NA ILE JESTEŚ ŻYDEM? (6)
NA ILE JESTEŚ ŻYDEM? (6)
Teodor Exeter
Jak bardzo jestem Żydem?
Ciekawe pytanie – myślę, że zależy to od tego, jak oceniasz "żydowskość". Tak
więc, na przykład, w skali od bajgli do gefilte fish, wpadam do obozu bajgli -
nie żebym był przeciwny jedzeniu gefilte fish, ale raz w roku mi wystarczy.
W klasycznej nazistowskiej kwalifikacji – co najmniej jeden żydowski dziadek,
cóż, jestem w 100% Żydem.
Prawda jest taka, że dorastając w żydowskiej rodzinie w Nowym Jorku (w Nowym
Jorku jest więcej Żydów niż w Tel Awiwie!) zawsze uważałem się za "kulturalnie żydowskiego".
Moi rodzice nie chodzili do synagogi, nie miałem bar micwy i chociaż zawsze
obchodziliśmy Paschę, błogosławieństwo nad świecami chanukowymi wyglądało
następująco: "Z radością zapalam świece chanukowe" -
Malo zbliżone do hebrajskiego oryginału. I nie mam pojęcia, skąd moja mama to
wzięła – chociaż z perspektywy czasu podejrzewam, że wymyśliła to na poczekaniu
któregoś roku, kiedy zapytaliśmy, co powinniśmy powiedzieć.
Boże Narodzenie i Wielkanoc były okazją do dużych spędów rodzinnych.
Niereligijnych, z wyjątkiem roku, w którym Trzej Królowie pojawili się na
dziecięcym fortepianie w salonie mojego dziadka. Nie mówię, że wpadłem w szał
(Jak jakakolwiek żydowska rodzina może pokazywać Trzech Króli? - Nie ma nic
świeckiego w ich pojawieniu!). Ale należy zaznaczyć, że nigdy więcej nie
pojawili się oni na rodzinnych uroczystościach.
Wielkanoc kręciła się wokół zajączków i jajek. Krwawe aspekty ukrzyżowania i
zmartwychwstania były zupełnie poza tematem rozmowy. Poza tym, skoro można
znaleźć żelki, to po co przejmować się religią?
Szkoła? Żadnej szkółki niedzielnej. To były swingujące lata sześćdziesiąte,
wszędzie pełno młodzieńczego buntu. Dlaczego miałem mieć jakąkolwiek formalną
edukację religijną?
Jeśli chodzi o świecką edukację – cóż, uczęszczałem do Home – Ethical Culture
Fieldston School – w Central Park West w Nowym Jorku. Większość uczniów miała
podobne do mnie pochodzenie – postępowi żydowscy rodzice, którzy chcieli
zaszczepić dzieciom ideały etyczne – jednocześnie trzymając Boga na dystans.
Potem pojawiły się szkoły z internatem w Massachusetts (w siódmej klasie
musiałem chodzić w niedzielę do kościoła, więc w jednym tygodniu na przemian
skupiałem się na protestantyzmie, a w następnym na katolickich nabożeństwach).
Przygotowanie przed studyjne w Andover, gdzie dopuszczono mały kontyngent
żydowski i rzadkie nabożeństwa żydowskie. Poza tym było to przeżycie całkowicie
świeckie.
Szkoła Wyższa? Wybrano mocno jezuicki Uniwersytet Georgetown, gdzie uczęszczałem
na kilka oferowanych kursów żydowskich, by spełnić wymagania w zakresie
teologicznym.
W cichym oporze wobec ciągłego szeptania mojej matki "Musisz poślubić żydowską
dziewczynę…", poślubiłem metodystkę. Na marginesie należy powiedzieć, że konwertowała,
ale wiele lat później. Moja ówczesna dziewczyna rozmyślnie zdjęła swój krzyżyk
przed pierwszym spotkaniem z moimi rodzicami i nigdy więcej go nie założyła.
Czas płynął… Czas płynął
Pobraliśmy się w ceremonii mieszanej, której przewodniczył zarówno rabin, jak i
duchowny metodysta. Pod chupą, czyli weselnym baldachimem (technicznie rzecz
biorąc, nasza wyglądała jak kwiatowy łuk, ale dla moich żydowskich krewnych
była to chupa). Z dumą rozbiłem szkło (WIELKI sekret, to była żarówka - tylko
nikomu nie mów, dobrze?).
Czas płynął… Czas płynął
Urodził nam się piękny chłopczyk. Kiedy nasza malutka duma i radość skończyła
roczek, moja żona nalegała, żeby wychowywał się w jakiejś religii. Szybko
znalazłem synagogę w Północnej Wirginii i się do niej zapisałem – myśl o chrzcie dziecka wymagała działania.
Minął rok, uczęszczanie na nabożeństwa dla dzieci - które właściwie były
krótkie, dzieciaki szalały, a potem rodzice kibicowali na placu zabaw (jeśli była pogoda). Dołączyliśmy do Chavurah (Wikipedia - pięć rodzin z dziećmi w tym
samym wieku). Prawie wszyscy poczęliśmy drugie dziecko mniej więcej w tym samym
czasie – przypadek? Sam to osądź.
Nasi chłopcy uczęszczali do przedszkola w synagodze, a potem, kiedy podrosły,
do szkółki niedzielnej. Chawura zbierała się na wszystkie święta żydowskie – na
przemian w domach jej członków. Chłopcy świętowali swoje bar micwy.
Pojechaliśmy z chłopcami do Izraela na B'nei Mitzvah mojej siostrzenicy i
siostrzeńca w Jerozolimie.
Kiedy chłopcy chodzili do szkółki niedzielnej, ja brałem – bez dużego skutku –
lekcje hebrajskiego. Potrafię rozszyfrować słowa — jeśli mają samogłoski, ale
generalnie nie mam pojęcia, co czytam lub mówię.
Odkąd wylądowałem w Niemczech, miałem kontakt z kilkoma amerykańskimi rabinami,
którzy generalnie są pod wrażeniem tego, co wiem o judaizmie. Biorąc pod uwagę,
że nigdy nie miałem formalnego żydowskiego wykształcenia, jest to dość
niesamowite.
Więc jak bardzo jestem Żydem? Zależy od skali…
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier