MIENIE BEZSPADKOWE 2
MIENIE BEZSPADKOWE
Raz pisałem na ten temat. I
wydawało mi się, że jużdo tego tematu nie
wrócę. Mienie bezspadkowe to był wymysł kogoś, kto albo nie znał obowiązujących
przepisów prawnych, albo próbował zrobić na tym interes, albo chciał po prostu
"dołożyć" Polsce i Polakom, albo i jedno i drugie i trzecie. W większości krajów
na świecie, mienie pozostałe po osobie nieposiadającej spadkobierców przechodzi
na własność państwa, którego osoba była obywatelem. Koniec. Kropka. Poruszany
problem niedobitków Holokaustu, którzy byli obywatelami II RP, niemogących
udowodnić z tego czy innego powodu praw spadkowych i żyjących na pograniczu
ubóstwa proponowałem załatwić polskim 500+.
I tu się pomyliłem po raz pierwszy. Bo takie ustawodawstwo
istnieje od roku 2014. Tyle tylko, że dotyczy ono nie tylko żydowskich ofiar
Holokaustu, ale wszystkich polskich ofiar wojennych. Nie wchodzę w to, jak to
prawo jest egzekwowane i czy znajomość tego prawa została odpowiednio
rozpowszechniona w mediach światowych jako dowód dobrej woli polskiego państwa.
Można by powiedzieć, że jedynym błędem Polski był brak powiazania ustaw z 2014
roku z Deklaracją Terezińską i sprawą mienia bezspadkowego. A nie zrobiono tego
najprawdopodobniej dlatego, że rząd obawiał się wrzasków "patriotów" o padaniu
na kolana przed światowym żydostwem. Sprawa mienia bez spadkowego powinna była
umrzeć śmiercią naturalną.
I tu się pomyliłem po raz drugi. Sprawa nie tylko się nie kończy, ale zaczyna
się jątrzyć coraz bardziej. Ze zdumienie stwierdziłem, że sprawa amerykańskiej
uchwały 447, która dotyczy (udokumentowanych) roszczeń obywateli amerykańskich,
rozszerzonych o te osoby, które po zakończeniu wojny nie były jeszcze
obywatelami amerykańskimi, została uznana przez niektóre koła żydowskie za potwierdzenie ich
żądań rekompensaty za żydowskie mienie bezspadkowe, a przez niektórych polskich
"patriotów", jako międzynarodowy żydowski spisek przeciwko Polsce.
Ostatnio swoją cegiełkę dołożyła do tej sprawy Brytyjska Izba Lordów, gdzie
"członkowie wyższej izby ustawodawczej Wielkiej Brytanii wyrazili
zaniepokojenie stałym sprzeciwem polskiego rządu wobec zwrotu mienia zajętego
podczas nazistowskiego Holokaustu".
Abstrahując od zagadnienia, jakie prawo mają Brytyjczycy do
oceniania postępowania innych nacji, w świetle braku jakichkolwiek prób
rekompensaty wobec swojej wielosetletniej gospodarki rabunkowej w krajach przez siebie
opanowanych, zastanawiające jest, dlaczego właśnie ten temat jest tak namiętnie wałkowany.
Polska po wojnie była kompletnie zrujnowana. Miliony ludzi
zostało przesiedlonych z obszarów, które Polsce zabrano, na obszary gdzie
wyrzucono ludność niemiecka. Polska została pozbawiona rekompensaty za
niemieckie zniszczenia, bo tym się zajął jej "wielki brat", który w jej imieniu
zabrał wszystko, co się dało. Mówienie o jakichś miliardowych
polskich rekompensatach ponad 70 lat po tych strasznych zajściach jest po
prostu bzdurą.
Dlaczego więc z góry przegrana sprawa jest w dalszym ciągu
kontynuowana?
Szkopuł w tym, że mienie bezspadkowe, aczkolwiek mocno
akcentowane, jest tylko cząstką generalnego problemu. Ogólnie rzecz biorąc chodzi o to, że
sprawa statusu majątkowego w Polsce powojennej nie została do końca załatwiona.
Nowy powojenny reżim "przejął" na własność większość majątku krajowego.
"Upaństwowiono" wszystkie majątki powyżej pewnej wartości. Posiadłości
ziemskie, zakłady przemysłowe i co tylko miało jakąś dużą wartość przeszło na
własność państwa. Prawo własności prywatnej zostało drastycznie ograniczone.
Wieś dostała ochłapy, znane pod nazwą reformy rolnej, gdzie dominującą rolę miały odgrywać
wspólnie posiadane "spółdzielnie produkcyjne" i państwowe gospodarstwa rolne.
Resztę ludności zadowolono możliwością przejęcia "bezpańskich" zagród, domów i
mieszkań, gdzie w wielu przypadkach prawo własności jest do dzisiaj trochę
przymglone. "Prywatyzacja" rozpoczęta w III RP problemu, jak dotychczas nie
rozwiązała, a w niektórych przypadkach nawet zaogniła. Roszczenia o "mienie
pożydowskie" to tylko część problemu. Bo co z prawami potomków właścicieli
ziemskich, wywłaszczonych przez komunistyczny reżim? Czy ziemię przekazaną
przez reformę rolną należy zwrócić potomkom "prawowitych właścicieli"?
Wygląda na to, że decydenci III RP "zapomnieli" przez
wszystkie te lata nie tylko o rozliczeniu się z "dekomunizacji", ale również o
rozliczeniu się z powojennym, reżimowym bezprawiem. Dopóki ten problem nie będzie
prawnie uregulowany, dopóty Polska będzie miała z tym problemy i wewnętrzne i
na arenie światowej.
Alex Wieseltier
Sierpień 2020