50 ROCZNICA
50 ROCZNICA PRZYJĘCIA ŻYDOWSKICH UCHODŹCÓW W DANII
„I pytali mnie bardzo dokładnie
co ze sobą zabieram
Nie zabieram ni sreber ni złota
Tylko ręcznik
którym ręce wycieram
A gdzieś w drodze umarła tęsknota
Więc tęsknoty też nie zabieram”.
(Anna Frajlich)
Z okazji 50 rocznicy
przyjęcia przez Danię żydowskich
uchodźców z Polski 27 października 2019 zorganizowano w Kopenhadze spotkanie, w
którym wzięło udział około 200 osób.
Program spotkania to cztery dyskusje panelowe dotyczące przyjazdu,
przywiezionego balastu, tożsamości i integracji w społeczeństwie duńskim.
Biorący udział w dyskusji reprezentowali dosyć duży wachlarz wiekowy. Od tych, którzy przyjechali do Danii w wieku
dojrzałym, poprzez tych, którzy dopiero co zaczynali dorosłe życie, do tych,
którzy przyjechali jako małe dzieci.
Największy balast i uczuciowy i życiowy, przywieźli ci pierwsi. Balast nie
tylko związany z zajściami, które bezpośrednio spowodowały opuszczenie Polski.
Bo nagonka komunistyczna po marcu 1968 na osoby żydowskiego pochodzenia była jakby
przypomnieniem losu, jaki spotkał ponad 85% żydowskiej populacji w Polsce w czasie niemieckiej okupacji.
Była bolesnym przypomnieniem, że ten kraj, przesiąknięty krwią ofiar hitlerowskiego ludobójstwa, które
pozbawiło tych co przeżyli dziadków, rodziców i rodzeństwa, ten kraj, który był
ojczyzna ich ojców, dziadków i pradziadków, już nigdy nie będzie ich ojczyzna.
Nikt już nikogo nie zabijał. Zabito tylko ostatnie uczucia więzi z krajem, w
którym się urodziło, dorastało i zasmakowało realiów dorosłego życia.
Wszystko to wymazane wyjazdem w nieznane, gdzie wszystko było inne. Ustrój,
obyczaje, warunki życia, język — wszystkiego trzeba było uczyć się od nowa.
Ci młodzi nie mieli tego balastu, choć wspomnienia dzieciństwa i pierwszych
młodzieńczych przeżyć też miały na nich wpływ. Ale dla nich największym przeżyciem był sam przyjazd
w nieznane.
O ile ci starsi mieli poczucie swoje żydowskiej tożsamości, która czasami
ukrywana, zawsze w nich siedziała, o tyle ci młodzi, którzy w wielu przypadkach
dowiadywali się o swojej żydowskiej tożsamości dopiero przed wyjazdem, mieli
dosyć trudną drogę do jej
znalezienia. Jednak większość z nich wybrała
kultywowanie swoje żydowskiej tożsamości i choć w większości przypadków ta żydowska
tożsamość jest mało religijna to jednak poczucie przynależności zostało również
przekazane pokoleniu urodzonemu w Danii. I to w większym stopniu niż to starsze
pokolenie.
Integracja w społeczeństwie duńskim to historia sama w sobie. Opanowanie języka,
poznanie obyczajów, wtopienie się w krajobraz — sprawa trudna dla tych
starszych, mniej trudna dla młodych, naturalna dla tych najmłodszych i zupełnie
nieistniejąca dla pokolenia urodzonego w Danii.
Wiec kim są ci ludzie, którzy wybrali życie w Danii? Kim się czują? Czy są
Żydami? Duńskimi Żydami? Żydowskimi Duńczykami? Ile mają wspólnego z krajem, z którego przyjechali? Język polski
jest w dalszym ciągu używany w kontaktach osobistych i korespondencji z
krewnymi i przyjaciółmi rozproszonymi po całym świecie.
Ci najmłodsi w większości przypadków tego języka nie opanowali i tak, jak to
jest w przypadku pokolenia urodzonego w Danii, ich rodzimym językiem jest duński.
Tak samo, jak ich sposób myślenia i reagowania.
I nawet ci starsi, którzy w dalszym kultywują stare polskie przyjaźnie i w
dalszym ciągu mają
pewien sentyment do Polski, nie są już polskim Żydami. Oni są
Żydami z Polski.