IZRAEL WYGRAŁ
IZRAEL WYGRAŁ. EUROPA PRZEGRAŁA.
Daniel Karpantschof, Dania
Dwa lata po krwawej
inwazji Hamasu na Izrael świat się zmienił.
Izrael wygrał. Europa przegrała.
Podczas gdy Izrael odzyskał siłę, siłę odstraszania i moralną zwartość, Europa
utraciła rozsądek, pamięć historyczną i wolę obrony wartości, które niegdyś
sama wymyśliła.
7 października 2023 roku Izrael został zaatakowany w jednym z
najbrutalniejszych ataków terrorystycznych w nowożytnych czasach. Tysiące
cywilów zostało zamordowanych, zgwałconych i porwanych. To nie był terytorialny
konflikt, ale próba unicestwienia.
Dwa lata później widać to wyraźnie: Izrael zwyciężył.
Przywódcy Hamasu – Daif, Sinwar, Haniyeh – zostali wyeliminowani. Tunele,
centra dowodzenia i składy broni organizacji zostały zniszczone. Miasto Gaza i
Rafah leżą w gruzach. Przywództwo Hezbollahu jest rozbite, sam Nasrallah
zginął, a rola Iranu jako supermocarstwa została zredukowana do wpisu w mediach
społecznościowych.
Skutki działań militarnych przerosły oczekiwania nawet samego Izraela.
Infrastruktura Hamasu nie tylko została zniszczona – jej odbudowa stała się
niemożliwa. Jego siatki w Katarze i Libanie zostały doszczętnie spalone. Jego
"armia" istnieje jedynie w filmach propagandowych.
Iran, który przez lata próbował kontrolować region za pośrednictwem swoich
popleczników, patrzy teraz, jak jego wpływy słabną w Syrii, Libanie i Jemenie.
Izrael prowadził wojnę, która połączyła technologię, strategię i niewyczerpaną
cierpliwość. Izraelskie sieci beeperów i systemy kontroli dronów
zrewolucjonizowały współczesną wojnę. Precyzyjna koordynacja między lotnictwem,
cyberatakami i piechotą pozwoliła krajowi walczyć z wrogiem ukrywającym się
wśród cywilów, nie tracąc przy tym moralnego kompasu.
Jednak zwycięstwo Izraela miało również charakter polityczny.
Kraj nie ugiął pomimo ogromnej presji ze strony społeczności międzynarodowej i
mediów. Izrael nie pozwolił, by opinia światowa dyktowała mu ograniczenia prawa
do samoobrony – i ostatecznie doprowadził do rezultatów, które nawet sceptycy
muszą teraz uznać: do nowego porządku w regionie.
Izrael nie jest już izolowany. Kilka krajów arabskich – w tym Liban i Syria –
otworzyło kanały dyplomatyczne. Porozumienia Abrahama 2.0 nie są już wizją,
lecz procesem. Egipt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska dały do
zrozumienia, że czas Hamasu dobiegł końca.
Po raz pierwszy od dłuższego czasu Hamas był naciskany przez świat arabski – a
nie przez niego wspierany. Iran został zepchnięty do defensywy, Hezbollah jest
niezdecydowany, a ataki Huti, które niegdyś budziły globalny strach, spotkały
się ze skoordynowaną odpowiedzią sił zachodnich i arabskich.
Bliski Wschód nauczył się tego, o czym Europa zapomniała: że pokoju nie tworzą
ci, którzy rozumieją terror, ale ci, którzy go pokonują.
Izrael, dzięki swojej wytrwałości, uczynił możliwym to, co było nie do
pomyślenia: negocjacje w sprawie trwałego pokoju między byłymi wrogami. Arabska
ulica nie postrzega już Izraela jako problem, lecz jako element rozwiązania
problemu radykalizacji społeczeństwa, który zagraża wszystkim.
Podczas gdy Izrael odnalazł swoja siłę, Europa pogrążyła się w moralnej
dezorientacji. Antysemityzm nie powrócił – on po prostu nigdy nie zniknął. We Francji
liczba ataków antysemickich wzrosła o 400%. W Niemczech o 80%. 96% Żydów w Unii
Europejskiej twierdzi, że antysemityzm jest teraz częścią codziennego życia. W
Holandii i Belgii w 2024 roku liczby te osiągnęły rekordowy poziom.
Nowi roznosiciele nienawiści nazywają siebie "antysyjonistami", ale powielają
stare narracje. Maszerują nie w wojskowych butach, ale w akademickich togach.
Nie krzyczą "Sieg Heil", ale "Od rzeki do morza".
Europejskie media grają w te sama melodie. Nagłówki mówią o "walce miedzy
stronami" i "proporcjach", jakby demokracja i islamistyczna milicja były
moralnymi przeciwwagami. Dziennikarska równowaga przerodziła się w etyczną
ślepotę.
Wiele europejskich rządów – w tym Hiszpania, Norwegia i Irlandia – zdecydowało
się uznać państwo palestyńskie w trakcie toczącej się wojny. To nie jest
działanie na rzecz pokoju, ale kazus, ze stosowanie przemocy daje rezultaty.
Nawet w Danii odczuwalne są podwójne standardy: Dyplomacja mobilizuje się, by
pomóc aktywistom dobrowolnie uczestniczącym w flotyllach wspieranych przez
Hamas, podczas gdy brzmiało ogłuszającą ciszą, kiedy obywatele Danii padli
ofiarą tego samego ruchu terrorystycznego.
Kiedy humanizm staje się selektywny, to staje się on bezsensowny.
Objęło to również duński Kościół. Ośmiu z dziesięciu biskupów tego kraju
potępiło w 2024 roku działania militarne Izraela – nie wspominając ani słowa o
żydowskich zakładnikach, zgwałconych kobietach ani dzieciach-żołnierzach
Hamasu.
To, że europejscy księża po raz kolejny, przed potępieniem antysemityzmu,
potępiają Żydów, nie jest niczym nowym. To po prostu powtórka. Zamiast bronić
podstawowej zasady cywilizacji – że człowiek ma prawo bronić się przed złem –
przywódcy Kościoła ulegli również pokusie moralnej symetrii.
Europejscy Żydzi odczytują sytuacje szybciej niż ich rządy. Liczba wniosków o
aliję – emigrację do Izraela – z Francji gwałtownie wzrosła. W Niemczech,
Holandii i Wielkiej Brytanii domy są po cichu sprzedawane, podczas gdy dzieci
są zapisywane do szkół w Tel Awiwie. Synagogi mają strażników. Szkoły mają
przyciski alarmowe. A politycy mają swoje hashtagi.
Nowy europejski odruch – reagowanie na terror ze zrozumieniem, a na przemoc z
szacunkiem, powinien wywołać alarm na całym Zachodzie. Jeśli ustępliwość stanie
się zasadą, a słabość tolerancją, dotknie to nie tylko Żydów, ale całą
europejską cywilizację.
Kiedy terror stanie się prawowitym językiem politycznym, nie zatrzyma się on na
murach Jerozolimy. Te same siły, które dziś zagrażają Izraelowi, wystawiają na
próbę granice Europy – kulturowo, społecznie i fizycznie. Każde ustępstwo wobec
ekstremizmu staje się zaproszeniem do dalszego jego zwiększenia.
Jedyna przyszłość dla ewentualnego samorządu Palestyny musi zaczynać się tam,
gdzie się kończy nienawiść. Tak jak po upadku III Rzeszy, jak po ludobójstwie w
Rwandzie, jak w RPA po apartheidzie: pojednanie może rozpocząć się dopiero
wtedy, kiedy ludność sama weźmie odpowiedzialność za swoje zbrodnie.
Przyszła Komisja Prawdy i Pojednania dla Palestyny może powstać jedynie na
podstawie absolutnego i bezwarunkowego odrzucenia terroru, nienawiści,
brutalności i przemocy – ich całkowitej i bezwarunkowej kapitulacji. Z tego
może wyrosnąć nowy początek. Nie jako zemsta, ale jako uznanie realiów.
Ale tę drogę blokuje dzisiaj polityka europejska. Kiedy kraje takie jak
Hiszpania, Irlandia, Norwegia, Belgia i Słowenia uznając państwo, zanim przemoc
została odrzucona, uczą ten region, że terror się opłaca. W ten sposób
podważają one możliwość przyszłego pojednania, które rzekomo wspierają,
zapraszając jednocześnie ekstremizm na podwórko własnych społeczeństw.
Europa stoi prawdopodobnie w obliczu fali zła, którego nawet państwa arabskie
były na tyle mądre, by uniknąć.
Polskie tłumaczenie Alex Wieseltier