Hasający Netanjahu
Hasający Netanjahu i pożyteczni idioci
Niedawno zamieściłem na
tym Forum informację o tym, że Iran
wystąpił do ONZ-tu i innych organizacji międzynarodowych o poparcie żądania
kompensaty za szkody materialne i ludzkie spowodowane atakami Stanów Zjednoczonych
i Izraela na terytorium Iranu.
Takie wystąpienie kraju, który od lat finansuje terrorystów Hezbollahu, Hamasu,
Huthi i innych, kraju który od lat nie dopuszcza międzynarodowej komisji
atomowej do swojego programu atomowego, na którego finansowanie zezwolił były
prezydent USA, barak Obama, zwalniając miliardy zablokowanych dolarów tylko dla
opóźnienia irańskiej broni nuklearnej o 15 lat, można by traktować jako dobry
dowcip.
Ale komentarze pod tym wpisem wskazują, że tak nie jest. Część komentujących poddała
w wątpliwość czy Iran w ogóle ma jakiś program nuklearny, bo przecież nikt go
na oczy nie widział.
Inni poszli jeszcze dalej i oskarżyli Izrael i USA o karygodną samowolę, która
"czyni wiele szkód, których konsekwencje odczuwamy w Europie" (!?).
Że atak na Iran został wykonany bez akceptu Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Że "USA osłania zbrodnie własne i polityków Izraela". I że "gdyby USA nie miały interesu we wspieraniu i
osłanianiu działań polityków Izraela przed konsekwencjami, Netanjahu by sobie
nie pohasał".
Według tych bardzo humanistycznie nastawionych komentatorów, świat pewnie powinien
był czekać na pierwszą ulęgałkę atomowa rzuconą na Izrael. Wtedy było by widać
czarno na białym, dlaczego Iran od lat nie dopuszcza międzynarodowej komisji
atomowej do wszystkich części swojego programu nuklearnego i że cala retoryka
irańskich mułłów o zniesieniu Izraela z powierzchni ziemi nie była tylko
retoryką, ale rzeczywistością.
Może wtedy ci "humaniści" potępiliby Iran i wyrazili słowa solidarności z
zabitymi w Izraelu Żydami i Arabami, bo chyba nikt nie myśli, że broń atomowa
robi różnicę miedzy muzułmanami, Żydami czy chrześcijanami.
Ale dopóki nie ma rzuconej ulęgałki, to według "humanistów" trzeba cierpliwie
czekać i uchwalać rezolucje o nie rozprzestrzenianiu broni atomowej oraz apele
o zaprzestaniu działań wojennych. Szczególnie tych izraelskich, bo z terrorystami
nie ma jak rozmawiać, więc ich potępianie nie ma pewnie żadnego sensu.
Ci sami "humaniści" patrzą z pobłażaniem na radosny motłoch skandujący "From
the river to the sea", bo chociaż nie pochwalają działań Hamasu, to jednak
uważają, że Izrael zasługuje na potępienie za swoje nieproporcjonalne akcje
militarne w Gazie. Bo przecież giną tam niewinni ludzie, bo kobiety i dzieci,
bo groźba klęski głodowej, bo to zakrawa na ludobójstwo. Bo niby dlaczego
niewinni gazańczycy, którzy demokratycznie oddali Hamasowi władzę, mają cierpieć
za hamasowskie 7 października. Bo te dziesiątki tysięcy rakiet wystrzelonych z
Gazy to już zapomniana historia. A ten brzydki Netanjahu nic sobie nie robi z
wielokrotnych potępień ONZ.
Według tychże "humanistów" Izrael ma natychmiast zakończyć swoje działania
wojenne w Gazie i czekać na dyplomatyczne rozwiązanie konfliktu.
Gdyby Izrael posłuchał takich jak oni w 1967 roku i czekał aż zjednoczone siły
Egiptu, Syrii i Jordanii uderzą na Izrael, nie mielibyśmy pewnie tego
dzisiejszego konfliktu, a cały świat ubolewałby pewnie na losem pomordowanych
Żydów i martwił się co zrobić z tą niedobitą resztką uciekinierów.
Na szczęście Izrael nie czekał na najeźdźców i dał im
zasłużonego łupnia.
Dzisiaj "humaniści" nie pamiętają, że Izrael wypędził napastników, którzy od
1948 roku okupowali Zachodni Brzeg, Wschodnią Jerozolimę i Strefę Gazy. Dzisiaj
ci "humaniści" chcą aby Izrael zaprzestał "okupacji" i wrócił do stanu
"zielonej linii" z przed 1967 roku. Dla nich nie oznacza to nagradzania
agresorów. Tak samo jak nie widzą nic zdrożnego w tym, że po palestyńskiej
masakrze 7 października wiele krajów postanowiło uznać oficjalnie Autonomię
Palestyńską, która od lat nie miała wolnych wyborów, za suwerenne państwo.
Dla takich "humanistów" mam jednak złą wiadomość. Czasy, kiedy Żydzi zdawali
się na łaskę i niełaskę innych się skończyły. Skończyły się czasy, kiedy można
było bezkarnie bić Żydów.
Izraelowi niepotrzebni są "sympatycy", którzy nie rozumieją, że ze złem należy
walczyć a nie pertraktować. Nawet jeśli wszyscy pożyteczni dla irańskich mułłów
i Hamasu idioci będą potępiać Izrael, to Izrael będzie robił wszystko, żeby bronić
swoich obywateli i nie da się zmieść z powierzchni ziemi. A jego wrogowie
odczują to boleśnie na własnej skórze.