JASIOWA
JASIOWA
Ano Pochwalony!
Co? Nie Ja nie Jasiowa. Ja Janowa.
Wie Pan. Te młode dzisiaj to nic nie wiedzą.
Jasiowej chata była blisko naszej, ale ich już
dawno tu nie ma.
Bardzo szybko po wojnie się wynieśli.
O to, to pamiętam. Do końca życia nie zapomnę.
Trochę ich tu się plątało. Najwięcej jak te
getta likwidowali.
To oni tu na wieś uciekali i do lasu.
Że co? Dziewczynkę? A to Marysia od
Maciejczaków.
Trzy latka miała. Zdolna taka była. Na
profesorkę się wyuczyła.
Nie. Ja tam nikogo nie ukrywałam.
Ano chyba w 43. to się kole mojej stodoły
kręcili.
Ale tylko w nocy. Kilka razy to nawet tam trochę
jajek i chleba położyłam.
Ale jak ten Jankiel przyszedł i zapytał, czy
może z rodziną zostać, to go pogoniłam.
On był przed wojną bogaty. Młyn miał.
A
pogoniłam, bo mój Żydów nie lubił.
A Jankiela jeszcze więcej, bo go kiedyś orżnął
na worek mąki.
Nie sam Jankiel, bo od tego miał ludzi.
Ale jak mój się skarżył, to go wyśmiał.
No i te żandarmy i nasz policjant.
Jak wlecieli z donosu do Maciejczaków i znaleźli
tych trzech Żydów, co się tam ukrywali, to i Żydów i wszystkich Maciejczaków
zabili.
Tylko się Marysia uratowała, bo jak mieli iść w
pole, to mi Maciejczakowa ją podrzuciła.
Maciejczakowej siostra ją potem zabrała. A
Kielonków to tylko spalili.
Oni trzymali tam Żydówkę. Ponoć kilka miesięcy.
Ale na przednówku to im tak ciężko było, że jej
kazali sobie pójść.
A ona taka zżalona była, że jak ją złapali i
zawieźli na posterunek, to im o Kielonkach powiedziała.
No i popatrz Pan co za baba! Trzymali ją, dopóki
mogli.
Ona i tak do śmierci. To nie mogła trzymać
gęby?!
To Jankielów wygoniłam. A oni poszli drugi raz
do Muszniaka.
To dopiero po wojnie wieś się dowiedziała, że
dwie żydowskie rodziny się tutaj uchowały.
Największa dziwota, że jedna u Jasiowej.
U nich zawsze było głodno, a dzieciska to prawie
goło latały. Taka nędza.
Ludzie to bardzo Jasiowej mieli za złe. Bo
przecież i sąsiadów i całą wieś narażała.
A jak rok potem jeden z tych ocalonych
przyjechał z prezentami, to już Jasiowa życia nie miała i się gdzieś wynieśli.
Nie. Do Muszniaka nikt nie miał pretensji.
On ludziom stawiał i się chwalił, ile tego
dobrego od Jankiela dostał.
Nikt nie zazdrościł, bo Muszniak wszystko
przepił.
Mówili, że Jankiel z rodziną ukrywał się u
Muszniaka dwa razy.
Za pierwszym razem to jak się Jankielowi pieniądze
skończyły.
Muszniak po pijaku opowiadał, że im zaproponował
wtedy, że zostaną, jak on będzie się mógł z Rachelcią zabawić.
To oni wtedy poszli. I pewnie wtedy do mnie
zachodzili.
A potem do Muszniaka wrócili i
Muszniakową szlag trafiał, bo Muszniak bardzo sobie Rachelcię upodobał.
Cud, że ich nie wydała, ale pewnie się bała, że
żandarmy ich też załatwią.
Rachelcia? Ona wtedy miała chyba 16 lat.
Muszniak się chwalił, że nawet za bardzo się nie
broniła.
Tylko był kłopot, jak poroniła.
Nie. Muszniak żadnego tam medalu nie dostał.
Jak Ruskie przyszli, to Jankiel od razu do nich
poleciał ze skargą.
Ale ten ichni politruk, jak się dowiedział, o co
chodzi, to się tylko ośmiał.
I zapytał, gdzie jest dziewczyna. To Jankiel od
razu uciekł.
A politruk poszedł do Muszniaków i jak sobie popili, to podobno pochwalił
Muszniaka:
"Ty nie
tolko ludiej spasał, no i z diewoczki żeńszczinu zdiełał. Wot mołodiec!"
Takie to były czasy!
Alex Wieseltier
Marzec 2019