DZIECKO MIŁOŚCI
4 - DZIECKO MIŁOŚCI
To Pan go zna?
E tam! Jaki tam on Joszua. On po prostu Janek.
I nie żaden Liebeskind tylko Klis. Odbiło mu na
stare lata!
Tak się on urodził i to jego żydostwo, to dziura
w głowie!
Ano długo go tutaj nie było. Prawie całe życie w
mieście.
Anielka go tam zabrała, jak do miasta się
wyniosła.
Ona go tam sama wychowała. Jak matka.
Pewnie się dziwił, że w papierach nie było
Aniela tylko Genowefa, jak babka.
Że też on się nie pokapował, jak mu przyszło
papiery podpisywać jak stare Klisy poszły do Bozi. Pewnie mu Anielka znowu coś
nabajtlowała.
On tu przyjechał po jej śmierci. Że niby tego Liebeskinda
szukać.
Bo mu Anielka przed samą śmiercią wyznała, że w
papierach źle stoi.
I że jego ojciec to ten Liebeskind, co się u
nich ukrywał.
I że jak tego Liebeskinda ubili, to żeby nie
było poruty, to matka udawała, że Janka urodziła i tak zapisali.
Jak Janek tu przyjechał, to wszyscy
patrzyli na niego jak na wariata.
Stare Klisy już nie żyły, to i nikt mu nic nie
powiedział.
A jak jeszcze powiedział, że się na Żyda
przerobił, to wielu nawet nie chciało z nim gadać.
I nikt mu nic nie powie, bo by pewnie od tej
historii zwariował.
No może nie, bo już teraz za bardzo normalny to
on nie był.
Panie! Tego Liebeskinda to my znali sprzed
wojny.
On w gminnej szkole za nauczyciela był.
Właśnie rok przed wojną tu przyjechał.
Że niby zaraz po seminarium i na pierwszą pracę.
Taki młody i ładny. To dużo bab się za nim
oglądało.
Jego też do getta zamknęli.
Ale jak getto likwidowali, to mu się udało
uciec.
Do nas na wieś przyszedł.
Klisy go znali, bo Klisowa na stancji u niego
czasami sprzątała.
No i został u nich. Niektórzy wiedzieli, ale
nikt pary z gęby nie puścił.
Kto na niego doniósł? Nikt nie doniósł. Stary
Klis go zarąbał!
No bo to było tak.
Jak ten Liebeskind się u nich chował, to Anielka
uparła się, że on będzie jej dobrego czytania i pisania uczył.
Stary Klis to od razu stanął dęba. Cztery klasy
skończyła. Na cholerę jej to?
Ale Anielka matkę ubłagała i razem starego
przekabaciły.
I wszystko było niby dobrze.
A Anielka to tak była zadowolona, że po całej
wsi te jej śpiewy było słychać.
Aż stary Klis zobaczył, co z tej nauki
zaczęło rosnąć. Taki wstyd!
Ten Liebeskind to z krzykiem od Klisa uciekał.
I mówił, że oni się kochają i że się z Anielką
chce ożenić.
Ale stary Klis nie słuchał i prawie na oczach
całej wsi go zarąbał.
Nie. Żadnej sprawy nie miał.
Każdy w wiosce wiedział za co. I nikt pary z
gęby nie puścił.
Jak sprawiedliwie, to sprawiedliwie.
Anielka to bardzo płakała.
Bo ona na niego oko miała od czasu, jak
nauczycielem tu był.
I mówiła, że on to na początku nie chciał, bo
się bał.
Ale potem ta ich miłość wszystkie jego opory
zniosła.
Nawet chciała się zabić. Aż Klisy ją w komórce przez miesiąc musieli
trzymać.
A potem załatwili, że dziecko będzie starej
Klisowej, żeby ładniej wyglądało.
Ale Anielka potem żadnego chłopa nie chciała.
I do miasta się zaraz po wojnie wyniosła. Razem
z Jankiem.
Ze niby starym Klisom łatwiej prowadzić
gospodarkę bez małego dziecka.
I tak już zostało. Do wioski to z Jankiem
przyjeżdżała bardzo rzadko.
Janek to do starych Klisow nigdy się nie palił.
A ze starym Klisem to byli jakoś zawsze na bakier. Jakby coś czuł.
To i na co mu to opowiadać?
Żeby jeszcze bardziej mu się we łbie pokręciło?
Lepiej niech zostanie, jak jest.
Alex Wieseltier
Marzec 2019