JOASIA
SWOI ZA GRANICĄ - JOASIA
Co ja Ci mogę powiedzieć? Większość tych rzeczy mało mnie interesuje.
Tak. Ja jestem z emigracji marcowej. I to ja, a
nie mój ojciec, podjęłam decyzje o wyjeździe. Ojcu się za bardzo nie chciało.
On przeżył wojnę w Rosji i był w wojsku. Zaraz po wojnie brał udział w walce z
bandami na Podhalu. Jak się zwolnił, to wrócił do swojego zawodu i był prezesem
spółdzielni obuwniczej. Matkę mało pamiętam, bo umarła jak byłam mała. Ojciec
był Żydem tylko w dziedzinie kultury. Zresztą on miał ciągotki lewicowe jeszcze
sprzed wojny. Nawet mnie namawiał żeby się zapisać do ZMS-u. Tam byłam aktywna
tylko w paleniu papierosów, bo ZMS miał swój oddzielny lokal, gdzie mogliśmy je
palić i słuchać albo tańczyć w rytmie aktualnych przebojów.
To, z tym żydostwem było i nie było.
O tym, że jestem Żydówką, dowiedziałam się, jak
miałam 8-9 lat. I nie wiem dlaczego, ale od razu poczułam się inna. Zaczęłam
się interesować żydostwem. I im więcej czytałam, tym bardziej stawałam się
Żydówką. Potem zaczęłam chodzić do TSKŻ-etu, do klubu młodzieżowego. Uczyliśmy
się historii i języka żydowskiego. Śpiewaliśmy żydowskie piosenki. To był
bardzo emocjonalny i silny sposób do związania się z narodem. Jeździłam na
kolonie żydowskie i pyskowałam w szkole, gdy były kontrowersje na tematy
żydowskie.
Pamiętam, jak biskupi polscy przebaczyli i
prosili o przebaczenie. Moja nauczycielka fizyki (dewotka-katoliczka) zaczęła
coś na ten temat. Na co ja powiedziałam, że nie mają prawa wybaczać w imieniu
polskich Żydów. I lekcję fizyki diabli wzięli!
A równolegle, zawsze byłam polską dziewczyną i w
szkole i na studiach. Czułam się jak ryba w wodzie!
To w zasadzie polscy znajomi mojego ojca mówili
mu ciągle "Marian, zabieraj dzieci i wyjeżdżaj!". I po 56 roku i przez lata sześćdziesiąte.
A on się nie mógł zdecydować. Jak się to po Marcu 68 zaczęło, to ojca wezwali
na rozmowę. Potem były wiece potępiające, jakieś aresztowania pośród znajomych,
nagonka prasowa i ta ogólna atmosfera. A on czuł się już starym człowiekiem,
niezdolnym do rozpoczynania życia w nieznanym miejscu. Ale jak się zaczęło to o
żydowskiej piątej kolumnie, lojalnej wobec Izraela i że takich w Polsce nie
potrzeba, to się tak wykurzyłam, że go zmusiłam do złożenia papierów!
Dlaczego nie do Izraela? Jedyne, co wiedziałam o
Izraelu to, że tam są straszne upały, a mój ojciec był stary (w moich oczach -
55 lat!) i schorowany, więc wybraliśmy Europę.
A on się tutaj zaaklimatyzował nadspodziewanie
dobrze!
Izrael odwiedziłam tylko raz. Mieszka tam mój
kuzyn z rodziną. Sam Izrael jest przepiękny, fascynujący i jest
błogosławieństwem dla wszystkich Żydów. Czułam się tam naprawdę "u siebie". Ale
te upały i te karaluchy w hotelu zepsuły trochę wrażenie!
Jak ja się zaaklimatyzowałam w Szwecji? Na
początku szukałam kontaktu z takim jak ja. Nawet działałam w Komitecie
Koordynacyjnym dla młodych Żydów z Polski. Wtedy mieliśmy ze sobą bardzo dużo
wspólnego. Komitet istnieje do dzisiaj, Nazwy nie zmienił, chociaż trudno
nazwać jego członków młodymi. Chyba że liczy się wchodzenie w powtórne
dzieciństwo. Oczywiście, że żartuję. Od czasu do czasu chodzę na organizowane
przez Komitet imprezy.
Mnie bardziej interesuje kraj, w którym żyję. Ja
czuję się szwedzką Żydówką. Z wszystkim, co to oznacza. Bo chyba zawsze czułam
się Żydówką. Nawet jak tu przyjechałam, to wyszłam za porządnego żydowskiego
chłopca. Może za porządnego, bo go pociągnęło tak mocno do judaizmu, że to było
dla mnie za dużo. Chciałam się od tego zupełnie odczepić, ale okazało się, że
zupełnie niechcący spełniłam marzenie każdej przedwojennej żydowskiej mamusi i
wyszłam za goja z porządnej żydowskiej rodziny. Jak to się stało, że mój mąż,
Francuz, ma żydowskie korzenie ze strony swojego korsykańskiego ojca, a matki
ojciec to francuski przechrzta, to tylko ten żydowski Wszechmogący wie.
W rodzinie to różnie. Moje wnuki mówią, że
babcia jest Żydówką (ale nie uważają siebie za Żydów - ich matka jest Szwedką)
- ciekawa jestem, jak będą na to patrzeć za kilka lat.
Bratanek jest bardzo przewrażliwiony na punkcie
Holocaustu. Jego siostra nie za bardzo. Ale cala nasza rodzina stoi murem za
Izraelem.
Polska? To dla mnie kraj mojego dzieciństwa. Jak
zaczęło być głośno o "Solidarności" i Okrągłym Stole, to się nawet ucieszyłam,
że się tam zmieni na lepsze. Ale nic poza tym. Za dużo lat upłynęło.
Owszem, czasami śledzę wiadomości stamtąd, ale
ja tam nie mieszkam i komentować polskiej polityki nie mam zamiaru. Chyba że to
jest związane z polskim podejściem do żydostwa jako takiego. No i czasami daje
się sprowokować na Internecie. Wiem, że głupio, ale się nie wyrabiam.
Moja córka ma negatywny stosunek do Polski. Tak.
Byłam z nią w Polsce dwa razy, jak odwiedzałam moich przyjaciół. Skąd ona to
ma? Może z opowiadań dziadków? Może z książek o Holokauście? Może to obecna,
polska polityka? Nie wiem.
Dlaczego uważam, że w Polsce antysemityzm jest
większy niż gdzie indziej? Tak. Tak! Ale ten fizyczny antysemityzm w innych
krajach nie jest rodzimy, a przeważnie islamski. Tak. Ja wiem, ze antysemityzm
jest wszędzie. Nawet w Szwecji. I wiem, że polski antysemityzm jest, z
wyjątkiem jakichś debilnych napisów, werbalny. Ale pokaż mi kraj, gdzie jak się
komuś chce zrobić koło dupy, to mu się wyciąga, albo przypisuje żydowskie
pochodzenie? Takiej radości, oczywiście poza krajami muzułmańskimi, nigdzie na
świecie nie uświadczysz!
A z drugiej strony, mam wielu polskich
przyjaciół i znajomych, którzy są normalnymi, przyzwoitymi ludźmi.
Alex Wieseltier
Kwiecień 2020