Kara śmierci
			            Czy nie dziwiło Was nigdy dlaczego wielokrotni
mordercy cywilnych Izraelczyków są wypuszczani na wolność. Dlaczego żaden z
nich nie został skazany na karę śmierci, tylko siedzi w więzieniu, może oglądać
telewizję, uczyć się i czekać na wypuszczenie?
Wyobraźcie sobie, że w Izraelu kara śmierci istnieje, tylko nie jest stosowana,
bo obecni ministrowie nie reagują na to co robi z legislacją administracja
państwowa, składająca się w większości z ludzi mianowanych przez poprzedni rząd
lewicowy.
PARADOKS KARY ŚMIERCI W IZRAELU
Sheri Oz, Israel Diares, 21
października 2025
W 1962 roku
Izrael wykonał egzekucję Adolfa Eichmanna.
To się nigdy potem nie powtórzyło.
Sześćdziesiąt lat później, po okrucieństwach z 7 października, pojawia się
pytanie: czy państwo żydowskie powinno ponownie powrócić do egzekucji?
Wielu Izraelczyków uważa, że kara śmierci powinna zostać "przywrócona" dla
terrorystów. To nieprawda. Ta kara już istnieje. Minister Bezpieczeństwa
Narodowego Itamar Ben-Gvir udaje, że próbuje ją wprowadzić, grożąc odejściem z
rządu, jeśli ustawa o obowiązującej karze śmierci nie zostanie poddana pod
głosowanie w Knesecie w ciągu trzech tygodni.
Artykuł 96 Kodeksu Karnego autoryzuje karę śmierci za przestępstwa popełnione w
czasie wojny. Podobne przepisy istnieją w prawie wojskowym w Judei i Samarii.
Terroryści z Nukhby, którzy 7 października zgwałcili, spalili i ścięli
Izraelczyków, dopuścili się okrucieństw w czasie wojny. Zgodnie z obowiązującym
prawem, oni kwalifikują się już do egzekucji. Ale nikt nie chce na to patrzeć.
Prawnik Smadar Ben-Natan argumentuje, że odrzucenie wykonania kary śmierci
przez Izrael dowodzi jego człowieczeństwa; jesteśmy narodem zrodzonym z
ludobójstwa, który okazuje wstrzemięźliwość. Jednak były prokurator Sił
Obronnych Izraela, Maurice Hirsch, postrzega tę
 samą
 wstrzemięźliwość jako coś
zupełnie innego: jako załamanie władzy. W wywiadzie dla "Zoom" Hirsch
powiedział: "Mamy prawo, ale potrzebujemy odwagi, by z niego skorzystać".
Na początku lat siedemdziesiątych, dwa sądy wojskowe wydały wyroki śmierci z
własnej inicjatywy. Oba zostały uchylone w wyniku apelacji. Sąd Najwyższy
orzekł, że prokuratorzy muszą wyraźnie domagać się kary śmierci od początku
procesu. W ten sposób stworzono barierę proceduralną, która stała się
skutecznym wetem.
"Wielu prokuratorów ma własne systemy wartości" – wyjaśnił Hirsch. "Oni
sprzeciwiają się karze śmierci i dlatego nigdy by jej nie zażądali, nawet w
przypadku terrorysty z Nukhby".
"System egzekwuje to weto za pomocą środków biurokratycznych. Sprawy
podlegające jurysdykcji wojskowej, gdzie istnieje kara śmierci, są po cichu
przenoszone do sądów cywilnych, gdzie nie ma ona zastosowania. Prokuratorzy
wnioskujący o karę śmierci są dyscyplinarnie karani lub usuwani ze stanowisk.
Oskarżenia są formułowane wąsko, by zupełnie uniknąć powoływania się na
klauzule dotyczące czasów wojny".
"To są ludzie, którzy po prostu nie wierzą w karę śmierci" – powiedział Hirsch.
"Dlatego nie tylko nie będą się o nią wnioskować, ale będą aktywnie działać na
rzecz zniweczenia wszelkich możliwości jej wnioskowania". I to jest
kontynuowane tylko dlatego, że Ministerstwo Sprawiedliwości na to pozwala.
Nowy projekt ustawy, który popiera minister Ben Gvir, uczyniłby karę śmierci
obowiązkową, a nie uznaniową. Jednak prokuratorzy nadal będą kontrolować, jakie
zarzuty wnieść i z jakiego orzecznictwa skorzystać. Obowiązujący przepis nic
nie znaczy, jeśli można uniknąć zarzutu, który go powołuje.
Hirsch przedstawił dowód: ustawę z 2023 roku pozbawiającą obywatelstwa
izraelskich Arabów skazanych za terroryzm, którzy otrzymują płatności od
Autonomii Palestyńskiej. Głosowanie zakończyło się 94 głosami za, jako
najbardziej poparte prawodawstwo w historii Izraela.
"Dwa i pół roku później ani jeden terrorysta nie stracił obywatelstwa" –
powiedział Hirsch. "Minister po prostu uznał, że z politycznego punktu widzenia
ważniejsze jest jego zignorowanie. Więc, jaki jest sens tego prawa?"
Ten schemat, zdaniem Hirscha, nie jest moralnym ograniczeniem. To abdykacja.
Mamy tak wiele dobrych praw, które mogłyby zwalczać terroryzm, ale nikt ich nie
wdraża.
Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa argumentują, że egzekucje terrorystów
zwiększyłyby liczbę prób porwania zakładników. Hirsch nazwał to "jednym z
najbardziej absurdalnych argumentów, jaki kiedykolwiek słyszano".
"Nie ma potrzeby, by zwiększyć chęć terrorystów do porywania Izraelczyków.
Pragnienie to jest już u szczytu. Porywają, bo wiedzą, że Izrael zwolni żywych
więźniów. Jeśli więźniowie nie żyją, motywacja znika. Hirsch odrzucił
twierdzenia, że egzekucja nie odstraszy".
"Większość terrorystów nie chce umierać. Chcą przeżyć kolejny dzień, by
zamordować więcej ludzi. Gdyby Marwan Barghouti chciał umrzeć, walczyłby do
końca, jak ci, którzy porwali i zamordowali trójkę nastolatków [co wywołało
wojnę w 2014 roku]. Zamiast wałczyć, wyszedł on ze swojej małej kryjówki w
swoich malutkich białych ciuchach, kompletnie poniżony i upokorzony, na oczach
wszystkich, bo chciał żyć, by zabić więcej Żydów".
Jeśli terroryści boją się śmierci, egzekucja staje się odstraszająca. Jeśli się
jej nie boją, to powściągliwość Izraela jest bez znaczenia.
Oto ludzkie koszty. Tal Hartuv wyszła żywa z ataku maczetą. Napastnik wyszedł
na wolność w ostatniej wymianie zakładników za terrorystów, a ona teraz
prowadzi kampanię na rzecz kary śmierci. Hirsch współczuje jej, ale uważa, że obrała
ona zły cel.
Ustawy nie ma sensu zmieniać. Mamy prawo. Czego nam potrzeba, to odwagi, by z
niego skorzystać.
Rekomendacja prawa jest jasna: należy się skupić się na odpowiedzialności
politycznej, a nie na nowych przepisach. Potrzebujemy ministrów, którzy wydadzą
jasne wytyczne, i kandydatów, którzy otwarcie powiedzą: "Popieram karę śmierci
dla terrorystów i poinstruuję prokuratorów, by się o nią wnioskowali". 
W przeciwnym razie pozostaniemy tam, gdzie jesteśmy teraz.
Ben-Natan prawdopodobnie uznałby opór prokuratorów za działanie systemu zgodnie
z przeznaczeniem. Niewykonanie wyroku podtrzymuje moralną tożsamość Izraela.
Państwo może prowadzić wojnę bez sprawiania pozorów zemsty.
Hirsch obraca tę obserwację do góry nogami. Fakt, że ustawa, wprowadzona
głosami 94 do 10, jest po cichu ignorowana, dowodzi, że to, co wygląda na
niedowład, jest w rzeczywistości instytucjonalną kontrolą. Tu decydują
prawnicy, a nie ustawodawcy. A ministrowie im na to pozwalają.
To, czy Izrael ma karę śmierci i czy jest ona wykonywana, nie powinno być
kwestią prawną. To decyzja polityczna, którą powinien podjąć premier i rząd. Po
jej podjęciu wszyscy powinni się podporządkować.
Krytyka Hirscha sięga głębiej niż kary śmierci. Porównał on prawicowe rządy,
które wahają się przed zastąpieniem wysokich rangą urzędników sądowych, z
lewicowymi rządami, które działały zdecydowanie.
Kiedy rząd Bennetta-Lapida doszedł do władzy, mianowali oni na stanowiska
administracji wszystkich, co chcieli, a kontrowersyjne decyzje podejmowali oni
nawet w ostatniej minucie przed ustąpieniem z urzędu. 
A co robią prawicowe rządy? Minęły trzy lata, a my wciąż siedzimy z tymi samymi
biurokratami, którzy odmawiają reprezentowania rządu.
Problem, jak twierdzi Hirsch, nie tkwi w prawie, lecz w silnej woli.
To, czy zaniechanie kary śmierci jest wyrazem cywilizacji moralnej, czy też
zrzeczeniem się władzy, zależy od tego kto, uważasz, powinien definiować
państwo, biurokratyczny konsensus, czy wola ustawodawcza. 
Obecnie jesteśmy krajem z systemem sprawiedliwości, który uchwala prawa na
papierze, biurokracją, która je po cichu zakopuje do dołka, i ministrami,
którzy mogliby to zmienić, ale tego nie robią.
Prawo istnieje, a Izrael odmawia jego stosowania.
I gdzieś pomiędzy tymi dwoma faktami jest kwestia, jakim państwem Izrael chce
być.
Polskie tłumaczenie
Alex Wieseltier
https://www.israeldiaries.com/israel-death-penalty-law-2025/   
Wyobraźcie sobie, że w Izraelu kara śmierci istnieje, tylko nie jest stosowana, bo obecni ministrowie nie reagują na to co robi z legislacją administracja państwowa, składająca się w większości z ludzi mianowanych przez poprzedni rząd lewicowy.
Sheri Oz, Israel Diares, 21 października 2025
To się nigdy potem nie powtórzyło.
Sześćdziesiąt lat później, po okrucieństwach z 7 października, pojawia się pytanie: czy państwo żydowskie powinno ponownie powrócić do egzekucji?
Wielu Izraelczyków uważa, że kara śmierci powinna zostać "przywrócona" dla terrorystów. To nieprawda. Ta kara już istnieje. Minister Bezpieczeństwa Narodowego Itamar Ben-Gvir udaje, że próbuje ją wprowadzić, grożąc odejściem z rządu, jeśli ustawa o obowiązującej karze śmierci nie zostanie poddana pod głosowanie w Knesecie w ciągu trzech tygodni.
Artykuł 96 Kodeksu Karnego autoryzuje karę śmierci za przestępstwa popełnione w czasie wojny. Podobne przepisy istnieją w prawie wojskowym w Judei i Samarii. Terroryści z Nukhby, którzy 7 października zgwałcili, spalili i ścięli Izraelczyków, dopuścili się okrucieństw w czasie wojny. Zgodnie z obowiązującym prawem, oni kwalifikują się już do egzekucji. Ale nikt nie chce na to patrzeć.
Prawnik Smadar Ben-Natan argumentuje, że odrzucenie wykonania kary śmierci przez Izrael dowodzi jego człowieczeństwa; jesteśmy narodem zrodzonym z ludobójstwa, który okazuje wstrzemięźliwość. Jednak były prokurator Sił Obronnych Izraela, Maurice Hirsch, postrzega tę samą wstrzemięźliwość jako coś zupełnie innego: jako załamanie władzy. W wywiadzie dla "Zoom" Hirsch powiedział: "Mamy prawo, ale potrzebujemy odwagi, by z niego skorzystać".
Na początku lat siedemdziesiątych, dwa sądy wojskowe wydały wyroki śmierci z własnej inicjatywy. Oba zostały uchylone w wyniku apelacji. Sąd Najwyższy orzekł, że prokuratorzy muszą wyraźnie domagać się kary śmierci od początku procesu. W ten sposób stworzono barierę proceduralną, która stała się skutecznym wetem.
"Wielu prokuratorów ma własne systemy wartości" – wyjaśnił Hirsch. "Oni sprzeciwiają się karze śmierci i dlatego nigdy by jej nie zażądali, nawet w przypadku terrorysty z Nukhby".
"System egzekwuje to weto za pomocą środków biurokratycznych. Sprawy podlegające jurysdykcji wojskowej, gdzie istnieje kara śmierci, są po cichu przenoszone do sądów cywilnych, gdzie nie ma ona zastosowania. Prokuratorzy wnioskujący o karę śmierci są dyscyplinarnie karani lub usuwani ze stanowisk. Oskarżenia są formułowane wąsko, by zupełnie uniknąć powoływania się na klauzule dotyczące czasów wojny".
"To są ludzie, którzy po prostu nie wierzą w karę śmierci" – powiedział Hirsch. "Dlatego nie tylko nie będą się o nią wnioskować, ale będą aktywnie działać na rzecz zniweczenia wszelkich możliwości jej wnioskowania". I to jest kontynuowane tylko dlatego, że Ministerstwo Sprawiedliwości na to pozwala.
Nowy projekt ustawy, który popiera minister Ben Gvir, uczyniłby karę śmierci obowiązkową, a nie uznaniową. Jednak prokuratorzy nadal będą kontrolować, jakie zarzuty wnieść i z jakiego orzecznictwa skorzystać. Obowiązujący przepis nic nie znaczy, jeśli można uniknąć zarzutu, który go powołuje.
Hirsch przedstawił dowód: ustawę z 2023 roku pozbawiającą obywatelstwa izraelskich Arabów skazanych za terroryzm, którzy otrzymują płatności od Autonomii Palestyńskiej. Głosowanie zakończyło się 94 głosami za, jako najbardziej poparte prawodawstwo w historii Izraela.
"Dwa i pół roku później ani jeden terrorysta nie stracił obywatelstwa" – powiedział Hirsch. "Minister po prostu uznał, że z politycznego punktu widzenia ważniejsze jest jego zignorowanie. Więc, jaki jest sens tego prawa?"
Ten schemat, zdaniem Hirscha, nie jest moralnym ograniczeniem. To abdykacja.
Mamy tak wiele dobrych praw, które mogłyby zwalczać terroryzm, ale nikt ich nie wdraża.
Funkcjonariusze służb bezpieczeństwa argumentują, że egzekucje terrorystów zwiększyłyby liczbę prób porwania zakładników. Hirsch nazwał to "jednym z najbardziej absurdalnych argumentów, jaki kiedykolwiek słyszano".
"Nie ma potrzeby, by zwiększyć chęć terrorystów do porywania Izraelczyków. Pragnienie to jest już u szczytu. Porywają, bo wiedzą, że Izrael zwolni żywych więźniów. Jeśli więźniowie nie żyją, motywacja znika. Hirsch odrzucił twierdzenia, że egzekucja nie odstraszy".
"Większość terrorystów nie chce umierać. Chcą przeżyć kolejny dzień, by zamordować więcej ludzi. Gdyby Marwan Barghouti chciał umrzeć, walczyłby do końca, jak ci, którzy porwali i zamordowali trójkę nastolatków [co wywołało wojnę w 2014 roku]. Zamiast wałczyć, wyszedł on ze swojej małej kryjówki w swoich malutkich białych ciuchach, kompletnie poniżony i upokorzony, na oczach wszystkich, bo chciał żyć, by zabić więcej Żydów".
Jeśli terroryści boją się śmierci, egzekucja staje się odstraszająca. Jeśli się jej nie boją, to powściągliwość Izraela jest bez znaczenia.
Oto ludzkie koszty. Tal Hartuv wyszła żywa z ataku maczetą. Napastnik wyszedł na wolność w ostatniej wymianie zakładników za terrorystów, a ona teraz prowadzi kampanię na rzecz kary śmierci. Hirsch współczuje jej, ale uważa, że obrała ona zły cel.
Ustawy nie ma sensu zmieniać. Mamy prawo. Czego nam potrzeba, to odwagi, by z niego skorzystać.
Rekomendacja prawa jest jasna: należy się skupić się na odpowiedzialności politycznej, a nie na nowych przepisach. Potrzebujemy ministrów, którzy wydadzą jasne wytyczne, i kandydatów, którzy otwarcie powiedzą: "Popieram karę śmierci dla terrorystów i poinstruuję prokuratorów, by się o nią wnioskowali".
W przeciwnym razie pozostaniemy tam, gdzie jesteśmy teraz.
Ben-Natan prawdopodobnie uznałby opór prokuratorów za działanie systemu zgodnie z przeznaczeniem. Niewykonanie wyroku podtrzymuje moralną tożsamość Izraela. Państwo może prowadzić wojnę bez sprawiania pozorów zemsty.
Hirsch obraca tę obserwację do góry nogami. Fakt, że ustawa, wprowadzona głosami 94 do 10, jest po cichu ignorowana, dowodzi, że to, co wygląda na niedowład, jest w rzeczywistości instytucjonalną kontrolą. Tu decydują prawnicy, a nie ustawodawcy. A ministrowie im na to pozwalają.
To, czy Izrael ma karę śmierci i czy jest ona wykonywana, nie powinno być kwestią prawną. To decyzja polityczna, którą powinien podjąć premier i rząd. Po jej podjęciu wszyscy powinni się podporządkować.
Krytyka Hirscha sięga głębiej niż kary śmierci. Porównał on prawicowe rządy, które wahają się przed zastąpieniem wysokich rangą urzędników sądowych, z lewicowymi rządami, które działały zdecydowanie.
Kiedy rząd Bennetta-Lapida doszedł do władzy, mianowali oni na stanowiska administracji wszystkich, co chcieli, a kontrowersyjne decyzje podejmowali oni nawet w ostatniej minucie przed ustąpieniem z urzędu.
A co robią prawicowe rządy? Minęły trzy lata, a my wciąż siedzimy z tymi samymi biurokratami, którzy odmawiają reprezentowania rządu.
Problem, jak twierdzi Hirsch, nie tkwi w prawie, lecz w silnej woli.
To, czy zaniechanie kary śmierci jest wyrazem cywilizacji moralnej, czy też zrzeczeniem się władzy, zależy od tego kto, uważasz, powinien definiować państwo, biurokratyczny konsensus, czy wola ustawodawcza.
Obecnie jesteśmy krajem z systemem sprawiedliwości, który uchwala prawa na papierze, biurokracją, która je po cichu zakopuje do dołka, i ministrami, którzy mogliby to zmienić, ale tego nie robią.
Prawo istnieje, a Izrael odmawia jego stosowania.
I gdzieś pomiędzy tymi dwoma faktami jest kwestia, jakim państwem Izrael chce być.