Izraelski Rozrachunek Żydowskiej Kolaboracji z Nazistami
Izraelski Rozrachunek
Żydowskiej Kolaboracji z Nazistami
Artykuł, który jest oparty na książce Dana Porata, dotyczącej powyższego
tematu, był przez krótką chwile dostępny na FŻP w wersji angielskiej, ale w
trakcie tłumaczenia znikł. Mimo to zdecydowałem się zamieści to tłumaczenie, bo
uważam, że na tym Forum jesteśmy w stanie mówić o wszystkim, co związane jest z
żydowskimi losami w czasie wojny. Także tymi mało chwalebnymi.
Bezpośrednio po II wojnie
światowej kwestia żydowskiej współpracy z nazistami była dosyć głośna. Żydowscy
więźniowie obozów koncentracyjnych zabrali się nie tylko za Niemców, ale także
za Żydów, którzy im służyli.
Żydowscy żołnierze armii alianckich osobiście
zabijali żydowskich kolaborantów. Nowe państwo żydowskie postanowiło postawić
przed sądem żydowskich współpracowników nazizmu. Ustawa o karaniu nazistów i
nazistowskich kolaborantów, uchwalona przez Kneset w 1950 roku, zainaugurowała
to, co stało się znane jako procesy kapo, które miały trwać następne
dwadzieścia dwa lata.
W pierwszej fazie [sierpień 1950 - styczeń 1952 oskarżeni kolaboranci byli
traktowani bezkompromisowo. Izraelscy ustawodawcy i prokuratorzy gorliwie
dążyli do zemsty na tych Żydach, których uważali za nazistowskich wspólników w
ich zbrodniach przeciwko europejskim Żydom.
W drugiej fazie (luty 1952-1957) funkcjonariusze (Judenratów i żydowskiej
policji) byli sądzeni nie jako naziści, ale jako żydowscy kolaboranci nazistów.
Eliyahu Dobkin (jeden z sygnatariuszy deklaracji niepodległości) powiedział, że
w obozach (koncentracyjnych) miała miejsce negatywna selekcja, w wyniku której
najgorsi ludzie przeżyli, a najlepsi zginęli.
W przeciwieństwie do Dobkina David Ben-Gurion nie czuł potrzeby przepraszania
za działania żydowskich kolaborantów. Pod koniec 1942 roku (Ben Gurion)
dowiedział się od Stanisława Kota, członka polskiego rządu na uchodźstwie, że
rząd unikał nagłaśniania roli żydowskich policjantów w wysyłaniu Żydów na
śmierć, w obawie przed skutkami takich wiadomości. W odpowiedzi na ten raport
Ben-Gurion, który rzadko rozmawiał na temat żydowskiej kolaboracji, stwierdził,
że naród żydowski nie różni się niczym od żadnego innego narodu. I powiedział,
że podobnie jak inne narody, Żydzi mieli swoich "Quislingów i drani".
Ben-Gurion zaakceptował fakt, że w każdym społeczeństwie występują różne
reakcji na represje, z kolaboracją włącznie.
Podczas spotkania intelektualistów w 1951 roku
debatowano na temat właściwego postępowania z oskarżanymi kolaborantami.
Niektórzy uczestnicy argumentowali, że jeżeli Żydzi nie ukarzą swoich
przestępców, to jak można oczekiwać, że inne narody będą wymierzać
sprawiedliwość swoim przestępcom.
Następnym rozdziałem był proces Hirscha
Berenblata, z roku 1963, a wśród oskarżycieli byli żydowscy antynazistowscy
bojownicy David i Aryeh Liver. Sędzia Haim Ehrlich zapytał świadka: "Co by się
stało, gdyby wszyscy Żydzi zdecydowali, że nikt nie przyjmie stanowiska w
Judenracie lub gdyby Judenrat został zlikwidowany?" "Wierzę, że Niemcy nie
byliby w stanie sami przeprowadzić takiego wyniszczenia, którego się dopuścili.
Nie sądzę, żeby to było możliwe" - powiedział Aryeh, powtarzając ocenę Hanny
Arendt, że chaos w pozbawionej kierownictwa społeczności żydowskiej
spowodowałby w rezultacie mniejszą ilość ofiar. Pomijając pytanie, czy Niemcy
mogliby osiągnąć swój cel bez żydowskiej współpracy, dodał on także moralny
argument: "Wiedziałem jedno: że nie powinniśmy wykonywać niemieckiej roboty za
Niemców".
Oskarżony Julius Siegel popełniał czyny
niewymagane przez niemieckich szefów: "19 lipca 1946 roku Siegel złożył końcowe
oświadczenie, w którym przyznał się do przestępstwa, mówiąc o sobie w trzeciej
osobie: "On bil Żydów, i to nie tylko wtedy, gdy Niemcy patrzyli. On szczerze
tego żałuje".
Pouczający jest także proces Luby
Gritzmacher (1972), ostatniego z procesów żydowskich funkcjonariuszy
(obozowych). Izraelscy sędziowie po wysłuchaniu zeznań o jej okrucieństwie
wobec żydowskich więźniów, wydali następujący werdykt: "W swoim orzeczeniu
sędziowie stwierdzili, że »gdy mówimy o oskarżonych, którzy sami byli
prześladowani... nie możemy, biorąc pod uwagę ten aspekt, zignorować z drugiej
strony inne rozważania, a mianowicie to, że oskarżeni wykorzystywali swój
specjalny status w obozie do okrutnego traktowania swoich pobratymców i
innych«. Status prześladowanego, jak wyjaśnił sąd, nie daje ofiarom prawa do
bezkarnego "okrutnego" i "sadystycznego" działania".
Przez dziesięciolecia w archiwach państwa Izrael
ograniczano dostęp do wszystkich dokumentów związanych z tymi procesami.
Dopiero niedawno, częściowo dzięki wysiłkowi naukowców, zezwolono na dostęp do akt
sądowych.
Z nielicznymi wyjątkami, omawiania przypadków, w
których Żydzi podczas Holokaustu postępowali drastycznie źle, było objęte tabu.
Tabu omawiania wątpliwego zachowania służalców żydowskich w obozach umożliwiło
Izraelczykom, (szczególnie Yishuvim) (na zmianę ich stosunku do europejskich Żydów,
idących w swojej masie bez oporu na pewna śmierć i) wyrobienie silnej identyfikacji
z ofiarami (Holokaustu).
W nawiasach wyjaśniający
tekst tłumacza
Tłumaczenie: Alex Wieseltier