoktrynacja szła w parze z zabawami na świeżym powietrzu, muzyką, sportem i
koleżeństwem
Te dzieci nie były małymi ideologami. One były dziećmi w systemie
zaprojektowanym tak, by je ukształtować na długo wcześniej, zanim były one w
stanie zrozumieć, do czego należą.
Ludzie uwielbiają historię o moim, stawiającym opór, dziadku. Ale zaczynają się
czuć nieswojo, kiedy nadmieniam, że podobnie jak prawie wszystkie niemieckie
rodziny tamtej epoki, miałam krewnych w Hitlerjugend.
Ten dyskomfort ujawnia coś ważnego: Że większość ludzi nie chce niuansów. Chcą
złoczyńców, których mogą pobić, a nie prawdy, że ekstremizm zaczyna od
rekrutacji dzieci, wykorzystuje podatność i rozprzestrzenia się w normalnych
strukturach społecznych. A ponieważ my odrzucamy niuanse, to nie dostrzegamy
ekstremizmu, kiedy się ten zaczyna się rozwijać. Tutaj "Nurnberg"
wydawał się niepokojąco aktualny.
Ciągle mówię o lewicowym antysemityzmie, nie dlatego, że skrajnie prawicowy
antysemityzm nie jest niebezpieczny, bo on jest, ale dlatego, że lewicowy
antysemityzm to ekstremizm, którego osobiście doświadczyłam.
Spędziłam prawie trzy lata (2017-2020) w trzech skrajnie lewicowych grupach w
San Diego, które były otwarcie antysemickie, a jednocześnie przedstawiały
siebie jako antyfaszystowskie.
Grupy te celowały w piętnowaniu skrajnie prawicowego ekstremizmu, powielając
jednocześnie te same mechanizmy psychologiczne:
• polityka czystki
• szukanie kozła ofiarnego
• syndrom grupowego myślenia
• dehumanizacja formułowana jako "sprawiedliwość"
• niezdolność do autorefleksji
• absolutyzm moralny
• wrogość wobec niuansów
• przekonanie, że słuszność usprawiedliwia wszystko
Było to bezpośrednią współczesną paralelą tego, co obnaża "Nurnberg":
niebezpieczeństwo ruchów, które wierzą, że ich ideologia zwalnia je z
krytycznej kontroli.
To dlatego zawodzi nasza mentalność "bij nazistę". Uczy ona ludzi rozpoznawać
ekstremizm tylko wtedy, gdy pojawia się on w swojej najbardziej teatralnej
formie: mundurach, krzykach, symbolice, i robi ich ślepych na niepozorny,
bardziej podstępny ekstremizm, który narasta w ich własnych szeregach.
Jeśli uznajemy zło tylko wtedy, kiedy jest w kostiumie złoczyńcy, to nigdy go
nie rozpoznamy, gdy pojawi się w języku aktywizmu, wyzwolenia lub antyrasizmu.
Zrozumienie historii mojej rodziny nauczyło mnie, że ekstremizm nie zawsze jest
głośny. Często jest subtelny, znajomy i opakowany poczuciem przynależności. Atakuje
młodych, idealistów i osoby wrażliwe nie dlatego, że są pełni nienawiści, ale
dlatego, że są podatni na wpływy.
Nie noszę swojego dziedzictwa jako poczucia winy. Noszę je jako odpowiedzialność. By rozumieć
radykalizację, gdziekolwiek się pojawia. By konfrontować się z antysemityzmem
we wszystkich jego formach politycznych. I podkreślać niuanse, nawet gdy ludzie
czują się z tym niekomfortowo.
Historia nie powtarza się, ponieważ nie potrafimy bić nazistów. Historia
powtarza się, ponieważ nie potrafimy zrozumieć, jak nimi się stają zwykli
ludzie.
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier